czwartek, 5 maja 2016

Liam (1)

Hej! Jak coś, to jest pierwsza część i nie ma (chociaż jest) tu Liama. W następnej będzie i UWAGA! Wstawiłam już dzisiaj jednego imagina, więc jeśli nie czytałeś, to wróć! 

**********************

Przetarłam oczy, przerażona tym,co widziałam.
Nie, to nie mogła być prawda. Byłam za młoda, zbyt głupia.
I przerażona. Kompletnie przerażona.
Spojrzałam jeszcze raz na test ciążowy. Dwie kreski. Poprzednie, które wykonałam pokazywały dokładnie to samo, a to mogło znaczyć tylko jedno.
 - Zayn! Proszę, przyjdź tutaj! - zawołałam mojego chłopaka.
 - Co się dzieje, słońce? - zapytał, gdy przybiegł do łazienki.
 - Ja... j-ja... - nie potrafiłam tego powiedzieć. Po chwili Malik zauważył powód moich łez.
 - Czy to...? - nie mógł mówić dalej.
 - Tak, Zaynie, ja chyba jestem w ciąży. - odpowiedziałam po chwili.
Jesteśmy razem od trzech lat, lecz jeszcze się nie zaręczyliśmy. Moi oraz jego rodzice zostali zamordowani, gdy wyjątkowo brutalny gang zaatakował ich podczas kolacji, na której się poznawali. My byliśmy wtedy na górze, więc nie wiedzieli, że jesteśmy w domu. Żyjemy na własną rękę, czasem brakuje nam trochę pieniędzy. Nie stać nas na dziecko.
 - [T.I.], nie możesz być w ciąży. Nie. Przepraszam, ale... ja muszę to zrobić. - po tym pobiegł gdzieś, a po kilku sekundach wrócił i wbił nóż w mój brzuch.
Krzyknęłam z zaskoczenia, przerażenia i bólu. Opadłam na zimne kafelki, uderzając w nie głową. Ostatnim, co widziałam, były brązowe oczy chłopaka, który zabił nasze dziecko.

Poczułam koszmarny ból w brzuchu. Dopiero po chwili zorientowałam się, kim jestem i gdzie najprawdopodobniej przebywam. W końcu usłyszałam kilka słów.
 - Jest już coraz lepiej. Powinna się za niedługo obudzić. - powiedział ktoś wysokim głosem.
 - Dobrze, bardzo dziękuję. - usłyszałam odpowiedź.
Minimalnie uchyliłam powieki. Od razu zauważyłam tonę bieli, a później podszedł do mnie mój kochany mulat.
 - Cześć, [T.I.]. - powiedział, uśmiechając się szeroko. Spojrzałam w jego piękne, brązowe oczy, a moja pamięć nareszcie zadziałała do końca.
Przypomniałam sobie test ciążowy, łzy, moment, gdy przybiegł Zayn, gdy się dowiedział, gdy... gdy zabił nasze dziecko i jego tęczówki, które widziałam po raz ostatni.
 - Zayn... - zaczęłam, ale nie potrafiłam wykrztusić ani słowa.
 - Jestem tu. - szepnął z uśmiechem.
 - Jak... jak mogłeś... - w końcu to powiedziałam, a ten zmarszczył brwi.
 - Co? - zapytał, ale w jego oku pojawił się groźny błysk.
 - Zabiłeś... zabiłeś nasze dziecko... zabiłeś moje dziecko! - na końcu już krzyknęłam. Pielęgniarka, która stała niedaleko, spojrzała na mnie zdziwiona, a później zerknęła na Malika - Wbiłeś mi nóż w brzuch. Nie mogę w to uwierzyć, kochałam cię! Jak mogłeś...? - teraz już płakałam. Podszedł do nas jakiś lekarz, patrząc groźnie na mulata.
 - Proszę się odsunąć. - powiedział do Zayna - Czy dobrze się pani czuje? Może chciałaby pani zakazać mu przychodzenia tutaj? - zwrócił się do mnie mężczyzna troskliwie.
 - Czuję się bardzo źle, bo on - tu wskazałam na mojego chłopaka - zabił moje dziecko. Wbił mi nóż w brzuch.
 - Ochrona! - krzyknął lekarz, a wtedy do sali wszedł wysoki facet ubrany na czarno - Proszę go wyprowadzić.
Mężczyzna zabrał mojego byłego. Zaraz, jeszcze nie...
 - Zayn! - krzyknęłam za nim, a ten się obrócił - Zrywam z tobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz