wtorek, 29 grudnia 2015

Harry

Hej! Dedykacja dla Nicole, niestety spóźnione, za co przepraszam (ale dopiero dzisiaj odczytałam twój komentarz). Wszystkiego najlepszego! 

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Siedząc na ławce, czytałam niesamowitą książkę, gdy nagle usłyszałam cichą, delikatną melodię. Niechętnie oderwałam się od tekstu, opisującego właśnie niesamowity wygląd pary głównych bohaterów, a to, co zobaczyłam z pewnością przewyższało pięknem książkowy opis. Niedaleko nie stało kilku nastolatków, chyba mieli jakoś po szesnaście. Dwóch stało, trzeci siedział. Pierwszy miał słodkie, brązowe loki, zielone oczy, białą koszulkę, niebieską kamizelkę i dżinsy, drugi był trochę niższym brunetem o niebieskich oczach i bardzo roztrzepanych włosach, a nosił na sobie również białą koszulkę i czerwone spodnie. Trzeci był (chyba) farbowanym blondynem, który ze zmrużonymi oczami grał na białej gitarze. Po chwili Loczek zaczął śpiewać:
 - Love is a river that flows through the soul straight to the heart of mare
And our love forever lives deep in the palm of God's hands - miał niesamowity głos, a po chwili zaczął śpiewać drugi chłopak:
 - Just as my heart woke, it beat for you
Just as my mouth spoke, it spoke for you - on również śpiewał pięknie, choć jego głos był zupełnie inny, wysoki.
 - Forever in love
Forever in love with you
Forever in love
Perfectly able and born to be true
Forever in love with you - śpiewali razem.
 - Forever is not some measure of time
Don't matter how long you live
It's a promise where one, even after we're gone
'Til nothing on earth will exist - tym razem odezwał się blondyn, który też pięknie śpiewał.
 - Just as my eyes saw, I saw you
Just as my legs walked, I followed you
Forever in love
Forever in love with you
Forever in love
Perfectly able and born to be true
Forever in love with you - to była już cała trójka.
 - Only in love
Only in love - śpiewał niższy brunet.
 - Just as my heart beat, I prayed for you
I answered I will always wait for you - tym razem wyższy.
 - Forever in love
Forever in love
Forever in love
Forever in love - znów chłopak z gitarą. 
 - Forever in love
Forever in love with you
Forever in love
Perfectly able and born to be true
Forever in love with you - zakończyli piosenkę razem. 
Wszyscy w parku zaczęli bić brawa, wręcz rzucali w chłopaków pieniędzmi. Ja sama podeszłam do nich. 
 - Can I sing with you? - zapytałam niepewnie. 
 - Yes, sure - odparł blondyn, jak się okazało o błękitnych oczach. 
W ten właśnie sposób zostałam przyjęta do ich mini zespołu. Śpiewaliśmy zawsze w tym samym miejscu o tej samej porze, aż zdecydowaliśmy pójść do Xfactora, na co namawiali nas wszyscy ludzie z parku. Przeszliśmy dość daleko, aż jurorzy zdecydowali, że możemy iść dalej, jeżeli dołączymy do zespołu jeszcze kilku chłopaków i... wyrzucimy mnie. Sama zdecydowałam, że jeżeli tak trzeba, to tak będzie. Niall, Harry i Louis nie zatrzymywali mnie. Tylko jeden z nich wyglądał na trochę smutnego moim odejściem. Po wyjściu z budynku po prostu się rozpłakałam. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, ale jak widać nigdy nie chcieli mnie u siebie. Muzyka była moją pasją przez kolejne lata. Wróciłam do śpiewania w parku, ale ludzie wyglądali na zawiedzionych. Całe te lata były zmarnowane, więc po prostu nie miałam po co żyć. Skoczyłam z mostu.

***Harry***

Gdy po raz pierwszy zobaczyłem [T.I.], bardzo mi się spodobała. Siedząc tam na ławce i czytając, wyglądała ślicznie. Gdy Nialler zaczął grać, dziewczyna zlustrowała po kolei każdego z nas wzrokiem. Śpiewałem to dla niej. Później dołączyła do nas, a jej głos był piękny. Z upływem czasu wyglądała na coraz szczęśliwszą. Jednak w końcu została wyłączona z naszego zespołu. Nie mogłem uwierzyć w to, że ktokolwiek potrafił w ogóle nie docenić jej niesamowitego głosu. Gdy odeszła, ja również odszedłem, chociaż pewnie nawet o tym nie wiedziała. Z nią nazywaliśmy się One Direction, ale bez niej 1D nie istniało. Chłopcy, czwórka, która została po moim odejściu, przybrali jakąś tandetną nazwę. Nie wydali ani jednej płyty. Ja w pewnym sensie śledziłem ją. Nic nie zauważyła. Zawsze gdy śpiewała w parku, były to same smutne piosenki o niespełnionej miłości i zniszczonej przyjaźni, a pod koniec zwykle płakała. Pewnego dnia nie przyszła do parku, lecz na Chelsea Bridge (Londyn) i skoczyła. Natychmiast skoczyłem za nią, wyciągając ją z wody. Na szczęście ktoś zadzwonił po ambulans i po chwili byłem w szpitalu razem z nieprzytomną [T.I.]. Gdy się obudziła i zobaczyła mnie, najpierw się zdziwiła, a później wykrzyczała mi w twarz to, że mnie kochała, że ją zostawiliśmy, że nas nienawidzi, ale zatkałem jej usta długim pocałunkiem. 

niedziela, 27 grudnia 2015

Louis

Hej! Założę się,że jest tu tryliard błędów, ale podejrzewam, że i tak zrozumiecie, ale jeśli nie, to piszcie w komentarzach. Wiem, że spóźnione, ale mam nadzieję, że się spodoba.
Przepraszam bardzo Oliwię, zupełnie zapomniałam o tym imaginie. Proszę, napisz jeszcze raz, jaki ma być, a ja postaram się go napisać. 

^^^^^^^^^^^^^^^^

Jak zawsze przyglądałam się plakatom na ścianach mojego pokoju, nudząc się, gdy nagle mój telefon za wibrował. Wzięłam go do ręki i odczytałam tekst, który zmienił moje życie:
"Hey, angels! What do you think about small concurs?"
Pod tym znajdował się zrzut ekranu z telefonu, na którym pisały wszystkie zasady. 
To napisał Louis Tomlinson. Zniecierpliwiona, przeczytałam tekst i zachłysnęłam się powietrzem. 
Trzeba było napisać scenariusz jego przyszłego życia. Kochałam pisać fanfiction, więc zaczęłam natychmiast. 
Po kilku godzinach skończyłam pracę nad tekstem i wysłałam na podany e-mail, więc musiałam czekać, aż Lou zdecyduje, które ff podoba mu się najbardziej. Moje półgodzinne rozmyślania przerwała wibracja. 
"End of the time!" - napisał Louis. 
Czekałam kolejne godziny, aż w końcu mój telefon odezwał się po raz trzeci. 
"And winner is................"
- No, dalej Louis, kto wygrał? - mruknęłam do telefonu. 
"And winner is [T.I.] [T.N.]!!!"
Zamarłam. Kubek, który wzięłam do ręki, żeby się napić, roztrzaskał się na panelach, wylewając moją kawę. Mój telefon za wibrował po raz 473657802, więc szybko wzięłam go do ręki i przeczytałam wiadomość od Louisa. 
"Hello sweet girl! You're winner and you going to meet me. What do you think about it?"
Szybko odpisałam.
"I think it's great idea! OMG, where we going to can meet?" - napisałam, niecierpliwie czekając na odpowiedź,
"Where are you now?"
"In London. Maybe in Demon Street 4? It's fantastic restaurant here."
"Ok, at 3 p.m. tomorrow?"
"Yes, thank you, bye."

Następnego dnia, o 15 znalazłam się w restauracji, którą wskazałam Louisowi. On już tam był, siedział przy stoliku w kącie.
 - Hello Louis. - powiedziałam.
 - Hello... - zaciął się, nie umiejąc wymówić mojego imienia.
 - [T.I.] - podpowiedziałam bardzo wyraźnie, no co ten uśmiechnął się tym swoim idealnym uśmiechem.
 - [T.I.] - powtórzył powoli.
 - Great!
 - I thinked you're normal girl, but you're normal and so beautiful girl. - skomplementował mnie, przyglądając mi się uważnie.
 - Thanks - odpowiedziałam i zarumieniłam się.
I tak ciągnęła się nasza rozmowa. Gadało mi się z nim bardzo dobrze, w końcu jednak przyszedł czas na rozstanie.
 - Goodbye, [T.I.]. I hope that we will meet in future.
 - I hope that too... Goodbye Louis, I love you. - już byłam przy drzwiach, gdy...
 - [T.I.]! Wait! - krzyknął Lou, a ja odwróciłam się jeszcze na chwilę - I love you too - podszedł do mnie i dotknął moich warg, swoimi - tomorrow here at the same time?
 - Yes

Codziennie spotykaliśmy się w tym samym miejscu o tej samej porze, aż Louis poprosił, żebym została jego dziewczyną,wtedy przedstawił mnie chłopakom,a później żyliśmy 'długo i szczęśliwie'

piątek, 25 grudnia 2015

Imaginy z gifami (5)

Hej! Przepraszam za to, że tak dawno nic nie publikowałam. Wesołych świąt!

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

1. (zmiana języków nie jest przypadkiem)
Na koncercie...
T.I.:KOCHAM CIĘ, HARRY!!!!!

H:I LOVE YOU TOO BABY!!!

2.
Gdy ktoś sławny spojrzy w mój aparat:
ekran:

ja:


3.
Gdy chłopcy się nudzą i mają painta pod ręką:


4.
Gdy zjesz coś dobrego,a po chwili orientujesz się, że zawsze tego nienawidziłaś:


5.
Gdy ci smutno i zaczynasz oglądać video diaries:

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Harry

Hej! Czy wiecie, że dzisiaj jest trzecia rocznica założenia tego bloga? Ja jeszcze kilka dni temu nie wiedziałam, więc wątpię, żebyście chociaż o tym pomyśleli. W każdym razie z tej okazji dam wam dzisiaj imagina. Mam nadzieję, że się spodoba.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Patrzyłem na płaczące nastolatki, śpiewające razem ze mną. Codziennie to samo. Powtarzające się wydarzenia, te same piosenki. Adrenalina już dawno minęła. Nie było tego niesamowitego uczucia, nie potrafiłem wykrzesać z siebie chociaż odrobiny szczęścia, miłości do tych pięknych dziewcząt. Nie śpiewałem tego dla nich, nie kochałem ich. Nie potrafiłem.
 - For your eyes only I'll show you my heart For when you're lonely and forget who you are... - śpiewałem razem z publicznością, a mój głos był wyprany z emocji. Nikt tego nie widział.
Byłem pusty w środku. Moje serce zmieniało się w kamień, trudno mi było śpiewać tak, jak te pięć lat temu. Nie miałem o kim śpiewać. Nawet History mi nie wychodziło.
W końcu dotarliśmy do pierwszej piosenki, a za razem ostatniej na tym koncercie. To był jedyny utwór, który naprawdę lubiłem. Moja solówka zawsze kojarzyła mi się z piękną modelką, która występowała z nami na teledysku. Zamknąłem oczy, przywołując jej zamazany obraz.
 - Baby you're light up my world like nobody else... - wydobyłem z siebie emocje, jakie odczuwałem zawsze, gdy ją widziałem.
Była tak piękna, miała opaloną skórę, piękne, brązowe włosy i te śliczne, niebieskie oczy. Ta słodka twarz pojawiała się w moich snach, a idealna figura była czczona w mojej pamięci.
 - You don't know, you're beautiful That's what makes you beautiful - zakończyliśmy.
To był już koniec koncertu. Niall rzucił jeszcze jakieś pożegnanie i odeszliśmy, jak zawsze. Jeszcze tylko zostały autografy i zdjęcia. Ruszyliśmy w stronę specjalnie przygotowanego miejsca i po kolei podpisywaliśmy się i ustawialiśmy do zdjęć. W końcu podeszła ostatnia osoba. Oniemiałem. Była niesamowicie podobna do modelki sprzed kilku lat, lecz na pewno nią nie była. Nastolatka podeszła do mnie, z pytaniem w oczach, lecz ja nadal tylko patrzyłem w jej zaszklone oczy.
 - Wszystko w porządku? - zapytała ślicznotka.
 - Tak, tak... - wybudziłem się z "transu", odrywając wzrok od jej błękitnych tęczówek i podpisałem koszulkę, którą mi podała.
 - Kocham cię - powiedziała spokojnie, nadal uważnie mi się przyglądając.
 - Jesteś piękna, bardzo podobna do pewnej dziewczyny, którą kiedyś kochałem. - stwierdziłem, a ona otworzyła usta, a jej oczy wyglądały jak pięciozłotówki - Mogę poznać twoje imię?
 - [T.I.] - powiedziała tylko, nadal nie wierząc w moje słowa.
 - To chcesz zdjęcie? - zapytałem, a ta szybko wyciągnęła telefon.
Odszedłem trochę od reszty i przytuliłem [T.I.], a ta zrobiła zdjęcie.
 - Naprawdę mi się podobasz. - szepnąłem do jej ucha - Mogę twój numer?
Ta znów zaniemówiła z otwartymi ustami. Po chwili jednak ocknęła się, wzięła ze stolika (na którym dawaliśmy autografy) czarny mazak i zapisała na mojej ręce ciąg cyfr.
 - Do zobaczenia Harry - powiedziała z uśmiechem.
 - Do zobaczenia [T.I.] - odpowiedziałem, a ona odeszła.
 - No, no, no, Hazza, ale sobie dziewczynę upolowałeś. - stwierdził Louis - aż zapomniała wziąć tej koszulki.
Spojrzałem na stół. Faktycznie, bluzka nadal tam leżała.
 - Chyba jej to odniosę. - mruknąłem, wziąłem ubranie i pobiegłem za dziewczyną - [T.I.]! [T.I.]! Czekaj! - krzyczałem za nią - Zapomniałaś - powiedziałem cicho, podając jej materiał.
 - Dzięki... - odpowiedziała, ale przerwałem jej, po prostu nie mogąc się powstrzymać i pocałowałem ją. W końcu odwzajemniła pieszczotę, przekazując mi tyle samo namiętności i jednocześnie czułości, ile ja sam jej dawałem. W końcu jednak oderwałem się od jej ust - Kocham cię, wiesz, Harry?
 - Też cię kocham - szepnąłem do jej ucha i jeszcze raz pocałowałem.

wtorek, 8 grudnia 2015

Niall

Hej! Mam dla was imagina na podstawie piosenki Teenage Dirtbag (którą kocham)! Dedykacja dla Bookie G!

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Her name is Noell.
I have dream about her...

Myślałem o ślicznej dziewczynie, chodzącej do tej samej szkoły, co ja. Myślałem o tym, że nigdy się we mnie zakocha. A mam tyle marzeń, śnię o niej...

...but she doesn't know who I am
And she doesn't give damn about me...

Nawet mnie nie zna. Nie wie, jak mam na imię, po prostu ma to w dupie. A ja ją kocham...

...Cause I'm just a teenage dirtbag, baby
I'm just a teenage dirtbag, baby
Listen to Iron Maiden maybe with me...

Jest taka idealna, a ja jestem jedynie jakimś naiwnym, nastoletnim frajerem. To smutne. Chciałbym z nią posłuchać Eda Sherana. Pisze takie romantyczne piosenki...

...her boyfriend is dick...
...he lives on my block
and drive an IROCK
but he doesn't know who I am
and he doesn't give a damn about me...

Niestety ona ma chłopaka, który jest... nie da się go opisać, nie przeklinając. Ale jest strasznie bogaty. Na szczęście nie ma pojęcia o moim istnieniu, w ogóle pewnie ma mnie w dupie...

...oh, yeach, dirtbag, no, she doesn't know what she missin...

Muszę jakoś żyć z myślą, że zrobiłbym dla niej wszystko. Nie wie, co traci...

...she's walking over to me
it must be fake
my lips start to shake
how does she know who I am
and why does she give a damn about me...

Idzie w moją stronę... Co?! Jakim cudem?! Przecież do tej pory omijała mnie szerokim łukiem! Co powiedzieć, co powiedzieć?! Stoi przede mną. Zaraz chyba zemdleję...
 - Cześć.
 - Cześć - odpowiedziałem przerażony.
 - Słuchaj, Niall... - zaczęła. Zna moje imię! - Zerwałam z tym debilem, Denisem, bo kocham ciebie...
Zamarłem. Ona kocha mnie, a ja kocham ją...

...I've got two tickets to Iron Maiden, baby
cone with me Friday, don't say maybe...

 - Dobrze, rozumiem, nie kochasz mnie... - w jej oczach pojawiły się łzy, odchodziła.
 - [T.I.]! - odwróciła się, łzy spływały jej po policzkach - Mam dwa bilety na koncert Eda Sherana. Proszę, pójdź ze mną, to w ten piątek.
 - Czy to...? - zaczęła, ale jej przerwałem.
 - Jeżeli coś tam zjemy, to tak. To randka. - pocałowałem ją.

...I'm just a teenage dirtbag baby...

czwartek, 26 listopada 2015

Louis

Stałam przy parku, czekając na Daniela. Byłam już kompletnie przemoczona, bo padał deszcz, a mój przyjaciel spóźniał się już dziesięć minut. Po kolejnych pięciu minutach w końcu przede mną pojawił się czarny samochód, a wyszedł z niego wysoki, przystojny brunet.
 - Hej mała, Dan prosił, żebym cię podwiózł do domu. - powiedział facet, którego w ogóle nie znałam.
 - Daniel Hill? -zapytałam.
 - Tak, on, to wchodzisz, czy chcesz biec za autem? - po tych słowach z powrotem wszedł do pojazdu, a ja za nim.
 - Tak właściwie to jestem Louis Tomlinson, a ty, ślicznotko?
Już miałam odpowiedzieć, gdy zrozumiałam, co powiedział. Louis Tomlinson był moim przyjacielem w dzieciństwie!
 - Ja... jestem [T.I.] [T.N.]...
 - Miło poznać. - odpowiedział.
Nie poznał mnie? Ale dlaczego? Przecież kilka lat temu bawiliśmy się razem na placu zabaw, chodziliśmy do kina, jak mnie opuszczał, to byliśmy już parą, a on mnie nie poznał?
Nie, teraz jestem już inną dziewczyną i nie będę zawracać sobie głowy jakimś głupim chłopakiem, z którym dorastałam.
 - Ekhem, Louis jesteśmy na miejscu. - powiedziałam, gdy byliśmy pod moim domem.
 - Jasne - zatrzymał samochód i wysiadł razem ze mną.
Spojrzał na dom, na mały ogródek, w którym zawsze się bawiliśmy, na chuśtawki, które dalej w nim stały, patrzył na nasze dzieciństwo, a po chwili przeniósł wzrok na mnie.
 - [T.I.]... Tak bardzo cię przepraszam... - przytulił mnie.
Gładziłam go po głowie, aż wypowiedział po raz tysięczny "przepraszam". Wtedy uniosłam dwoma palcami jego podbródek i po prostu go pocałowałam. W końcu oderwałam się od jego ust.
 - Kocham cię - powiedzieliśmy równocześnie.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Imaginy z gifami (4)

Hej! Dawno nie dodawałam imaginów z gifami... (Już dzisiaj dodałam imagina. Tamten krótki, to ten długi!)

*****************

1.
***Masz przeprowadzić wywiad z 1D, wchodzisz.***

N: Harry?
H: Zaniemówiłem...

2.
Li: Oto wasz bóg!


3.
Reporter: Louis, czy ciąża Briany jest prawdziwa?

L: Jaka kurwa ciąża?!

4.
Reporter: Niall, czy potrafisz wytrzymać cały tydzień bez telefonu?
N: Czy to wyzwanie?
R: Jeśli tak, to podejmiesz się go?

N: ..................... NIGDY!!!

5.
T.I.: Zayn! Oni mnie podrywają!

H: UCIEKAĆ!!!

N:AAAAAAA!!!

Li: SZYBKO!!!

L: OMG!!!

Harry (zamówienie)

ZAMÓWIENIE DLA OLIWKI
Hej! Dziękuję za tyle komentarzy. Mam nadzieję, że ci się spodoba.

*****************

Dlaczego odeszłaś? Nie potrafię bez ciebie żyć! Znaczysz dla mnie dużo więcej, niż bym chciał. Kocham cię. Miałem już tysiące złych snów, ale żaden nie był tak straszny, jak twój głos, mówiący, że kocham cię za mało, daję ci za mało, że koniec z nami. Teraz to ciągle jest w moich myślach. Nigdy nie przestanę cię kochać. W mojej wyobraźni trzymamy się za ręce, całujemy się, ale to nigdy nie wróci. Byłaś tak piękna, gdy starałaś się mnie uwieść, zawsze ci się udawało. Chciałbym znowu być tym światłem w twoich oczach. Tak bardzo za tobą tęsknie. Gdy tylko wejdziesz do mojego domu, gdy zobaczysz mnie z potłuczonym szkłem w ręku, tak, to była lampka wina, ale czerwona plama na mojej białej koszuli, którą tak lubiłaś, nie jest winem. Moje serce krwawi. I gdy szeptem powiesz ''Harry, nie'', twoje życzenie się nie spełni, bo będę już martwy. Proszę, wróć do mnie. Dołącz do mnie, chociaż i tak nie będziesz mogła, bo twoje miejsce jest w górze, w niebie, a moje nie. Kocham cię, [T.I.].

piątek, 13 listopada 2015

Liam

Hej! Moja wena została mocno uściskana przez wasze zatwierdzone komentarze. Niestety nie wiedziałam, że tu jest weryfikacja. Dziękuję wam BARDZO za te wszystkie komentarze, które mnie mega ucieszyły. Zamówienia zostaną zrealizowane, ale tak dla pewności:
Świąteczny z Harrym dla Oliwii Szymańskiej i też z Hazzą dla (innej) Oliwii?

