niedziela, 30 czerwca 2013

Pożegnanie, chyba...


Hej.!
Tak jak poprzednie moje współautorki, które miały słomiany zapał albo się wypalały; Natalie (Nati Ania) odeszła wczoraj z bloga, bo się wypaliła. Nie mam jakoś szczęścia do nich ;c Jak już naprawdę dziewczyna miała talent to wypalała się. Teraz mam mały problem, bo sama nie dam rady. Jeśli w przeciągu kilku tygodni nie znajdę nikogo nowego, to blog zostanie zawieszony albo usunięty. Wiem, że i tak nikogo to nie ruszy, ale żeby potem nie było pretensji, że o niczym nie uprzedziłam. Mam jednak nadzieję, że dam radę ;) Jak widać trochę ogarniam, bo piszę tego posta z telefonu ;) Mam nadzieję, że się nie pożegnamy
~Zuza ;*

piątek, 28 czerwca 2013

Fanepage na Facebooku


Hej.!
Mam do Was wielką proźbę. Z tego powodu, że razem z Natalie mamy troszkę za dużo na głowie nie mamy czasu na fanepage na Facebooku ;( Dlatego mam do Was pytanie, czy byłby ktoś chętny na prowadzenie naszego fanepage? Dokładnie mam na myśli jakieś trzy osoby powyżej 12 lat, które nie mają słomianego zapału i naprawdę się tym zajmą. Chciałybyśmy, żeby na fanepage'u pojawiały się newsy o 1D, o nowych postach i konkursach na blogu. Jeśli jesteś chętny/a i zainteresowało Cię to Napisz! 
e-mail: anitolka5561@wp.pl
GG: 46047682

