poniedziałek, 31 grudnia 2012

Kochane Directioners!!

Życzę Wam Wszystkiego Najlepszego w Nowy Roku! Znalezienia skrawka nieba i bliskiego serca, które będzie to niebo z Wami dzielić.
Niech ten rok nada życiu nowych smaków, słodyczy pocałunków, pikantnej zabawy. Korzystajcie z życia ile tylko starczy Wam tchu./ anitolka556 :)

#19 Harry cz.II

J: Cześć wchodź.
Weszłaś do środka.
J: Co się stało z twoim kolanem?- Spytała.- Hallo słuchasz mnie?!
T: Tak, sorry zamyśliłam się. Jak ci powiem co się stało to nie uwierzysz.
J: Zaraz mi powiesz, tylko chodźmy zrobić z nim porządek, bo jest cały w krwi.
Poszłyście do kuchni, usiadłaś na krześle, a Julka szukała apteczki. Po krótkiej chwili znalazła ją i usiadła na przeciwko cb, żeby opatrzyć ranę. Zaczęła polewać twoje kolano wodą utlenioną.
T: Auć!
J: Nie marudź.- Powiedziała.- No i gotowe, jak nowe.
T: No teraz słuchaj jak to się stało. Szłam sobie spokojnie do cb i nagle wpadł na mnie jakiś chłopak. Upadłam na chodnik. Podniósł mnie, przeprosił i poszedł dalej bo się spieszył.
J: I co w tym nadzwyczajnego?- Nie dała ci dokończyć.
T: To że to był Styles.
J: Chyba dobrze rąbnęłaś o krawężnik.
T: Naprawdę, a może nie? Już sama zwątpiłam.
J: No widzisz. Dobra zbieramy się.
T: Okej.
Wyszłyście z mieszkania. Poszłyście do waszego ulubionego centrum handlowego "Write City". Jula kupiła chyba dwadzieścia różnych rzeczy, a tylko dziesięć.
T: To gdzie teraz idziemy?
J : Do sklep z bielizną.
T: Z bielizną?
J: Oh... nie gadaj tylko chodź.
T: Ty coś knujesz.
J: Wiem.- Uśmiechnęła się.
Weszłyście do sklepu. Julka zaczęła oglądać staniki.
J: Czerwony, czy niebieski?
T: Czerwony.
Smerf odwiesił zbędną rzecz.
T: Przecież to nie jest twój rozmiar.
J: Wiem, ale za to twój.
Po tych słowach pobiegła do kasy. Podeszłaś do niej, gdy kupiła wybraną, przez cb rzecz.
T: Po co ci ten stanik?!
J: Musisz wszystko wiedzieć?
T: Tak, jeśli jest związane ze mną.
J: Dowiesz się w swoim czasie.- Zrobiła cwaniacki uśmieszek.
Wyszłyście ze sklepu. Postanowiłyście, że pójdziecie zjeść coś w Mcdonaldzie. Usiadłyście do stolika.
J: Okej ja idę zamówić co chcesz?
T: Weź mi Mc zestaw, taki ja zawsze.
J: Wracam za kilka minutek.
T: Super.- Pokazałaś kciuka w górę.
Wyciągnęłaś z kieszeni telefon i weszłaś n twittera. Miałaś znowu pełno twettów z tą nie moralną propozycją, lecz pośród nich był wpis Harrego:
"Bardzo przepraszam dziewczynę, na którą dzisiaj wpadłem. Mam nadzieję, że nic ci się nie stało :)"
J: Jestem.
T: Patrz lepiej na wpis Hazzy.
J: OMG!!
T: Teraz mi wierzysz?
J: Tak.- Powiedziała, po czym usiadła.
Zjadłyście lunch i wyszłyście z budynku.
J: To co teraz?
T: Do cb weźmiesz twoje ciuchy i pójdziemy do mnie.
J: Dobrze wiedzieć. Mam się na coś szykować?
T: Nie?
J: Tylko wiesz jestem dziewicą i chcę nią pozostać jeszcze trochę.
T: Ha, ha strasznie się cb dzisiaj żarty trzymają.
J: Cała ja.- Powiedziała, po czym się uśmiechnęła.