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Nowa szkoła, nowa klasa, nowi przyjaciele. To od zawsze było moją zmorą, nienawidziłam tego. Co nie zmienia faktu, że miałam już przyjaciółkę - niesamowicie piękną [T.I.]. Nie, nie jestem homo. To śliczna blondynka, z dużymi, niebieskimi oczami i nieprzeciętną figurą modelki. Dziewczyna co najmniej niesamowita, dobrze się ucząca, ciesząca się przy tym powodzeniem u chłopaków. Do tego miała pełną rodzinę, czyli młodszego brata i oboje rodziców. A ja jestem Briana Jungwirth, dziewczyna Louisa Tomlinsona. Zwykła blondynka o monotonnych, szarych oczach. W skrócie po prostu ja. Ale nie zamierzam opowiedzieć tu swojej historii, nie, chodzi o [T.I.].
Jak co dzień, piękna dziewczyna weszła do szkoły. To dziwne, ale jeszcze ani razu nie opuściła zajęć, więc to był normalny dzień. Jeszcze bez niespodzianek. [T.I.] natychmiast poszła w stronę klasy geografii, która była pierwszą lekcją. Jak zwykle kilka osób próbowało ją poderwać, ale nie zwracała na nich uwagi. W końcu w jej myślach od zawsze był tylko ten jeden chłopak: Liam Payne. Gdy przeszła obok niego, ich oczy się spotkały, na co ta odwróciła się i słodko uśmiechnęła. Przytuliła mnie na powitanie, po czym usiadła obok na ziemi. Po kilku minutach zwykłej rozmowy zadzwonił dzwonek.
Nieważne, co się działo na lekcji geografii, nieważne co było na biologii, czy na matematyce. Ważne, że przed polskim, dziewczyna poszła do łazienki i nie wróciła. Utopiła się, czy jak? Po tejże lekcji, którą spędziłam sama w ławce, zadzwoniłam do niej. Odebrała dopiero za piątym razem.
 - Hej, gdzie jesteś? - zapytałam z ulgą w głosie, lecz zamiast odpowiedzi usłyszałam łkanie - Co się stało?
 ~ Ja... Oni... Mój tata... nie... ~ ewidentnie nie potrafiła sklecić sensownego zdania ~ Ktoś... spowodował wypadek... I mój brat... Wszyscy tam byli... Oni... nie żyją...
Tym razem to ja nie mogłam wykrztusić choćby słowa. [T.I.] zaniosła się płaczem. A ja stałam na środku korytarza, widząc tych wszystkich szczęśliwych ludzi i wiedząc, że teraz [T.I.] na pewno nie należy do nich. W końcu zadzwonił dzwonek, a ta się rozłączyła. Niechętnie podążyłam do klasy.
Następnego dnia mojej przyjaciółki nie było w szkole. W kilku późniejszych dniach też nie. W końcu przyszłam do niej, ale jak zadzwoniłam do drzwi, nikt mi nie otworzył. Sama to zrobiłam. W środku nie było... nic. Żadnych mebli. I mogłam być pewna, że dziewczyny też tu nie ma.
Po zwiedzeniu całego domu, nie znalezieniu niczego i zrezygnowaniu z dzwonienia do przyjaciółki, w końcu wróciłam do mojego mieszkania. Już miałam wejść do środka, ale zdałam sobie z czegoś sprawę. Jeżeli cała rodzina [T.I.] nie żyje, to ona może być teraz w domu dziecka! Natychmiast pobiegłam do tego... naprawdę koszmarnego miejsca. Już na miejscu poczułam wibracje w kieszeni.
 - Halo? -odebrałam.
 ~ Cześć Briana, wiem, że wcześniej z tobą nie rozmawiałem, ale jestem cholernie, kurewsko, nieodwracalnie, zajebiście i naprawdę zakochany w twojej przyjaciółce i błagam, powiedz mi gdzie ona jest! ~ stwierdził Liam.
 - Ok, przyjdź na Wall Street. Czekam.- rozłączyłam się.
Po chwili Liam stanął obok mnie, dysząc... chyba biegł. Spojrzał na mnie, później na dom dziecka i znów na mnie.
 - Dlaczego tu stoimy? - zapytał.
W odpowiedzi weszłam do środka, a on za mną.
 - Briana, czy tu może być... - w tym momencie usłyszeliśmy przeraźliwy wrzask, który miał jej głos.
 - ZOSTAW MNIE!!! NIEEEEEE!!! - to krzyczała [T.I.].
Szybko pobiegliśmy w stronę głosu, a to co zobaczyliśmy było po prostu straszne.[T.I.] wyrywała się jakiemuś facetowi, który próbował ją rozebrać. Na ten widok Liam po prostu z całej siły kopnął tego debila, aż odleciał od nas na jakiś metr. Po chwili wziął [T.I.] na ręce i wyszliśmy. Szybko się udało. Poszliśmy z nią do szpitala, bo miała rozcięty policzek, łuk brwiowy i duuuuużo siniaków. Dobrze, że szpital był przecznicę stąd, a ona była lekka. Gdy pojawiliśmy się w środku, natychmiast podeszła do nas przerażona recepcjonistka, a my poszliśmy za nią.
 - Co jej się stało? - zapytała.
 - Zabraliśmy ją z domu dziecka. - odpowiedziałam.
 - No tak, ten dom dziecka niedaleko jest dziwny. Jak obok niego przechodzę, to czasami słyszę krzyki. - całkiem miła recepcjonistka zatrzymała się, wołając jakiegoś lekarza, który przejął naszą przyjaciółkę.
Zostaliśmy na korytarzu, niedaleko drzwi, za którymi zniknął. Czekając tam kilka godzin poznawaliśmy siebie nawzajem.
Nareszcie lekarz wyszedł, uśmiechając się i zapraszając nas do środka. Niepewnie przeszłam przez próg, w przeciwieństwie do Liama, który rzucił się w stronę mojej przyjaciółki, całując ją. Z uśmiechem cofnęłam się, wychodząc, ale zdążyłam jeszcze usłyszeć:
 - Kocham cię.
 - Ja ciebie też.

sobota, 7 listopada 2015

Niall

Hej! Moja wena wróciła! Miałam problem z napisaniem tego imagina. Po prostu nie mogłam... Ok, nieważne. Czy możecie komentować? Pod poprzednim postem jest PONAD TRZYSTA WYŚWIETLEŃ i ZERO KOMENTARZY!!! Wtf? Gdzie tu sens? Nawet Bookie ostatnio nie komentuje, więc błagam, proszę, nalegam, abyście zaczęli to robić. Mogę też pisać imaginy na zamówienie, nie pisać imaginów z gifami, zrobić jakiegoś długiego partowca, cokolwiek, co tylko chcecie. Tylko proszę, komentujcie.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

"Nie możesz mieć czegoś, czego nie mam ja.
Nie możesz stracić czegoś, czego ja nie stracę.
Nie możesz być tam, gdzie nie ma mnie.
Bo ja jestem twoja, a ty mój.
Jesteśmy jak Jing i Jang, ale jednak połączeni.
Jesteśmy razem, a jednak osobno.
To jak jedna dusza w dwóch ciałach.
To jak niemożliwe połączenie.
To niesamowite, jak ta siła nas przyciąga.
Przyciąga jedno i drugie.
Jak Jing i Jang.
Osobno, ale razem.
Jak jedna dusza w dwóch ciałach.
Niemożliwe, ale jest.
Ja nieśmiała, ty obsypany przyjaciółmi.
Ja gadatliwa, ty cichy.
Jak niemożliwe staje się możliwe.
Czyli jak Jing i Jang.
Odmienne osobowości.
Jednak uważają, że to drugie to ideał.
Niesamowite, niemożliwe, nierealne.
Ale jednak jest.
Jak Jing i Jang. "
 - Obiad! - poszłam do salonu, na wcześniej wymieniony posiłek.
Tak jak już pewnie się domyśliliście, piszę wiersze. Ich głównym tematem jest przystojny mężczyzna, który codziennie je w Nando's, w którym pracuję (chodzi o pracę dorywczą). To Niall Horan. Zakochałam się w jego głosie, w blond włosach, w błękitnych oczach, w nim całym. Jest idealny. Ale gorzej z tym, że co jakiś czas przychodzi tam z dziewczyną. Co robią? To, co pary. Karmią się, całują, itd. To jest dla mnie straszne.
Po zjedzeniu obiadu, poszłam sprawdzić pocztę. Był tam list, zaadresowany do mnie. Natychmiast wróciłam do domu i go odczytałam.
"[T.I.]
Widzę wszystko. Już od jakiegoś czasu. Zerwałem z Sophią, bo kocham ciebie, a nie ją. Jeżeli czujesz to samo, załóż to jutro do pracy.
Niall"
Do listu dołączona była śliczna bransoletka z zawieszką w kształcie sowy. Szeroko się uśmiechnęłam i z tym uśmiechem spędziłam resztę dnia i cały następny. W końcu jednak poszłam do mojej pracy, ubrałam się w strój kelnerki i założyłam na rękę śliczną bransoletkę. Tak właśnie udałam się przyjmować zamówienia i przynosić je.
Po godzinie, do środka wszedł Niall. Usiadł przy stoliku i rozglądnął się po wszystkich. Jego wzrok spoczął na mnie, a dokładniej na mojej ręce. Zauważyłam na jego twarzy słodki uśmiech i ruszyłam w jego stronę. Już miałam się odezwać, gdy Laura, moja koleżanka z pracy coś krzyknęła. No, może nie coś, ale jedno zdanie, za które chciałabym ją zabić.
 - [T.I.]! Chodź tu szybko! - po prostu obedrzeć ze skóry...
Posłałam chłopakowi przepraszający uśmiech i skierowałam się w stronę tej wyjątkowo głupiej blondynki. Ta wskazała ręką na kasę i powiedziała:
 - Zepsute!
Faktycznie, nie dało się wbić żadnego produktu.
 - Przykro mi, ale będziesz musiała poradzić sobie bez kasy. - powiedziałam cicho.
 - Nie lepiej, żebyś to ty zajęła się dzisiaj liczeniem? Zawsze byłaś lepsza z matematyki, a ja... cóż... zawsze byłam lepsza w mówieniu i kręceniu tyłkiem. - odpowiedziała, a ja prychnęłam.
 - Nie ma mowy! - podniosłam głos.
 - Och, nie bądź taka. Tylko raz.
 - Nie i koniec!
 - Dobra, jak chcesz, ale ja i tak uwiodę tego blondyna pod oknem. - mruknęła i zabrała się do pracy.
Spojrzałam na Nialla. Śmiał się i... siedział pod oknem. Podeszłam do niego.
 - Cześć śliczna, pewnie już wiesz, że jestem Niall. Dasz mi swój numer? - zapytał odważnie, a ja się uśmiechnęłam i napisałam ciąg cyfr na kartce z notatnika, w którym zapisywałam zamówienia, po czym wyrwałam kartkę i podałam mu. Szeroki uśmiech przyozdobił jego niesamowitą twarz, a ja w końcu się odezwałam:
 - To co zamawiasz, Niall?
 - Ciebie... - moja mina musiała uświadomić temu idiocie, że jestem w pracy - Tak, to był żart. Proszę W-Z'kę*.
 - Coś jeszcze? - zapytałam, a on pokręcił głową, więc ruszyłam w stronę lady.
 - Jedna W-Z'ka. - powiedziałam do Danielle, mojej przyjaciółki, która zaraz nałożyła ciastko, a ja zaniosłam je - Smacznego.
Zalotnie mrugnęłam i odeszłam. Reszta dnia minęła mi dość szybko.
Dwa dni później, gdy miałam wolne, zadzwonił do mnie Horan. Wcześniej nie przychodził do kawiarni, więc myślałam, że zrobiłam coś źle i nie chce się ze mną spotykać. Ale jednak.
 ~ Cześć piękna.
 - Cześć Niall.
 ~ To kiedy możesz się spotkać?
 - Zależy gdzie.
 ~ Wieczorem, na kolacji.
 - Dzisiaj?
 ~ Ok.
 - Do zobaczenia.
 ~ Cześć maleńka.
 - NIE NAZYWAJ MNIE TAK!
Tak, jestem dość niska. Tak, nienawidzę tego. Tak, zabijam wzrokiem każdego, kto zwróci na to uwagę. Wracając: zaczęłam szukać w mojej dość obszernej szafie sukienki, która od razu przyszła mi do głowy gdy Nialler wspomniał o kolacji. W końcu znalazłam czarną mini i szpilki. Będzie wniebowzięty.
Gdy w końcu zjawił się w progu domu, a mama zapytała, czy to ten chłopak, z którym jestem umówiona, potwierdziłam i wyszłam. Blondyn od razu zaprowadził mnie do czarnego volvo.
 - Ślicznie wyglądasz. - powiedział cicho, na co uśmiechnęłam się i zapewne zarumieniłam.
Dojechaliśmy. Zauważyłam ogromny dom z ogrodem, do którego natychmiast weszliśmy. W środku zobaczyłam mnóstwo świec. W domu było ciemno, a one oświetlały nam drogę. Poczułam jak jego palce splotły się z moimi, a na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. Chłopak wprowadził mnie (najprawdopodobniej) do salonu, gdzie dwie świece były na dwuosobowym stoliku, a obok nich znajdowały się dwa niesamowicie wykwintne dania. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
Po zjedzeniu chwilę rozmawialiśmy, a później Niall postanowił odwieść mnie do domu. Chwilę później zaczęło padać. W połowie drogi usłyszałam huk i poczułam przeraźliwy ból. Potem była tylko ciemność.

***Niall***

Obudziłem się w szpitalu. Na krześle spała moja mama, a obok stał Greg - mój brat. Jak tylko zauważył, że na niego patrzę, uśmiechnął się.
 - Cześć - powiedział.
 - Cześć... Co się stało?
 - Miałeś wypadek. Jakiś pijany idiota wjechał w twoje auto.
 - A co z [T.I.]? - zapytałem, a z jego twarzy zniknął uśmiech.
 - ... Ona... To był naprawdę straszny widok... Nie... Nie żyje... - odpowiedział.
Zaniemówiłem. Moja kochana [T.I.] nie żyje? Ale... ale jak to? Przecież ona miała plany na przyszłość... chciała mieć dwójkę dzieci, być pisarką i zostać ze mną na zawsze... Dlaczego ona?
 - Żartujesz? Żartujesz, prawda? - zapytałem, coraz bardziej przerażony wizją martwej dziewczyny.
 - Nie, przykro mi, Niall.
 - Nie, nie ona... Nie!

Kilka dni później wyszłem ze szpitala. Rodzice tej pięknej brunetki pozwolili mi przyjechać do nich i pooglądać jej rzeczy. Nie wiem dlaczego. W każdym razie weszłem do pomieszczenia, w którym panował fioletowy kolor. Wielkie łóżko, szafa, regał na książki i... tak! Podeszłem do biurka, na którym leżało kilka książek, pojedynczych kartek i laptop. Jedna z książek zwróciła moją uwagę. Miała czerwoną okładkę, na której napisane były imię i nazwisko [T.I.]. Otworzyłem na pierwszej stronie, gdzie dostrzegłem czarny, duży tytuł: "Anioł". Po kolei czytałem wszystkie piękne wiersze o miłości. W końcu wyszłem z domu, biorąc książkę ze sobą. W moim mieszkaniu zacząłem czytać wszystko jeszcze raz. Jednak tym razem przeraził mnie fakt, że w notesie jest jeszcze coś, napisane niedawno, bo atrament jeszcze nie wysechł.
"Wiersz 1, linijka pierwsza, pierwsze słowo
Wiersz 2, linijka trzecia, czwarte słowo
Wiersz 2, linijka czwarta, siódme słowo
Wiersz 3, linijka piąta
Wiersz 7, linijka czwarta
Wiersz 7, linijka piąta
Wiersz 4, linijka dwunasta
Wiersz 5, linijka trzecia
Wiersz 5, linijka czwarta
Wiersz 10, linijka dwudziesta trzecia
Wiersz 15, linijka dwudziesta pierwsza
Wiersz 12, linijka trzydziesta trzecia
Okładka, pierwsze słowo"
Odszyfrowałem to tak:
"Aniele
Mój
Niesamowity
To może się wydawać niemożliwe
Wiem, że to dla ciebie dziwne
Dla mnie też jest dziwne
Ale może uwierzysz
Wiem, że dla ciebie ja nie istnieję
Że już nie żyję
Wiem, że to jest
Niesamowite, niemożliwe, nierealne
Ale nadal cię kocham
[T.I.]"
Wpatrywałem się w tekst z niedowierzaniem. Jak? Przecież ona nie żyje! Nagle zdjęcie moje i Sophii spadło, a odłamki szkła poleciały na drewnianą podłogę. Natychmiast wstałem, żeby je pozbierać, ale to co zobaczyłem było już ponad moje siły. Szkło ułożone było w napis: "To prawda".
 - CO?!?!?! - krzyknąłem.
Szklanka spadła z biurka, a jej kawałki ułożyły się w napis "Pstro". Really?
 - Co się dzieje? Czy ja mam zwidy? Rozmawiam z duchem? Czy duch potrafi tłuc szkło? Czy to może był duch [T.I.]?
Nagle, samoczynnie moje ręce przejechały po podłodze. Jakimś cudem nie krwawiły, ale tym razem zobaczyłem "Tak".
 - Czyli mam zwidy? - zapytałem, a moje dłonie znowu przejechały po drewnie.
"Nie"
Tyle mi starczyło. Odskoczyłem od napisu i wybiegłem z pokoju, by wrócić z nożem kuchennym.
 - Czy mogę być na zawsze z tobą? - zapytałem, dotykając ostrzem swojego brzucha.
Lampa spadła z biurka, a rozwalona żarówka stworzyła napis "Proszę, nie".
 - Inaczej nie mogę. Kocham cię, [T.I.]. - i z całej siły wepchnąłem sobie narzędzie w brzuch.

sobota, 17 października 2015

Imaginy z gifami (3)

Hej! Znowu nie komentujecie? Może jeszcze wmawiajcie mi, że nikt tego nie czyta? Za każdym razem jest ponad sto wyświetleń. Chyba tylko raz było 90-coś. Dlaczego nikt nie komentuje? Piszcie, jeśli zrobię coś źle, napiszę koszmarnie, mam nie robić imagin'ów z gifami. Tylko błagam, napiszcie cokolwiek!

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

1.
(w ciąży xd)
T.I.:Harry, jestem głodna, zrób mi coś słodkiego, proszę.


2.
H: Będziemy cię torturować metodą łaskotkową, aż nam nie powiesz, gdzie ukryłeś żelki!

L:Ale to nie ja!!!
T.I.:Ja to zrobiłam...

3.
(Impreza)
T.I.:No chodź Liam, idziemy tańczyć!
L:A jak już zatańczę, to się odczepisz?
T.I.:Tak.

4.
Mama Nialla:No to co chcesz dzisiaj na obiad? Tylko głośno, bo ostatnio coś mi się dzieje ze słuchem.
N:

5.
(Niall wchodzi do pokoju.)
N:Hej, Zayn...
Z:Nie wchodź, czeszą mnie!
([T.I.] wchodzi do pokoju.)

niedziela, 11 października 2015

Harry

Hej! Mam dla was takiego mega dziwnego imagina. To komentujecie w końcu, czy nie? Podobają się te imaginy z gifami?

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

***Jesteś fanką One Direction. Piszesz z jakimś chłopakiem na facebooku, ale nie znasz go osobiście. Oto wasza rozmowa, która trwała już długo.***

 - Przepraszam Harry, zawsze myślałam, że jesteś byle jakim natrętem z internetu. Teraz wiem, że to nie prawda. Tyle pisałeś do mnie na facebooku. Byłeś taki, jak wszyscy inni. Lecz ja kochałam twojego imiennika. Harrego Stylesa. Kochałam go ciągle, bez przerwy, by złapać oddech. A ty walczyłeś o mnie, o moje serce. Czy wiesz, ile nocy zajmie mi policzenie gwiazd? Myślę, że jeszcze dłużej potrwałoby naprawienie twojego serca. Tak bardzo cię kocham, ale nie wiem, czy naprawdę kocham tą gwiazdę, czy prawdziwą osobę, którą nie kieruje ten cały świat. Chciałeś, żebym została, została przy tobie. A później napisałeś ten krótki tekst. Był tak piękny. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że nie będzie on wykorzystany tylko raz. Bo później usłyszałam tę piosenkę. Tam były te słowa, które dla mnie napisałeś. Przed zaśpiewaniem tego cuda, powiedziałeś, że wybaczasz tej pięknej dziewczynie, którą poznałeś i że to dla niej. Byłam tak smutna, bo myślałam, że chodzi o jakąś piosenkarkę, gwiazdę. Ale ty to zaśpiewałeś. Te piękne słowa, które wcześniej napisałeś mi.
" How many nights does it take to count the stars?
That's the time it would take to fix my heart
Oh, baby, I was there for you
All I ever wanted was the truth, yeah, yeah
How many nights have you wished someone would stay?
Lay awake only hoping they're okay
I never counted all of mine
If I tried, I know it would feel like infinity"
Nie wiedziałam, że to ty jesteś nim. Że on jest tobą. Nie wiedziałam, że istnieje jeden Harry o dwóch charakterach. Niezwykłej, zboczonej gwiazdy i natręta, który napisze dla mnie piosenkę.
 - Wybaczam ci. Zawsze ci wybaczałem i będę wybaczać. I chciałbym się z tobą spotkać. Jutro, w parku obok Dragon Street o 6 p.m. Co ty na to?
 - Tak, bardzo chętnie. Do zobaczenia Harry.
 - Do jutra [T.I.]. Kocham cię.

sobota, 10 października 2015

Imaginy z gifami (2)

Dlaczego nie komentujecie? Tak, wiem, ostatnio dodałam cokolwiek dwa tygodnie temu. Po prostu zabić. Ale nie bijcie, dodaję kolejne imaginy z gifami.

*********************

1.
H:Czy. Ty. Flirtujesz. Z. [T.I.]. ?!?!?!?!?! Zabiję!

2.
L:Wiem, że mnie nie lubisz, ale proszę, pocałuj mnie...
T.I.:Nie!

3.
T.I.:Liam?! Co ty robisz?!
L:Opalam się.
T.I.:Na scenie?!

L:Czepiasz się szczegółów.
4.
Reporter:A co myślisz o [T.I.]? Możesz nam ją opisać? Na przykład... jaka jest w łóżku?


sobota, 26 września 2015

Imaginy z gifami

To są najdziwniejsze imaginy, jakie w życiu powymyślałam. Co się jeszcze znajdzie wśród gifów?!

1.
N:Harry, masz wymyć zęby!

N:No co, [T.I.] prosiła, ale nie słyszałeś.
***trzy sekundy później***


2.
H:Uwaga, [T.I.] wchodzi za trzy, dwa, jeden...
T.I.:Cześć chłopaki!
Lou:Cześć...

Lou:...mała.

3.
***wywiad***
Reporter:A co myślisz na temat [T.I.]?

L:Jest moją dziewczyną.

4.
T.I.:Nialler, zagraj coś dla mnie w nietypowy sposób.
***patrzcie na jego oczy***

N:Rock me, rock me, rock me, yeach!

5.
L:Idzie [T.I]!

Z:Witaj Aniele...
*OMG, WTEDY JESZCZE NIE WYSZŁO HEY ANGEL!!!*

czwartek, 24 września 2015

Harry

Hej! Dzisiaj, po małym spóźnieniu, dodaję jak na mój gust, dłuuuuuugiego imagina. Mam nadzieję, że się spodoba. We wtorki, lub w weekendy, zależy, kiedy będę mogła, będę dodawać imaginy z gifami. Zapraszam na imagina o Harrym.

°°°°°°°°°°°°°°

Spojrzenie. Później odwrócenie się, udając, że go nie było. A na końcu uśmiech. Powstrzymywany uśmiech. Tak jest zawsze. Ona spojrzy na niego, a on na nią.
Ona jest wyrzutkiem, a on rozchwytywanym przyjacielem. Ona jest nieśmiała, a on ciągle rozmawia z kimś innym. Ona siedzi sama, on zawsze z kimś. Ale połączyło ich jedno. Miłość do siebie nawzajem.
Była matematyka. Ona nienawidziła tego przedmiotu. On rozmawiał z przyjacielem, z którym siedział daleko od niej.
 - Panie Styles, proszę przejść do drugiej ławki, do pani [T.N.]. - upomniała go nauczycielka, a on szybko przeszedł do tejże ławki.
Chciał tego. Specjalnie poprosił nauczycielkę o to, żeby go tam przesadziła, bo chciał się do niej zbliżyć. Tylko miał nadzieję, że matematyczka go nie wyda.
Gdy znalazł się w ławce, którą zawsze zajmowała [T.I.], usłyszał cichy głos:
 - Myślę, że teraz już na pewno nie skupię się na lekcji... - powiedziała.
 - Dasz radę. - szepnął, a ona odwróciła piękną twarz w jego stronę.
 - Słyszałeś?
 - Jakbym nie siedział z tobą w ławce, to pewnie bym nie usłyszał.
W tym momencie [T.I.] miała w głowie kompletny mętlik. Miłość jej życia siedzi z nią w ławce i rozmawia z nią.
Tak upłynęła im lekcja. Harry cicho mówił do niej co jakiś czas, a ona nieśmiało odpowiadała.
Gdy [T.I.] wracała do domu, myślała o tym chłopaku, który nagle stał się dla niej mniej tajemniczy. Było gorąco, więc wyjęła sok truskawkowy, żeby się napić. Przechyliła butelkę i wtedy przedmiot jakimś cudem zniknął z jej ręki. Obróciła się w stronę ręki z napojem. Przetarła oczy, mrugnęła kilka razy i dotknęła ramienia Hazzy, jakby nie wierzyła, że on naprawdę tu jest. Ten napił się, z szerokim uśmiechem na ustach.
 - Cześć - szepnęła.
 - Hej, [T.I.]. - odpowiedział trochę głośniej, a po chwili dodał ciszej - To co, widzimy się jutro na matematyce?
Nie wierzę... Czy on właśnie puścił mi oczko? OMG! Ma takie piękne oczy...
Niepewnie kiwnęła głową, a później poszła dalej, nie zwracając uwagi na sok, który dalej trzymał w ręce.

Gdy rano przyszłam do szkoły, byłam cholernie niewyspana. Od matematyki dzieliła mnie jeszcze historia. Była ona chyba najnudniejszą lekcją pod słońcem, więc w pewnym momencie, po prostu zasnęłam, z głową wspartą na ręce. Po kilku minutach obudziłam się. Natychmiast zauważyłam dwie pary oczu, wpatrzone we mnie. Oczywiście Harrego i jego przyjaciela, czyli Nialla. Uśmiechali się, a jak przyłożyłam palec wskazujący do ust, dając im niemy znak, że mają nic nie mówić, Nialler ukrył śmiech udawanym napadem kaszlu. Za to ten drugi z rozbawieniem w oczach, odwrócił ode mnie wzrok tak szybko, jak to tylko było możliwe i słuchał tego, co mówił nauczyciel. I tak nam minęła lekcja.
Wracając do domu, myślałam o tym, czy Styles naprawdę jest mną zauroczony, jak to później powiedział Louis, jego przyjaciel. Wtedy udałam, że nie usłyszałam ich rozmowy i żartobliwych oraz sarkastycznych zaprzeczeń, które później przerodziły się w "kłótnię". Ta piątka była naprawdę zabawna. Zayn ciągle poprawiał fryzurę, Niall i Louis się ciągle śmiali, Liam był spokojny (zawsze i wszędzie), a Harry był typowym podrywaczem, o zajebistym, zachrypniętym głosie. Dla mnie, mógłby pojawiać się na okładkach magazynów, być modelem, być gwiazdą, a bynajmniej nie siedzieć w jakimś tam liceum, mieć pracę dorywczą i tak dalej. W pewnym momencie usłyszałam coś dziwnego. Mianowicie moje imię, z przedłużeniem ostatniej litery. Odwróciłam się i zobaczyłam dwa roztrzaskane samochody i krew. Dużo krwi. Mnóstwo krwi. Natychmiast pobiegłam w stronę tej ulicy, zostawiając niedaleko na chodniku plecak. Harry. O Boże. To Harry leży tam twarzą w dół, a z jego głowy, ręki i nogi wypływa krew. To on krzyczał. Boże. Nie. Nie! NIE!!! Ktoś zadzwonił na pogotowie, tym czasem ja robiłam mu sztuczne oddychanie i masaż serca. Nagle ono zaczęło znowu bić, a ja odetchnęłam z ulgą. Przyjechała karetka, z czego wtedy pochwalono mnie i pozwolono jechać z nimi do szpitala. Wzięłam moje rzeczy i (dziękując sobie, Hazzie i każdej innej osobie na tej planecie) wsiadłam. Gdy tylko dojechaliśmy, zabrano go do jakiejś sali na drugim piętrze. Czekałam na korytarzu, cholernie się denerwując. Po kilkunastu minutach obok mnie usiadła jakaś pani, która ewidentnie płakała i jeszcze najwyraźniej jej mąż, który mówił jej, że wszystko będzie dobrze. Z tego, co wiedziałam, to byli rodzice chłopaka. Ja też płakałam. Płakałam, bo wiedziałam, że on może się nie obudzić. Że pewnie teraz jest w śpiączce. Że nigdy nie będę miała u niego szansy. Że on może już nie żyć. Jak na zawołanie, z sali wyszedł lekarz. Natychmiast do niego podbiegłam.
 - Czy on żyje? Nic mu nie jest? Śpiączka? - pytałam.
 - A kim pani jest?
 - Jestem jego matką. - odezwała się ta pani.
 - Żyje, śpi, można go odwiedzić. Jest w sali numer 87.
Natychmiast tam poszłam, a rodzice Stylesa za mną.
Gdy tylko otworzyłam drzwi, w oczy rzucił mi się przystojny brunet. Podeszłam do niego i zauważyłam bardzo dziwne zjawisko. Przewracał się z boku na bok, mrucząc coś pod nosem. Nagle spod jego powiek wypłynęły łzy.
 - [T.I.]! [T.I.]!!! - krzyczał moje imię coraz głośniej.
Natychmiast zaczęłam głaskać go kciukiem po policzku i mówić uspokajającym tonem, żeby się obudził. Ten spełnił moją prośbę, bo obudził się i... pocałował mnie. Całował namiętnie, z wyczuwalną tęsknotą, niemal brutalnie. Trzymał mnie za policzki, a ja po chwili oddałam cudowny pocałunek, nadal lekko zaskoczona tym, co robił. W końcu oderwał się ode mnie, aby zaczerpnąć powietrza i spojrzał w moje oczy.
 - [T.I.] [T.N.], kocham cię, odkąd pierwszy raz cię ujrzałem. Jesteś najcudowniejszą istotą na ziemi. Proszę, bądź moją dziewczyną. - powiedział szybko.
Ja w odpowiedzi go pocałowałam.
THE END

środa, 16 września 2015

Niall

Hej! (Komentujecie, czy Bookie ma komentować sama, a wy nabijacie mi ponad sto wyświetleń?) To chcecie te imaginy z gifami, czy nie?

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Opowiem wam historię o przystojnym, wysokim brunecie, którego oczy miały wyjątkowo intensywny odcień błękitu. Dość popularny czternastolatek, do którego wręcz lepiły się dziewczyny i miał masę kolegów. Był to Niall Horan. Poza kolegami i koleżankami miał też dziewczynę. Kogoś, za kim poszedłby w ogień. Ale nie wiedział, że kiedyś [T.I.] wyjedzie. Gdzie? Do Polski. Nialler się załamał. Przez kilka pierwszych dni w ogóle nie chodził do szkoły, a później robił wszystko, żeby poczuć trochę adrenaliny. Zapomnieć. Na początku przychodził na co drugą lekcję. W końcu nauczyciele przestali zwracać na to uwagę, więc zaczął palić. I pić alkohol. W szkole. Rodzice nie wypuszczali go za to z domu przez tydzień. Gdy nadeszły jego piętnaste urodziny, wiedział już, co może być tą ucieczką. Motory pasjonowały go właściwie od zawsze, więc pewnie nikt by nie zdziwił się, gdyby zaczął jeździć. Nikt jednak nie wiedział, że on zamierza jeździć na NIELEGALNYCH wyścigach. Gdy w końcu się nauczył, wziął z domu pieniądze i pojechał na coś takiego. Gdy dotarł na miejsce, dość nieciekawie ubrana blondynka wyszła na środek i po chwili opuściła dwie czerwone chorągiewki. Wystartowali. Niallowi szło bardzo dobrze. Wyprzedzał, zwalniał na zakrętach i wygrywał. Niedaleko była meta. Już ją widział, gdy nagle widok zasłoniła ciężarówka. Ostro zachamował, lecz nie zdążył się zatrzymać. Czarny motor uderzył w pojazd, a potem chłopak pamiętał już tylko ciemność.

Otworzył oczy i pierwszym, co zobaczył, była biel. Hmmm... biały sufit. Leżał na białym łóżku, a jego blada skóra prawie zlewała się z pościelą. Obok siedziała kobieta, której nie znał. Miała brązowe włosy, piękne, czekoladowe oczy okalane czarnymi rzęsami i łagodne rysy twarzy, na której malowało się szczęście.
 - Cześć Niall. - szepnęła, a po jej rumianych policzkach spłynęły łzy szczęścia.
 - Niall? Kto to jest? I kim pani jest? - zapytał lekko zaskoczony chłopak.
 - Przecież Niall to ty. A ja jestem twoją matką...
Nagle do sali wszedł lekarz. Brunet wiedział kim jest, gdyż na jego białym fartuchu była plakietka z napisem "Lekarz, Jeff Hill".
 - Mówił coś? - zapytał lekarz.
 - Tak, ale nie pamięta swojego imienia, ani tego, że jestem jego matką. - po jej policzkach znowu popłynęły łzy.
Niall w duchu potwierdził jej słowa. Owszem, nie pamiętał ani siebie, ani jej, ani nikogo innego. No, może poza [T.I.], która siedziała na krześle po drugiej stronie.

piątek, 11 września 2015

Louis

Cześć! Dzisiaj daję wam tego imagina, który wydaje mi się dziwnie długi. A co powiedzie na.......................................................................................................................... Imaginy z gifami?

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Znów się pobili. Mój adorator i chłopak. Jechałam jak najszybciej do szpitala, bo tym razem ten pierwszy przesadził, wręcz rzucając drugim o ziemię. Łzy rozmazywały mi widok. Nagle zobaczyłam czarne auto, ale nie zdążyłam wychamować. Została mi ciemność.

###Kilka miesięcy później###

Biały sufit? Biała podłoga, prześcieradło, krzesło, wszystko? Co się stało? Myślenie przerwał mi ból, który nagle pojawił się w mojej głowie. Po tym przypomniałam sobie rozwód moich rodziców. Rozejrzałam się, wystraszona. Dzięki temu zobaczyłam wysokiego chłopaka, o zielonych oczach i czarnych włosach.
 - Cześć. - powiedział cicho.
 - Cześć, kim jesteś? - zapytałam.
Jego oczy wyglądały tak, jakby zaraz miały mu wypaść.
 - [T.I.], nie pamiętasz mnie?
 - Ok, mam na imię [T.I.], co dalej?
 - Nie, nie... - mówił jakby do siebie.
W tym momencie wszedł lekarz.
 - Witaj, jestem Teodor White. Jak się czujesz?
Czułam się co najmniej koszmarnie. Jakby mi głowę rozrywali i wlewali straszne wspomnienia.
 - Czuję się... źle? - odpowiedziałam.
I w tym momencie w mojej głowie pojawił się obraz. Obraz mega przystojnego bruneta, z dziewczyną. Trzymali się za ręce i wyglądali, jakby byli w telewizorze. Potwierdzał to napis "Louis Tomlinson ma dziewczynę!", tuż pod parą. Pokręciłam głową, odganiając od siebie nieprzyjemne wspomnienie. Wiedziałam, że od zawsze mi się podobał, ale nie wiedziałam, kim jest.
 - Hej, wszystko dobrze? - zapytał lekarz, marszcząc brwi.
 - Nie, w mojej głowie ciągle pojawiają się wspomnienia. Wszystkie są straszne.
 - Co? Wszystkie? To znaczy? Opowiedz mi o nich.
 - No, jest rozwód, tamten chłopak - wskazałam na tego pod ścianą - bije się z innym, kłótnia, jeszcze jedna kłótnia i tego typu rzeczy.
 - Albo miałaś straszne dzieciństwo, albo masz tylko te złe wspomnienia.
Teraz tamten spod ściany wybiegł z pomieszczenia, krzycząc, że jest bardzo źle. I jest bardzo źle. Bo ja nie pamiętam o sobie prawie nic. Nagle wszedł jakiś mężczyzna. Jakiś? Ten z telewizora!

###Perspektywa Louisa###

W końcu mogłem ją zobaczyć. Była mocno wychudzona, blada, nawet jej włosy nie miały tego blasku, co na zdjęciu. Ale i tak była piękna. Najpiękniejsza dziewczyna, jaką w życiu widziałem. Gdy przez przypadek natknąłem się na tweeta o tym, że ktoś współczuje wypadku, jaki przeżyła ta brązowowłosa istota, natychmiast zacząłem szukać w internecie informacji na jej temat. Było zdjęcie zmasakrowanego ciała, przy którym zatrzymałem się na chwilę, przerażony tym, co przeżyła. Myślenie o niej przerwał mi cichy głos:
 - Ty jesteś Louis Tomlinson? - zapytała.
 - Tak, to ja. A ty jesteś tą śliczną directionerką, która przeżyła straszny wypadek?
 - Directionerką? Nie wiem co to znaczy.
 - Nie wiesz? Nic nie pamiętasz?
 - Tylko kilka wspomnień...