czwartek, 27 czerwca 2013

#97 Harry & Justin cz.II

Wiem, że jest on nie ogarnięty, nawet bardzo. Nie wszystko trzyma się kupy, ale trudno,
bo pisany z Mary ;3
I ♥ U Mary, but Satalie ♥ harder :**
***
Po udanych zakupach wróciłyśmy do domu z rękami pełnymi toreb. Kiedy weszłyśmy okazało się, że jest 16:00. Szybciutko pobiegłyśmy się wykąpać i umalować. Ubrałyśmy się i czekałyśmy na chłopaków. Byli bardzo punktualni i pojechaliśmy do domu Justina. Od ulicy było już słychać głośną muzykę, dobiegającą z jego willi. Jako pierwsi wysiedli z samochodu, zaraz po nich wyjściu otworzyły się drzwi od naszej strony. Bieber złapał Mary w talii i zaczęli iść w stronę imprezy; Harry chciał zrobić to samo ze mną, ale gdy poczułam jego rękę odrzuciłam ją i warknęłam do niego:
- Tkniesz mnie chłopczyku, a pożegnasz się z życiem. - dźgnęłam go w klatkę piersiową palcem.
- Okej, spokojnie kotku. - Styles wyprostował ręce chcąc mnie uspokoić.
- Aa... i nie mów do mnie "kotku", jestem tu jedynie dla Mary.
Na chwilę zgubiłam Mary z oczu, ale już za chwilę zobaczyłam, jak tańczy z Justinem. Postanowiłam zamówić sobie coś do picia. Jakieś pięć minut później odwróciłam się, żeby zobaczyć co robi Mary, ale jej już nie było. Postanowiłam jej poszukać, znalazłam; lizała się z Justinem. Stwierdziłam, że jest dorosła i wie co robi, wróciłam więc do baru i akurat zaczęła lecieć jakaś wolna piosenka. Stanęłam i patrzyłam co robią ludzie. Po chwili podszedł do mnie Zayn i zaprosił do tańca. Wiedziałam, że ma dziewczynę, więc się zgodziłam.
Pov Mary
O kurwa liżę się z Justinem, i oboje jesteśmy trzeźwi; po prostu to jest jakiś sen. Ciekawe co robi Susan.
- Mm... Justin? - przerwałam pocałunek.
- Tak? Co jest?
- Zaraz wrócę, po prostu chcę zobaczyć co robi Susan, bo wiem, że nie za bardzo chciała tu przyjść.
- Okej..., ale idę z tobą.
- Niech ci będzie. - uśmiechnęłam się.
Złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do "centrum" imprezy, czyli do ogromnego ogrodu z basenem. Było pełno ludzi, większość z nich nigdy nie wiedziałam na oczy, choć byli sławni. Gdy przedarliśmy się przez ich "gąszcz" dostrzegliśmy Zozolka, chyba się przełamała, bo tańczyła z Harrym i chyba się całowali.
- Dziewczynka za dużo wypiła. - zaśmiałam się do siebie w myślach. - Dobra idziemy.
- Mary, a może potańczymy? - zaproponował Jus.
- Jasne, czemu nie. - uśmiechnęłam się do niego ponownie.
Pov "Niczyja"
Przez cały wieczór tańczyłyśmy, piłyśmy i wygłupiałyśmy się z "naszymi" chłopcami. Mary no stop lizała się z Justinem, a pod koniec gdzieś zniknęli. Susan tańczyła z Harrym i co chwilę się wygłupiali; jak nigdy zaczęła się dobrze bawić :D.
~ Następnego dnia...
