Każdy
dzień spędzaliście ciesząc się sobą nawzajem. Było Wam razem dobrze. Lubiliście
się śmiać, bawić… Czasem poleniuchować na kanapie przed telewizorem. Jednak
pewnego dnia coś się zepsuło. Zaczęliście się kłócić. Hazza wybiegł z domu
zostawiając cię samą sobie. Nie mogłaś sobie tego ułożyć. Tęskniłaś za nim… Ale
czekałaś aż to on zrobi pierwszy krok w stronę poprawy. Siedziałaś właśnie na
kanapie. Jak zwykle w sobotę… Niall jako twój przyjaciel czuł się
odpowiedzialny i nie opuszczał. Zmęczona zasnęłaś na jego kolanach. Obudziło
cię pukanie do drzwi. Niall wstał i bez słowa otworzył je.
- Jest
(t.i).? – Harry stał w drzwiach, a ty zastanawiałaś się, czego może chcieć.
Zaspana, podeszłaś do niego.
- Co
jest.? – rzuciłaś oschle. Kiedy zobaczyłaś bukiet w jego ręce od razu uśmiech
wskoczył ci na twarz. Zagryzłaś dolną wargę i zginęłaś na chwilę w jego
zielonych tęczówkach.
- Nie
powinienem był… Przepraszam… - wyszeptał przytulając cię. Wręczył ci prezent.
Bransoletka, którą dostałaś została twoim wiernym towarzyszem już pierwszego
dnia. Pocałowałaś go. Nagle usłyszeliście gwałtowny trzask drzwi. Niall wyszedł
z mieszkania. Nawet się tym nie przejęłaś. Byłaś zbyt zapatrzona w woje
zielonookie szczęście. Od tej pory byliście jeszcze bliżej. Nierozłączni i
ślepo zakochani.
- Kocham
cię. – szepnęłaś.
- Ja
ciebie też. Dlatego nie mam zamiaru więcej cię zostawiać. – mruknął Styles. Na
twojej twarzy pojawił się rumieniec. Byłaś zadowolona z siebie… I z waszego
związku. Byłaś zupełnie spokojna. Mijały kolejne dni. Wszystko było jak kiedyś…
Było nawet lepiej. Byliście gotowi skoczyć za sobą w ogień. Jednak męczyło cię
zniknięcie twojego blond przyjaciela…
- Hazz,
widziałeś Niallera.? – spytałaś wchodząc do sypialni.
- Nie.
Nie widuję go już kilka dni… - odpowiedział chłopak pogrążając się w
rozmyślaniu. Zastanowiłaś się chwilę. Nie byłaś pewna, czy to dobre co robisz.
Ostatnia kłótnia wybuchła o Nialla… Musiałaś to sobie poukładać.
-
Martwię się. – szepnęłaś przytulając się do jego ramienia.
-
Spokojnie… Będzie dobrze. W końcu mamy siebie. – Styles objął cię ramieniem i
ucałował w skroń.
- To
prawda. Obiecaj mi, że będziemy razem już zawsze… - poczułaś łzy w oczach.
Twoje szczęście było na wyciągnięcie ręki… Karciłaś się za te wątpliwości.
-
Obiecuję. – Hazza złożył delikatny pocałunek na twoich ustach. Teraz
zrozumiałaś, że Niall powinien nauczyć się akceptować twój wybór. Traciłaś
przyjaciela, ale w zamian dostałaś miłość. To był bardzo sprawiedliwy układ. A
ty nie miałaś wątpliwości, co powinnaś wybrać… Nauczyłaś się doceniać to co
masz. Teraz ważny był tylko Harry. Cieszyłaś się, że z tobą jest i to w zupełności ci wystarczało. Czas
pokazał wam, że wasz związek nie jest byle czym… Akceptowaliście siebie. To
była prawdziwa miłość, która była w stanie przerwać wszystko. I już tak zostało
; )
---------Miło znowu się tu odezwać. ^ ^ Jakoś dziwnie mi się to pisało. Nie miałam pomysłu... No i zakończenie jest jakie jest. ;x
Zakończenie jest takie szczęśliwe !!! Cudownie !!!
OdpowiedzUsuńsuper rochę wiary w siebie
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie piszesz;) Super blog, czekam na więcej postów;)
OdpowiedzUsuńMoże zainteresuje Cię mój blog, zapraszam: http://muzanadzis.blogspot.com/
ślicznie piszesz. Masz talent dziewczyno. Pozdrówki :)
OdpowiedzUsuń