###Co się działo później?###

Zaprzyjaźniłam się z Lou. Całymi dniami rozmawialiśmy, aż udało mi się wydostać ze szpitala. Wtedy zamieszkałam z nim, bo nie ufałam nikomu z moich wspomnień. Zakochałam się w nim i, szczerze mówiąc, przeczuwałam, że on we mnie równierz. W końcu moje przypuszczenia potwierdziły się, a ja żyłam z nim i z naszym dzieckiem.

sobota, 5 września 2015

Liam

Hello! Gdzie Bookie? Teraz imagin, którego tworzyłam, wymyślałam i pisałam dość długo.
(T.M. - Twoje miasto, M.T.K - Miasto w twoim kraju, M.O.T.M. - Miasto obok twojego miasta, D. - Jakaś dziewczyna, F. - Ten facet)

°°°°°°°°°°°°°

Ręce położył na moich policzkach i delikatnie mnie pocałował. Tak, Liam Payne właśnie mnie pocałował. Jak to się stało? Może zacznę od początku.
Jestem [T.I.] [T.N.]. Jestem oczywiście Directionerką i pewnego pięknego dnia surfowałam po internecie. Odkryłam, że niedawno przeprowadzono wywiad z Niallem i Liamem. Oglądałam i oglądałam, aż padło pytanie: "Gdzie zamierzacie grać?".
N:W [M.T.K.], [M.T.K.], [M.T.K.], [M.T.K.], [M.T.K.], [M.T.K.], [M.T.K.], [M.T.K.], [M.T.K.], [M.O.T.M.], [T.M.].
Wstrzymałam oddech, a po chwili przewinęłam do początku jego wypowiedzi i odsłuchałam jeszcze raz. Jedyna w miarę dobra do koncertu arena jest obok mojego domu. Do tego mam urodziny za kilka dni. Może poproszę o bilet? W podskokach ruszyłam w stronę pokoju rodziców.
T.I.:Mamo, tato, błagam, mogę bilet na koncert One Direction?!
Rodzice spojrzeli na mnie i mama westchnęła.
M:[T.I.], mówiliśmy ci już, że nie będziesz nigdzie wyjeżdżać.
T.I.:Ale to nie ja wyjeżdżam, tylko oni przyjeżdżają tutaj.
T:Tu? Do [T.M.]?
T.I.:Tak!
T:No dobrze, zastanowimy się.

###Kilka dni później###

Rodzice pozwolili mi pójść na koncert. Gdy w końcu nadszedł ten piękny dzień, ubrałam śliczną, czerwono czarną sukienkę, a we włosy wpiełam czarnego kwiatka. Wszyscy mówili, że wyglądam ślicznie. Gdy wyszłam z domu, zauważyłam mężczyzne, którego ubrania były rozrywane przez wrzeszczące dziewczyny.
T.I.:CO WY DO CHOLERY ROBICIE?!?!?!?!?!
Wszystkie popatrzyły w moją stronę, a tamten uciekł.
D:No i co zrobiłaś, idiotko?! To był Liam!!!
T.I.:Liam Payne?
D:Nie, wiesz, święty Mikołaj.
T.I.:To lećcie na koncert, a nie rozrywajcie go! Zgłupiałyście?!
Ruszyłam dalej, a one za mną. Wyzywały mnie. W końcu dotarłam na arenę i stanęłam w kolejce.

###Po koncercie###

Wyszłam, żałując, że to już koniec. Nagle przede mną pojawił się mężczyzna w bluzie z kapturem i okularach.
F:Ciii... Nic nie mów. Chcę ci się tylko odwdzięczyć, śliczna.
To był głos Liama Payne.
L:Widziałem cię ze sceny. Jesteś Directioner?
T.I.:Tak
L:A mogę cię pocałować?
Co? Co on powiedział? Moje oczy zmieniły się w pięciozłotówki. I dotarliśmy do momentu z samego początku. Co stało się później? Zostałam dziewczyną Liama, który przyznał, że już wtedy, gdy go uratowałam, spodobałam mu się.

THE END

środa, 2 września 2015

Wybierzcie sobie :D

Cześć! Jakoś przetrwałam ten pierwszy dzień roku szkolnego, więc teraz mogę wam dać imagina, którego stworzyłam już dość dawno. Zapraszam na imagina na podstawie piosenki Fool's Gold.

°°°°°°°°°°°

Gdybym był wroną na drucie, ty byłabyś cudownym rozproszeniem światła. Lub gdybym był łodzią na morzu, ty byłabyś spokojną falą. Zawsze spokojną. Niestety wiem, że w moim sercu nie jesteś gwiazdą, która w nim zostanie. Ale ja jeszcze nie skończyłem się w tobie zakochiwać, a ty odchodzisz. Wiem, że byłem cholernie nierozważny. Pewnie nawet głupi. Bo w moim sercu jesteś ruchomym elementem, który porusza się w przeciwną stronę, niż reszta, niszcząc mnie od środka. I choć doskonale wiem, że twoja miłość nie jest prawdziwa, nadal zakochuję się w tobie. Pozwoliłem ci się wykorzystywać od pierwszego dnia naszej znajomości. Wykorzystywałaś zresztą każdego. Każdego, który kochał cię tak mocno jak ja. Jednak jakimś cudem nie żałuję, że zakochałem się właśnie w tobie. Teraz, gdy odeszłaś, moje serce jest bezużyteczne. Zniszczyłaś je swoimi zniewalającymi oczami, cudownymi ustami i niesamowitymi pocałunkami, a także wieloma innymi rzeczami, które tworzą ciebie. Już postanowiłem, co zrobię. Po prostu popełnię samobójstwo, bo to lepsze od błagania cię, żebyś wróciła do mnie. Zatem oto właśnie w tej chwili unoszę nóż nad swoim sercem, które mocno łomocze w mojej piersi, jakby wiedziało, co chcę zrobić, ale nie chciało tego. Opuszczam nóż, które trafia mnie prosto w serce, zaś te wydaje ostatnie, przepełnione bólem, uderzenie dla [T.I.] [T.N.]. Dla Fałszywego Złota.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Neewsy !

Witam !

5 sierpnia dostałam maila od Uli ~ autorki tego bloga. Dopiero dzisiaj go zobaczyłam bo postanowiłam wejść na pocztę .. Napisała, że przeprasza za nieobecność i oznajmiła, że chciałaby zrobić sobie przerwę od bloga z powodu braku weny. Nie usunę jej z bloga, bo wierzę, że wróci z masą pomysłów na imaginy. Znam to uczucie, bo doświadczyłam tego. Wspomniała również o konkursie co był, w którym wygrała Alina. Poprosiła mnie abym zdecydowała czy zostanie czy nie.
POSTANAWIAM, ŻE:
Alina Blog zostaje na tym blogu i będzie pisała wspaniałe imaginy i mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej.
Od razu chciałabym przeprosić za moją nieobecność ale zbliża się szkoła i mam sporo rzeczy na głowie, zapewne tak jak wy ;/ Chciałabym również oznajmić, że zgłosiłam się na autorkę innego bloga z scenariuszami z koreańskimi zespołami. Jeżeli się dostanę, moja obecność może się zmniejszyć na tym blogu. Wiecie, że trudno mi jest cokolwiek pisać na tym blogu bo już od sporego czasu nie jestem fanką One Direction i zaczęłam słuchać innych zagranicznych zespołów. Nie bądźcie na mnie złe ;c Nie odchodzę z tego bloga. Będę pisać dla was jakieś imaginy lecz z umiarem.

No to chyba wszystko co chciałam wam zakomunikować
Do zobaczenia

Louis

Hej! Nie wiem czemu, ale popłakałam się ze szczęścia (i chyba też trochę ze śmiechu, bez urazy) jak czytałam komentarz Bookie G. Jak zacznę tak pisać cokolwiek, to będę w siódmym niebie. Ale teraz już koniec mojego wiecznego, głupiego gadania. Zapraszam!

°°°°°°°°°°°°°°°°

Tym razem opowiem wam historię, która nie jest taka, jak inne. W niej występuje przede wszystkim jedno uczucie...
Początek jest taki, jak zwykle. Piękna, bogata dziewczyna przyjeżdża z bratem i rodzicami do Doncaster. Idzie do nowej szkoły. Próbuje zaprzyjaźnić się z Justine. Niestety w tym momencie kończy się ta imaginowa rutyna. Justine nie chce się z nią przyjaźnić. Dlaczego? - zapytacie. Dlaczego nie jest zaczepiana przez wszystkie trochę uboższe koleżanki i podrywana przez przystojnych badboy' ów? Bo w tej szkole króluje zazdrość. [T.I.] jest długonogą, zgrabną, chudą i rudowłosą nastolatką, której oczy mają kolor czekolady. Do tego jej głos jest cudownie melodyjny. Niczego nie ma za dużo, ani za mało. Chociaż nie, za dużo ma wrogów, a za mało ciętych ripost i chęci do życia. I moglibyście pomyśleć, że brak jej kochającej rodziny, lecz to błąd. Ma starszego brata, który stara się jej pomóc i cudownych rodziców, którzy zawsze znajdą dla niej czas. A wracając do jej szkoły: Julie jej nienawidzi, Alex z klasy wyżej jej nienawidzi, każdy jej nienawidzi. Za to nauczyciele zachowują się tak, jakby nie zauważali dziewczyny, która codziennie jest poniżana i wyzywana z byle powodu, typu kolor włosów.
Pewnego dnia, wyżej wspomniany Alex zabiera jej to, co dla niej najcenniejsze. Nie, nie wisiorek w kształcie serca, czy ulubioną książkę. Cnotę. Nie chciała za pierwszym razem oddać się byle komu, tylko romantycznemu i dbającemu o nią chłopakowi. I tak powinno być. Zaciągnął ją po lekcjach do nieużywanej klasy i zrobił to. Zakrywając jej usta, aby nie krzyczała, zakrył też nos, przez co gdy wyszedł, jej ciało zostało tam, póki nie znalazł jej brat. To nie miało się wydarzyć.

###100 lat później###

Słyszał tę legendę już kilka razy. Specjalnie w setną rocznicę tego strasznego wydarzenia, przyszedł do klasy, do której wstęp był absolutnie zakazany. To właśnie tam umarła dziewczyna, która urodziła się 24 grudnia 1891. To chyba nie przypadek, co? Gdy zamknął za sobą drzwi, kilka rzeczy stało się na raz. Przed nim pojawił się duch pięknej dziewczyny, który przemówił tymi słowami: "To ty, który miałeś narodzić się sto lat wcześniej, pomagać, nie dopuścić do mojej śmierci, lecz kobieta, z której miałeś się narodzić, umarła, umarła, umarła, umarła, umarła..." Echo niebiańskiego głosu zostało zagłuszone upadającym ciałem. Akcja jego serca się zatrzymała, a z martwych oczu wydostały się ostatnie łzy wytworzone przez jego organizm.
Nareszcie [T.I.] [T.N.] i Louis Tomlinson mogli być razem.

środa, 26 sierpnia 2015

Niall (3 - koniec)

Dzień dobry! Wracam do was z ostatnią już częścią. Ah, zapomniałabym. Bookie G. Dedykuję Ci tą część.

°°°°°°°°°°°°°°°°

Przeczytałam tą wiadomość jeszcze raz. Co?! Przecież ja chyba śnię! Czy wyjaśni mi ktoś, czy Niall Horan ostatnio upadł na głowę?! Bo chyba nie uważa, że jestem słodką ślicznotką i prosi o spotkanie? I jeszcze dał mi swój numer. Co. To. Ma. Być? Chyba żarty.
"Czy możemy się spotkać ślicznotko? Zadzwoń do mnie (### ### ###). Jesteś słodka, a najsłodsze są te opowiadania. Niall"
Ostatnie słowo było jego autografem. Postanowiłam, że zadzwonię do niego teraz. Wybrałam jego numer i niepewnie nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po trzech sygnałach usłyszałam głęboki głos Horana.
N: Halo?
T.I: Cześć Niall, tu [T.I]. Pamiętasz mnie?
Nastąpiła chwila ciszy, przez co na mojej twarzy wymalował się smutek. Nie pamięta?
N: Ah, no tak. Cześć śliczna!
T.I: Możemy się spotkać jutro, o piętnastej w restauracji obok tej areny, na której graliście?
N:Ok, czekaj chwilę... CHŁOPAKI, UCISZYCIE SIĘ?!?!?!?!?!
Zachichotałam, gdy śmiechy w tle nagle ucichły.
N:To, do jutra?
T.I:Do jutra.