Obudziłam się około (chyba) 10:00. Leżałam w wielkim łóżku, w ślicznym pokoju. Z łazienki było słychać chlust wody. Wstałam, zawinęłam się w kołdrę i podeszłam do szafy. Były tam same męskie ciuchy, w sumie było to bardzo logiczne, z tego powodu, że był to pokój Justina. Wrzuciłam na siebie jakąś ładną bluzkę i poszłam do łazienki. Po prysznicem stał Justin. Kiedy weszłam otworzył kabinę prysznicową, uśmiechnął się i powiedział, żebym zeszłą na dół, na śniadanie. Byłam rozczochrana i miałam na sobie tylko koszulkę. Myślałam, że  jesteśmy sami, więc zeszłam bez obaw. Będąc na dole stanęłam jak wryta, przy stole siedziała mama Justina oraz jego rodzeństwo. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Dżises.
Pov Susan
Obudziły mnie szmery dochodzące z kuchni. Było gdzieś około 12:00. Podniosłam się z łóżka, rozglądając się po pokoju.
- Gdzie ja jestem? - powiedziałam sama do siebie. - Nigdy więcej nie pojadę na imprezę z Mary, NIGDY. - obiecałam sama sobie. 
Do pokoju wszedł jakiś rozczochrany chłopak; oho to Harry -,-. Alkohol w połączeniu ze mną nie wróży nic dobrego.
- Cześć sweetie, wyspałaś się? - uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze, a co ja tu robię? Wybacz, ale urwał mi się film.
- No... więc dobrze się ze mną bawiłaś, potem pojechaliśmy do mnie, a reszty się chyba domyślasz. - puścił do mnie oczko szeroko się uśmiechając.
- Jesteś obleśny! - krzyknęłam, rzucając w niego jaśkiem leżącym na łóżku.
Ciekawe co robi Mary?
Pov Mary
Dobra, trzeba się ruszyć. Przecież nic się nie stało, oboje jesteśmy dorośli...
- Cześć. - powiedziała Pattie.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się lekko speszona.
- Jak się spało mała? - usłyszałam głos Jusa ze schodów.
Podszedł do mnie i namiętnie pocałował.
- Flleee...! - powiedziały dzieci.
Jus zaczął się śmiać, ja też. Podeszłam do stołu i usiadłam na krześle; podsunęli mi naleśniki.
- Przepraszam, ale ja się odchudzam.
- Nie przesadzaj, masz idealną figurę. - powiedział Justin. - sprawdziłem.
- Lubie to słyszeć. - wystawiłam mu żartobliwie język.
- Dobrze wiedzieć. - pocałował mnie w policzek zajmując miejsce obok mnie.
Po zjedzeniu śniadania pobiegłam na górę wziąć prysznic i ubrać się jak człowiek, żeby jak najszybciej wrócić do domu mojego i Susan. Zebrałam z podłogi moje wczorajsze rzeczy i pobiegłam do łazienki. Rzuciłam je na szafkę, zrzuciłam z siebie koszulkę Justina i weszłam do kabiny, żeby się odświeżyć. Nie obyło się bez uśmiechu. Just wparował mi do łazienki, wyciągnął z pod prysznica i położył na łóżku.
- Justin twoja rodzina jest w domu!
- Nie, już nie ma, poszli na zakupy.
- Ok, a jak wrócą? - spytałam.
- Nie wrócą. Mama poznałam po oczach i powiedziałam że jeszcze pójdą na plac zabaw.
- Dobra.
~*~
Po... uff, ale gorąco. Nie, no śpi. To teraz mogę iść się wykąpać.
Ciekawe co robi Zozolek?
***
Mówiłam? Nieogarnięty. xD

