Ściągnęłaś ośnieżoną kurtkę i poszłaś ich śladem. Na stole w jadalni stała jakaś sałatka i było czuć jakieś pieczone mięso w kuchni. Nagle zakradł się do ciebie Liam, wziął cię na ręce i zaczął całować w szyję.
L: Cześć Kochanie.
T: Hej, a z jakiej to okazji?
L: Jak to jakiej? Dzisiaj jest nasza rocznica ślubu.
T: Oo... z tej.
L: Zapomniałaś prawda?
T: Tak, ale ci to wynagrodzę.
L: Nie musisz. Usiądź do stołu, a ja zaraz przyniosę bohatera naszej kolacji.
T: Dobrze.- Uśmiechnęłaś się i wykonałaś posłusznie polecenie bruneta.
Po chwili wszedł do pokoju z pieczoną kaczką. Położył ją i usiadł na swoje miejsce.
T: Kaczka?
L: Jak widać.
Cicho się zaśmiałaś.
L: Z czego się śmiejesz?
T: Od kiedy umiesz gotować?
L:Oj... nabieram przy tobie nowych umiejętności.
T: Może i ja nauczę się czegoś nowego?
L: Może.
Po trzydziestu minutach skończyliście jeść danie podane przez Liama. Brunet wstał, podszedł do szafki, wyciągnął jakieś pudełeczko i podarował ci je.
T: Oh... dziękuję ci kochanie.- Ucałowałaś go.- Ja też coś dla ciebie mam.
L: Co?
T: Usiądź i zaraz się dowiesz.
Usiadł bardzo zdziwiony.
T: No więc nie byłam dzisiaj w pracy.
L: A gdzie?
T: U lekarza.
L: O Boże jesteś chora?
T: Jeśli można nazwać to chorobą.
L: No mów!
T: Będziemy mieli dziecko.
L: Że co?!
T: Nie cieszysz się?
L: Żartujesz sobie, pewnie że się cieszę!- Wziął cię na ręce i zaczął kręcić dookoła.
Supcio, czekam na kolejną część :*
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne ! Już nie mogę się doczekać nexta !
OdpowiedzUsuńczekam na nexta
OdpowiedzUsuń!