###Tzw. jutro###

W końcu taksówka zatrzymała się pod restauracją. Wyszłam z auta i od razu zauważyłam Nialla Horana z różą w ręce. Podeszłam do niego, a on wręczył mi kwiat.
N:Jedna róża, dla drugiej róży.
Zarumieniłam się i razem weszliśmy do pomieszczenia. Usiedliśmy przy jednym ze stolików i po chwili podszedł do nas kelner, podając Menu. Zamówiliśmy pyszny obiad, zjedliśmy, wyszliśmy na spacer. Niall splótł nasze palce, przez co na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Usiedliśmy na jakiejś ławce w pięknym parku i przytuleni, po prostu rozmawialiśmy.
N:Ludzie się na nas dziwnie patrzą.
T.I.:Pewnie dlatego, że jesteś ode mnie o dziewięć lat starszy.
Przekręciłam twarz w jego stronę (bo wcześniej patrzyłam na fontannę) i poczułam jego oddech na mojej skórze. Oh God! Był tak blisko, że w każdej chwili mógł mnie pocałować. Zrobi to?
N:Ale wiek, to tylko liczba.
Przybliżył się do mnie jeszcze bardziej i poczułam jego usta na swoich. Przez chwilę byłam sparaliżowana, ale już sekundę później odwzajemniłam pocałunek z całą moją miłością do niego. W końcu jednak Nialler odsunął się, żeby zaczerpnąć powietrza. Przez chwilę patrzyłam w jego piękne, błękitne oczy. Napawałam się tym widokiem. Co by się stało, gdybym kilka dni temu, zamiast posłuchać Harrego do końca, odeszłabym? Pewnie siedziałabym teraz w domu i oglądała koncert na tablecie. Czytałabym różne fanfiction i cieszyłabym się ze szczęścia tych wszystkich osób, które czytają cudowne komentarze. Coś bym robiła, ale na pewno nie siedziałabym z Niallem Horanem na ławce i nie dochodziłabym do siebie po jego nieziemskim pocałunku.
N:Zakochałem się w tobie, [T.I.]. W twoich pięknych, zielonych oczach, w twoim słodkim uśmiechu. Kocham cię.
Nie wierzę. On naprawdę to powiedział. Naprawdę mnie kocha. Niall mnie kocha. Sławny nawet w kosmosie, Niall Horan, mnie kocha. Ja w odpowiedzi z powrotem wpiłam się w jego usta, na co zareagował stłumionym śmiechem.

###5 lat później###

Nareszcie. Dzisiaj wraca z trasy. Muszę mu powiedzieć, bo jak inaczej. Trochę się boję, że nie zaakceptuje jej, ale mam nadzieję, że będzie inaczej. Stoję na lotnisku i czekam na Nialla, który zaraz powinien wyjść z samolotu, gdyż ten przed chwilą wylądował. W końcu zobaczyłam rozczochraną blond czuprynę i po chwili Nialler wręcz rzucił się na mnie i pocałował. Te przerwy były trudne. Zawsze, ale teraz wrócił. Wrócił i ,po oderwaniu się od moich ust, zobaczył mój duży brzuch.
N:[T.I]... Co?
T.I:Jestem w ciąży Niall. Bęziesz miał córkę.
Na chwilę oniemiał. Przestraszyłam się, że nie chce tego dziecka. Po tym momencie pełnym strachu, Niall zrobił coś bardzo dziwnego. Mianowicie wydarł się na całe lotnisko, tak, że myślałam, że uszy mi pękną.
N:BĘDĘ OJCEM!!!!!!!!!!!
Wszyscy zaczęli bić brawa, gdy ten wariat uklęknął i wypowiedział coś, przez co moje serce prawie stanęło.
N:Wyjdziesz za mnie, [T.I]?
W ręce trzymał pudełeczko w kształcie serca, które po chwili otworzył i zobaczyłam srebrny pierścionek, który, nie wiem kiedy, znalazł się na moim palcu. Może kiedy przez łzy wyszeptałam "Tak"? Po tym zamarliśmy w długim i namiętnym pocałunku.

THE END

wtorek, 25 sierpnia 2015

Harry

Myślałam, myślałam, aż w końcu nadszedł czas przekazania wam w formie czytelnej mojego pierwszego imagina, który też poszedł na konkurs. Skoro nim wygrałam, to chyba nie jest taki zły? Ale już nie będę przynudzać, tylko przekazuję w wasze ręce moje Einstainowate wymysły.

°°°°°°°°°°°°°°

Podniosłam się z podłogi. Znowu ktoś mnie popchnął. Oczywiście zawsze robią to specjalnie. W moim collegu jestem popychadłem, okropną kujonką. Ale oni mnie nie znają. Mam nadzieję, że to kiedyś się skończy. A może......... może sama mam to zakończyć?
Ah, [T.I], co za myśli?! - pomyślałam sarkastycznie i skrzywiłam się, rozmasowując nadgarstek.
Poprawiłam torbę na ramieniu i (nareszcie) ruszyłam do domu. W mojej głowie pojawił się nagle dziwny obraz: Pół mojej szkoły siedzi przy moim grobie i przeklina samych siebie. Hmmm... WIEM! Nie chcę tak żyć! S-K-O-Ń-C-Z-Ę Z T-Y-M!!! Wzięłam z domu trochę (czytać: resztę) pieniędzy i poszłam do sklepu z ciuchami. Kupiłam piękną, białą sukienkę. Tak, na niej będzie widać krew. Poszłam jeszcze po pięknie zdobiony nóż. Wróciłam do mieszkania, zostawiając drzwi otwarte. Oparłam się o szafkę w przedpokoju i żyletką wyryłam napis: "to przez was", później, bez żadnych zachamowań wbiłam sobie nóż w serce.

***DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ***

Co? Czemu czuję, myślę, żyję? Co się dzieje? Czy jestem w niebie? Momencik... to jest... NIE!!! SZPITAL!!! ... SZPITAL!!! Tylko kto mnie uratował? Kto pomógł takiej okropnej, biednej i popełniającej samobójstwo dziewczynie?! No ręce opadają! Nagle zauważyłam... loki. Zaraz, chwila, moment. Znam te loki.
 - [T.I], obudziłaś się. - powiedział głos najprawdopodobniej należący do tego faceta z lokami.
Facet z lokami? Ej, chwila, moment, stop. ZNAM TE LOKI I GŁOS I ZIELONE OCZKA!!!!!!! No to są chyba jakieś jaja! Śnię! TO HARRY STYLES!!! Uratował mnie mój idol! Nie wierzę...
 - Powiedz mi, czy to jest jakiś mega dziwny sen, w którym to SŁAWNY HARRY STYLES trzyma mnie za rękę, zna moje imię i prawdopodobnie mnie uratował? - zapytałam. - I nie wiem, z czego się śmiejesz. Człowieku, to poważne! Jak ja mam zwidy, to powinnam iść do szpitala! Ej! Ja jestem w szpitalu!
 - Zawsze jesteś taka zabawna? - wykrztusił przez śmiech lokowaty.
 - Nie, tylko po próbie samobójstwa, wiesz?
Ludzie dziwnie patrzyli na Hazzę, bo tak się śmiał, że prawie na ziemi leżał.

***OPIS DALSZYCH WYDARZEŃ***

W ten sposób rozpoczęła się nasza przyjaźń. Potem poznałam resztę zespołu, a potem, to już znał mnie cały świat. Ale przyjaźń pewnego dnia znikła. Pozostawiła inne uczucie, które nazywa się... miłość. Poczułam to właśnie do Stylesa, który od jakiegoś czasu również to do mnie czuł, tylko o tym nie wiedziałam. Pewnego dnia jechałam z nim samochodem, ale hamulec przestał działać. Gdy zdałam sobie sprawę z tego strasznego faktu, wykrzyczałam równocześnie ze swoją miłością te słowa:
 - KOCHAM CIĘ!!!
I zlecieliśmy z klifu, roztrzaskując się. Ale umarliśmy ze świadomością, że teraz już na pewno będziemy razem.
THE END

Podobało się?

niedziela, 23 sierpnia 2015

Harry

Witajcie! Moja mordka się cieszy, gdy widzę komentarze od najlepszej osoby pod słońcem i księżycem, czyli Bookie G! Nie zadedykuję ci tego imagina, gdyż jest taki jak wszystkie, czyli kończy się źle. Wpadłam na genialny pomysł, zatem zapraszam was na kolejnego imagina. (T.K.W. - Twój kolor włosów. T.K.O - Twój kolor oczu.)

°°°°°°°°°°°°°°°°

Poznał ją w swojej nowej pracy. Od razu poczuł do niej coś, co poczuć nie warto. Pałali do siebie tak wielką nienawiścią, że ona straciła pracę. Wiedział, że nie znalazła nowej. Oboje nie wiedzieli, dlaczego tak bardzo się nienawidzą. Gdy ktoś o to pytał, nie potrafili racjonalnie odpowiedzieć. Zbywali prostymi tekstami.
Po dwóch miesiącach bez pracy, niezapłacone mieszkanie dało o sobie znać. Szukałam czegokolwiek, ale grzeczny pan Styles musiał zabierać mi gazety, itp. Szczerze go nienawidziłam. To wszystko przez tego zakochanego w sobie idiotę! Jasna cholera! Nagle zobaczyłam dziwne ogłoszenie. Nagłówkiem był duży napis "Pogrzeby". Tak, to jest to.

Przechodząc przez las, słyszałam co jakiś czas łamaną gałązkę i szeleszczące krzaki. No tak, Styles mnie śledzi. No to niech patrzy, bo będzie co oglądać. W końcu dotarłam nad rzekę, na pięknej polance. Zawsze bałam się wody. Dziś jednocześnie pokonam ten strach i go pogłębię.
T.I:Harry Stylesie, jesteś jak fałszywe złoto. Nienawidzę cię, bo cię kocham.
I tyle. Z zamkniętymi oczami wskoczyłam do lodowatej wody. Od razu zaczęłam się krztusić, przez co w moich płucach znalazło się dużo wody. Tonęłam. Na chwilę wystawiłam głowę nad wodę.
H:NIE!!!
Już bezsilna zaczęłam opadać na dno. Chociaż moje ciało próbowało walczyć, rozum nakazywał wypłynąć, serce już nie było w stanie dobrze pracować. Zamknęłam oczy, oddając się śmierci, która miała dziwnie ciepłe ręce. Przed moimi oczami przepływały wspomnienia. Twarze rodziców, nasze wycieczki, podstawówka, gimnazjum, liceum, śmierć rodziców, wyjazd do Anglii, studia i praca w kawiarni, zakochanie się w Harrym, wyrzucenie z pracy, brak pieniędzy, napis "Pogrzeby", podjęcie decyzji, wypowiedzenie swojej miłości i śmierć. Co jakiś czas widziałam w głowie piękną twarz Hazzy. Ostatnim, co poczułam, było cudowne powietrze i dotyk ust, na moich ustach.