środa, 12 czerwca 2013

#96 Harry & Justin cz.I

Jeśli wam się nie spodoba, to trudno, ale jest dla mnie najważniejszym imaginem, bo pisanym z Mary ;3
***
Jest ciemny wieczór. Szłyśmy ulicą z klubu "Park Star", kiedy w rogu zobaczyłyśmy leżącego na ziemi chłopaka. Nie wyglądał na wypitego, więc podeszłyśmy do niego zobaczyć, czy wszystko z nim okej. Tak to był on, Justin Bieber! Chłopak moich marzeń!
- Susan to Justin musimy mu pomóc.
- Ale Mary...
- Dalej pomóż mi!
- Ok.
Wzięłyśmy go do samochodu na tylne siedzenie i pojechałyśmy do naszego wspólnego domu.
- Zobaczysz Mary, jeszcze będziemy mieć przerąbane.
- Przerąbane?! Beliebers będą nas wielbić za uratowanie JB.
- Tsa...
- Wiesz mi wszystko będzie ok.
Pov Mary
Po niespokojnej nocy wstałam i od razu pobiegłam do Justina. Właśnie wstał. Wybiegłam z pokoju, żeby nie było, że go obserwuje. Usłyszałam hałas dobiegający z pokoju, weszłam tam szybko. Justin stał bez koszulki na środku pokoju. Był zmieszany. W końcu się odezwał.
- Hej.
- Hello, jak się masz?
- Dobrze, a z kim rozmawiam?
- Jestem Mary.
- Co się stało, czemu tu jestem? - zaczął się rozglądać po pokoju.
- Leżałeś nieprzytomny za klubem.
- Aha.
- Zaraz powinna przyjść moja przyjaciółka.
- OK. A tak w ogóle ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję. - zarumieniłam się. - Chodź na śniadanie.
- No dobrze, tylko zadzwonię do kumpla, żeby się nie martwili, że jakiś psychofan albo fanka mnie porwali.
- Heh, no dobrze. - uśmiechnęłam się na widok mojego starego pokoju pooblepianego jego podobliznami. 
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Susan znajdującej się w salonie.
- Kończ już te swoje heheszki i schodź na dół! - krzyknęła na tyle głośno, żebym ją usłyszała.
Pomachałam ręką do Biebera dając mu znak, żeby za mną szedł.
Pov Susan
Położyłam na stole dwa talerze z omletami i przeniosłam swój wzrok na schody słysząc dreptanie mojej przyjaciółki. Byłam zdziwiona, tuż za nią szedł Justin. Nie zdążyłam nic powiedzieć, gdyż do drzwi zadzwonił jakiś człowiek. Już chciałam go zjebać, bo nie daje mi zjeść śniadania, lecz kiedy otworzyłam drzwi zaniemówiłam... w drzwiach stał Harry. Harry Styles! Mój! Mój idol!
- Hej, ja po Justina. - powiedział uśmiechnięty Harry.
- Ale zee...
Bez pytania wszedł do domu i usiadł na kanapie. Chciałam się odezwać, ale nie mogłam wydobyć z siebie głosu! Na szczęście Mary szybko się ogarnęła i zapytała, czy nie chciałby czegoś do picia.
Pov Mary
- Kurwa Harry Styles siedzi u mnie w salonie, a Justin Bieber trzyma mnie prawie za tyłek. O kuźwa on prawie trzyma mnie za dupę. Ok opanuj się to tylko ręka. Jeszcze mi tu Chucka Norisa brakuje -,-. - powiedziałam do siebie w myślach.
- Eh... to może wy coś zjecie? - spytała Susan ocierając swoje zaczerwienione policzki.
- Jasne. - powiedział Justin rozsiadając się obok Harrego.
- Okej. Mary chodź ze mną do kuchni! - pociągnęła mnie za rękę i pobiegłyśmy do kuchni.
Zozolek wyciągnął z lodówki cztery jajka, z których zaraz miały powstać omlety dla naszych "gości".
- Co to kurde ma być? - wyrzuciła ręce w powietrze, na znak swojego "niezadowolenia", choć i tak obie wiedziałyśmy, że tak naprawdę jest zachwycona.
- A co ma być?
- Nie zgrywaj głupiej. Na naszej starej kanapie siedząc Harry Styles i twój "przyszły mąż" Justin Bieber!
- Wiem, ale wyrzucić ich nie wyrzucimy :) , czekaj zaraz wrócę...
- Mary...
~ W salonie...
- Justin mam pytanko.
- Jasne, pytaj śmiało. - odpowiedział Justin z chytrym uśmiechem na twarzy.
- Może chciałbyś mój numer?
- Jasne.
- Fajnie, a ty Harry nie chciałbyś zozolka?
- A kto to zozolek?
*Mary FACEPALM*
Tumblr_mjt0uhc6gd1s3cfiso1_500_large- Moja przyjaciółka, Susan, w kuchni, kojarzysz już?
- Aa..., no pewnie. Ma fajne oczy i... - przyciął się pokazując swoje białe zęby razem z dołeczkami.
Bieber zrobił PALMFACE i szturchnął Hazzę w ramie.
- Oj stary..., a ty tylko o jednym.
- Nie wiem, o czym ty mówisz.
- Tsa..., a beliebers nie wiedzą kto to Jerry.
- A kto to Jerry? - zapytałam udając głupią, choć i tak wiedziałam.
Justin po usłyszeniu mojego pytania uśmiechnął się i spuścił głowę, a Harry zaczął się głośno brechtać.
- Jerry to przy... - przerwał mu Justin zakrywając mu usta dłonią.
- Mój bliski przyjaciel. - dokończył.
- Można powiedzieć, że najlepszy. - znów wybuchł śmiechem, lecz nie na długo, bo oberwał od Justa w żebra. Do pokoju weszła Susan z omletami. Położyła je na stole stojącym przed kanapą.
- Proszę i smacznego. - uśmiechnęła się, choć i tak było trochę widać, że jest zdenerwowana.
~*~
- Dobra dziewczyny my musimy spadać.
- Okej, na razie. - powiedziałyśmy chórem.
Zozolek wyniósł talerze do kuchni, a ja poszłam ich odprowadzić do drzwi. Harry wyszedł już na korytarz grzebiąc w swoim IPhonie, a Bieber podszedł do mnie, przytulił i powiedział do ucha:
- Będziemy po was o 17:00. Bądźcie gotowe na ostrą zabawę. - złapał mnie za tyłek, pocałował w policzek i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
~*~
- Zozol musimy iść na zakupy.
- Coś ty, ja nigdzie nie idę!
- Ale proszę, błagam. - uklękłam.
- Dobra, ten jeden raz.
- Ok, to chodźmy.
~ Na zakupach
(click) Ta jest śliczna. - powiedziałam.
- Mi bardziej podoba się ta (click).
- To kupmy te obie ok?
- No spoko, tylko kurde są strasznie drogie...
- Nie bój nic, Justin dał mi jedną ze swoich kart kredytowych i powiedział, że mamy sobie kupić, co chcemy.