Wyrywając płatki stokrotki, siedziałem nad skromnym grobem pięknej dziewczyny, do której czułem coś więcej od początku, lecz wmawiałem sobie, że to nienawiść. [T.I] była skromną [T.K.W.], o [T.K.O.] oczach. Była słodka i zgrabna, a jej urok wręcz zniewalający. Gdy wpatrywałem się w zdjęcie na nagrobku, myślałem, jak mogłem być tak głupi, żeby odebrać jej tą całą chęć do życia. Byłem najgorszym, co przytrafiło się jej w tym krótkim życiu. Dlaczego to robiłem? Szczerze? Nie wiem. Zakochałem się w niej, ale zrozumiałem to w momencie, gdy ona, w krótkich spodenkach i białym topie, wskoczyła do lodowatej wody, by umrzeć. Za późno zadziałałem. Ocknąłem się dopiero, gdy [T.I] desperacko wynurzyła się z wody, gdzieś na środku jeziora, po czym znów zniknęła. Dopiero wtedy wskoczyłem za nią, prawie od razu ją odnajdując i wypływając z dziewczyną na rękach. Próbowałem ją reanimować, lecz na marne. Nawet nie mogłem dzwonić po karetkę, bo telefon miałem w kieszeni przemokniętych spodni. Patrzyłem więc tylko na jej piękną twarz i żałowałem ulatującego z niej życia. Gdy jej serce zabiło po raz ostatni, pocałowałem ją delikatnie i zacząłem płakać nad martwym ciałem ukochanej.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Niall - szkolny bad boy cz. 2

Sieeeemanko :)
Przychodzę do was dzisiaj z drugą częścią imagina!
Miało nie być drugiej części, ale tak jak wy chciałam kontynuacji xd
Miłego czytania :*

-----------------------------------------------------------------------------------
"- ahh Niall"
"- jeszcze trochę księżniczko"
" - szybciej! Ahh ... Mmmm"
BOOOOOM
Wystraszona otworzyłam oczy i zaraz zaczęłam wszystko układać .. kawałek po kawałku ..
To był na szczęście sen .. "Księżniczko" ? O co chodzi ? I te jęki .. Booże o czym ja śniłam ..
Zaraz zaraz .. Nie mówcie mi, że osoba, która nazwała w śnie "księżniczką" to był Niall O.o
Boże mam zboczone sny ..
Zza okna dobiegały odgłosy ptaków, zapewne już był ranek. Jakoś było mi strasznie mięciutko i wygodnie i nie chciałam z łóżka wyjść. Podniosłam głowę i zorientowałam się, że przytulam się do gołej, umięśnionej klatki chłopaka, a on objął mnie jakbym była jego dziewczyną .. TFU TFU WYPLUJ TO [T.I] ! ~ wewnętrzna ja byłam przeciwko zakochaniu się, szczególnie w nim!
Całkiem czerwona na twarzy wstałam z łóżka i wyszłam z mojego pokoju zostawiając na pastwę losu Niall'a. Tak niewinnie wyglądał gdy spał. No właśnie "gdy spał" .. Kiedy nie śpi to już w ogóle z niego potwór! Ale nie ważne ..
Poszłam do łazienki i zaczęłam się ogarniać. Zaraz po tym mój brzuch domagał się posiłku, więc udałam się do kuchni by zrobić sobie pożywne śniadanie .. no i dla tego potwora też..
Nie wiedziałam co on jada, więc będzie skazany na moją litość i zje to co będzie dane mu na talerzu albo spróbuje przetrwać kilka godzin bez śniadania.
Zalałam ciepłą herbatę do obu kubków i postawiłam obok talerzy. Zastanawiałam się czy go obudzić ale nie będę taką "troskliwą" osobą dla niego i po prostu sam się obudzi.

Trochę mu to zajęło, więc musiałam samotnie zjeść śniadanie.
Kiedy po sobie zaczęłam sprzątać zjawił się on. Szybko się odwróciłam bo gdy zobaczyłam znów jego klatę na moich policzkach zawitały wielkie rumieńce.
- dobry * powiedział
- jak się spało ? * zapytałam i wróciłam do mycia naczyń
Nie usłyszałam odpowiedzi.. Moje serce zaczęło walić bo czułam, że stoi tuż za mną.
Nagle jego ręce mnie oplotły i oparł swoją głowę o moje ramię. Moje nogi były już jak z waty, a ciarki znikały tak szybko jak się pojawiały.
- bardzo dobrze * odpowiedział
- czemu to robisz ? * zapytałam jeszcze raz
- ale co ?
- zawsze byłeś dla mnie podły, podstawiałeś mi nogę, książki wyrzucałeś z rąk, a teraz przytulasz mnie.
- podoba ci się to jak cię przytulam ? * zapytał
Nic nie odpowiedziałam i szybko zniknęłam z kuchni idąc w stronę sypialni by się ubrać.
Kiedy się ubrałam usiadłam na łóżku i zastanawiałam się czy coś czuję do Niall'a
Sen i przytulas w kuchni .. Namieszało mi w głowie .. Ta jego obecność ..
Chwilę potem drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Mój wzrok przeszedł na chłopaka, który opierał się o framugę drzwi. Jeszcze jego hipnotyzujące oczy, które patrzyły na moją osobę..
Ile ja bym dała za bliskość .. KUŹWA ZAKOCHAŁAŚ SIĘ [T.I] ! IDŹ TY W CHOLERĘ ! NIECH CIĘ DŻUMA, EBOLA, CZARNA OSPA ZABIJE ! ~ wewnętrzna ja odganiała takie myśli
Już samo patrzenie na niego prowadzi mnie do szału, więc mój wzrok przeszedł na podłogę.
Nagle poczułam jak łapie mnie za podbródek i każe patrzyć się w jego oczy. Oddech przyspieszony, serce wali .. I jak tu nie można oszaleć ?!
Jego wargi przyssały się do moich. Nie mogłam się oprzeć i postanowiłam nie przerywać pocałunku.
Chcę tego więcej .. Jego bliskości.
Było mi tak gorąco, nie dlatego, że były prawie wakacje i słońce dawało popalić ale przez niego.
Delikatnie położył mnie na łóżku, nie przestając całować. Zjechał odrobinę niżej, do szyi.
Bałam się, że zrobi dalszy krok, aż dojdzie do pierwszego stosunku. Nie byłam gotowa mu się oddać. Ta piękna ; OBRZYDLIWA ~ wew. ja ; chwila trwała sporo czasu.

Droga wewnętrzna ja, czy mogłabyś się łaskawie zamknąć ?! * zapytałam
Nie ! TY GŁUPIA PICZKO, JAK MOŻESZ SIĘ CAŁOWAĆ Z TYM POTWOREM !?
OJ ZAMKNIJ SIĘ JUŻ DRUGA JA! * krzyknęłam
 Sooooł więc kontynuując ..
Kiedy oderwał się ode mnie, położył swoją głowę na moim brzuchu i przytulił tak, jakby się bał, że mu ucieknę.

Cały dzień spędziliśmy tak leżąc razem. Trochę mnie to nudziło, więc zasnęłam ..

~ wieczorem ~
I znowu sen, gdzie jest Niall. Czy ja mam na niego jakąś schizę ?
Patrzyłam na niego jak gdzieś szedł .. Nagle usłyszałam pisk opon. Spojrzałam w inną stronę,a to co zobaczyłam to był koszmar .. WIELKI KOSZMAR ..
Obudziłam się przerażona i spocona.. Było cicho, ciemno.
Swoim wzrokiem wyszukiwałam chłopaka w pokoju. Nigdzie go nie było.
Wstałam i zaczęłam się rozglądać po domu. Możliwe, że wrócił do domu.
Nudziło mnie już to całe przesiadywanie w domu więc postanowiłam jutro iść do szkoły. Wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam przepisywać notatki z wczorajszego dnia. Na szczęście nie było tego dużo, więc szybciej mogłam iść pod prysznic.
Gdy czynności zostały wykonane, spakowałam się do szkoły i od razu położyłam się spać.
Ciekawe co przydarzy się jutro.

~ rano ~

Budzik dawał znać. Bez żadnych sprzeciwów wstałam i poszłam do garderoby po ubrania na dzisiejszy dzień. Jakoś niechętnie było mi cokolwiek wybrać, więc ubrałam legginsy i szary sweter z napisem "dope" do tego czarne krótkie conversy. Poszłam do łazienki umyć zęby, umalować się i od razu po skończonych czynnościach wyszłam z domu zmierzając do szkoły.
A o śniadanie nie będę się martwić, bo w szkole jest sklepik i kupię sobie jakąś kanapkę i picie.

Kiedy przechodziłam przez jeden ze szkolnych korytarzy usłyszałam znajomy głos. Przy klasie od matematyki stał on, rozmawiając ze swoimi kumplami. Nie chciałam do niego w ogóle podchodzić i po prostu go olewając podeszłam do dziewczyn z klasy i oddałam zeszyty, oczywiście przy czym dziękując im. Po chwili dobiegł dźwięk dzwonka. No i znowu serce zaczęło walić.
Zastanawiałam się jak będzie się Niall zachowywał w stosunku do mnie.
Zaciekawiona poszłam do klasy..

-----------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki ale mój komputer co chwilę się wyłączał. Miałam go dodać o 14 ale mój grat w ogóle nie chciał współgrać i do tego jeszcze net padł. I w końcu teraz go mogę dodać.




czwartek, 13 sierpnia 2015

Niall (2)

Hej! Trochę mnie zaskoczył brak komentarzy pod poprzednim postem, ale trudno. Mam nadzieję, że to tylko jednorazowe. Zatem teraz zapraszam na kolejną część.
(Jak ktoś nie wie, w co wątpię, to T.N, to twoje nazwisko.)

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Wpatrywałam się w bilet i myślałam o Edwardzie. Był taki tajemniczy, dziwny. Chciał się dowiedzieć o mnie jak najwięcej, ale zręcznie unikał opowiadania o sobie. Do tego te tatuaże. Był podobny do Stylesa, obojętnie, jak dziwnie to brzmi. No, ale to nie zmienia faktu, że go nie rozgryzę. Za to koncert jest za dwa dni. Muszę kupić sukienkę itd. Do tego wypadałoby zrobić plakat. Zatem jutro po lekcjach idę do największego centrum handlowego w mieście.

###Tzw. jutro po lekcjach###

Nareszcie koniec! Wyszłam ze szkoły i wsiadłam na rower. Po pięciu minutach przyczepiłam go łańcuchem do stojaka i ruszyłam na zakupy.
Wyszłam ze sklepu z dużą torbą, w której były czerwone buty, czerwona, krótka sukienka i czerwony, sztuczny kwiat, którym dopracuję swoją fryzurę. Było idealnie. No, prawie. Mój rower zniknął.
T.I: Fuck!
Nagle podjechało czarne auto.
Ed: Podwieźć cię?
T.I: Byłabym wdzięczna.
I tak oto po podaniu adresu, pojechałam do domu.
Już u siebie, myślałam o koncercie. Miał odbyć się jutro, czyli w sobotę, na największej arenie w kraju. Ściemniłam rodzicom, że jadę do nowo poznanej koleżanki, która mieszka w innym mieście i chciałabym u niej zostać na noc. No dobra, koniec myślenia, trzeba się zabrać za plakat. Wzięłam wcześniej przygotowany brystol i po kolei zaczęłam drukować logo Nando's, twarze chłopaków, napisałam kilka cytatów z piosenek. W rogu napisałam małymi literami: "Dzięki Ed!".

###Dzień koncertu###

Byłam już na arenie. Zajęłam miejsce w pierwszym rzędzie i czekałam na wejście najlepszego boysbandu ever. W końcu czterech facetów znalazło się na scenie i zaczęłam wrzeszczeć. Najbardziej jednak zdziwił mnie fakt, że Harry ma na nosie okulary. Na sto procent były to zerówki, ale jednak. Najlepsze było to, że dokładnie takie same okulary miał Ed. I teraz to uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą.
Zanim powiedział swoje imię, minęła chwila, te tatuaże, miał bilet na koncert i powiedział, że to najlepsze miejsce, nic o sobie nie mówił, nie znam jego nazwiska, ani wieku, ponoć niedawno widziano Hazzę z blond włosami, do tego teraz te okulary.
Ed, to Harry Styles?!
T.I: ED!!!
Harry natychmiast na mnie spojrzał i zaczął mówić.
H: A teraz chcę zadedykować tą piosenkę [T.I] [T.N]! I should have kissed you!
Śpiewali i śpiewali. Podczas drugiego refrenu Niall spojrzał prosto na mnie. Zatonęłam w jego błękitnych oczach, a on nagle zrobił coś dziwnego. Uciszył wszystkich, łącznie z przyjaciółmi i zaczął mówić.
 - Harry, gdzie jest ta dziewczyna? Ta [T.I]?
Zapytany wskazał prosto na mnie i powiedział mu coś cicho, tak, żeby nikt nie słyszał. Po chwili Nialler szeroko się uśmiechnął i powrócili do koncertu. Niestety to, co miłe, szybko mija. W końcu przyszedł czas na autografy. Stanęłam w bardzo krzyczącej kolejce, czekając na swoją kolej. W końcu podałam mój notatnik Louisowi, Liamowi, później Harremu i Niallerowi. Gdy Niall oddawał mi zeszyt, zajrzał do tyłu i ze zdziwioną miną ujrzał tam jedno z moich opowiadań i marzeń o nim.
N: No, no, no. Nie dość, że gorąca, to jeszcze słodka! Nie czytaj jeszcze tego, co napisałem, ok?
Kiwnęłam niepewnie głową i odeszłam w podskokach.
Ciąg dalszy nastąpi...

Jest ok?