niedziela, 30 grudnia 2012

#18 Harry cz.I

Puk, puk, puk! Rozległo się pukanie do drzwi. Zdziwiłaś się bo była 5 rano, ale nic zeszłaś na dół i otworzyłaś drzwi.
T: Julka? Co ty tu robisz o tej porze?
J: Nie gadaj tylko wpuść mnie do środka.
Poszłyście do kuchni. Wzięłaś czajnik i postawiłaś wodę na herbatę dla was obu.
T: To co się stało?
J: Siedziałam 6 godzin pod sklepem z biletami.
T: I co z tego?
J: I co z tego? Mam dla nas dwa bilety w pierwszym rzędzie na koncert chłopaków.
T: Żartujesz sobie.- Zaśmiałaś się.
J: Żartuje? To patrz.- Wyciągnęła z torebki bilety.
T: OMG!! Ile ci wiszę?- Przytuliłaś ją ze szczęścia.
J: Powiedzmy, że to prezent urodzinowy.- Uśmiechnęła się.
T: Kocham cię wiesz!!
J: Wiem.
Po słowach Juli zaczął gwizdać czajnik i zalałaś herbatę wodą. Jedną podałaś blondynce, a drugą wzięłaś da siebie.
T: To kiedy koncert?
J: W twoje urodziny.
T: Za tydzień?- Zdziwiłaś się.
J: Nie, no co ty pamiętasz soją datę urodzin.- Zrobiła duże oczy.
T: Ha, ha ,ha bardzo zabawne.- Powiedziałaś sarkastyczne.- To bardzo szybko.
J: No wiem, kupiłam specjalnie na twoje święto.
Wypiłyście napój.
J: To ja będę się już zbierać. Trzymaj bilet schowaj go, ale nie zgub!
T: Okej. To o, której się dzisiaj spotkamy?
J: Gdzieś o szesnastej, bo jak tylko wrócę do domu, to idę odsypiać.
Poszłaś odprowadzić ją do drzwi.
T: To cześć kochana.
J: No papa.- Powiedziała, po czym wyszła.
Zakluczyłaś drzwi i poszłaś na górę jeszcze pospać. Wstałaś o jedenastej. Przeciągnęłaś się i wyciągnęłaś z pod łóżka laptopa. Pierwsze co zrobiłaś weszłaś na tt. Oczywiście Jula przed swoim "odsypianiem" pochwaliła się, że macie bilety. Miałaś chyba dwieście twettów z propozycją odkupienia twojego prezentu. Wyłączyłaś komputer i poszłaś się ubrać (click). Poszłaś do ogrodu, położyłaś się na kocu piknikowym i zaczęłaś słuchać muzyki. Zaczął dzwonić twój telefon.
T: Tak?
Ti: Cześć (t.i) to ja Tina.
T: Czego chcesz?- Zapytałaś z irytacją nie lubianej ci dziewczyny.
Ti: Za ten bilet dam ci pięćset f.
T: W życiu!!- Krzyknęłaś, po czym się rozłączyłaś.
Telefon znowu zaczął dzwonić.
T: CZEGO ZNOWU!!
J: To tak się teraz wita BFF?- Zaśmiała się pytając.
T: Przepraszam to wszystko przez, a z resztą nie ważne.
J: Przychodź do mnie szybko pójdziemy na jakiś zakupy.
T: Zaraz będę.- Powiedziałaś i się rozłączyłaś.
Wbiegłaś do domu zabrałaś torebkę i wyszłaś. Włączyłaś sobie na mp3 Kiss You. Prawie przy samym domu blondynki wpadł na cb jakiś chłopak. Gruchnęłaś o chodnik. Zatrzymał się i pomógł ci wstać. Przeprosił i poszedł dalej mówiąc, że się spieszy.
T: Styles?- Wyszeptałaś pod nosem, gdy się otrząsnęłaś.
Poszłaś dalej. Dotarłaś na miejsce, zapukałaś do drzwi.
***
Polecam bloga: 
OBSERWOWAĆ !!! :)

sobota, 29 grudnia 2012

#17 Gify

1.
T: Zrywam z tobą nie zwracasz na mnie wcale uwagi!!
H: CO??
T: Prima Aprilis!!
H:
2.
(rozmawiasz przez telefon)
T: Chłopaki gdzie jesteście? Jeszcze nie wróciliście z tej imprezy?
Z: Zaraz będziemy.
(Wjeżdżają przez ścianę)
Ch: HEJKA!!!
T: OMG!!

3.
(upiekłaś ciasta na wigilię. Wyszłaś na chwilę z kuchni. Wróciłaś po kilku minutach)
T: Niall co się stało z ciastami??
N: Nie wiem.
T: Jeśli je zjadłeś to cię zabiję!!
N: Ooo...





#16 Louis cz.II

-Zrobiłem dla nas twoje ulubione gofry z truskawkami i bitą śmietaną.- Uśmiechną się.
-To świetnie! A z jakiej to okazji?- Zapytałaś.
-Z tej, że nie będę cb widział przez miesiąc.- Przytulił cię.
Zjedliście śniadanie, a Louis szybko po nim posprzątał.
-Dobra kochanie chodź się ze mną pożegnać.- Zawołał cię Tomlinson z korytarza.
-Jesteś pewien, żebym cb nie odwiozła?- Zapytałaś.
-Tak ustaliliśmy z chłopakami, że żadna z was nas nie odwiezie.- Powiedział.
-To pa kotku.- Rzuciłaś się mu na szyję.
-Pamiętaj, że kocham cię najbardziej na świecie.- Pocałował cię, po czym wyszedł z mieszkania.
trzy tygodnie później...
Wstałaś o piętnastej, bo zeszłej nocy byłaś z Perrie na imprezie. Ubrałaś się (click) i postanowiłaś zjeść coś na mieście. Jak nigdy nabrałaś ochotę na coś z Nando's. Wzięłaś z garażu samochód i pojechałaś do restauracji. Zaparkowałaś auto i weszłaś do środka. Nie mogłaś uwierzyć, przy stoliku siedział Liam z Niallem. Gdy cię zobaczyli stratowali kierowniczkę restauracji i szybko uciekli przez tylne wejście dla pracowników. Szybko wyszłaś i pojechałaś do domu. Wzięłaś z szafki laptopa i usiadłaś na kanapie. Akurat na skype siedział Lou. Zadzwoniłaś do niego. Po krótkiej chwili odebrał.
-Cześć kochanie!- Przywitał cię.
-Cześć. Wyjaśnisz mi pewną rzecz?- Zapytałaś ze złością.
-Jaką?- Zdziwił się BooBear.
-Co robili dzisiaj w Nando's Niall i Liam?- Spytałaś.
-Zaraz przyjadę do domu i ci wszystko wytłumaczę.- Powiedział, po czym się rozłączył.
Wyłączyłaś laptopa, uderzając nim o stół ze złości.
Po godzinie w domu pojawił się Tomlinson. Wstałaś z kanapy, stanęłaś na środku pokoju i zaczęłaś prosić o wyjaśnienia.
-Nie mogę dłużej, przed tobą tego ukrywać. Mam raka mózgu. Chłopcy mnie kryli bo nie chciałem, żebyś się martwiła. Wróciłem wczoraj z chemioterapii. Teraz już jest ze mną dobrze. Lekarze mówią, że mam szansę wyzdrowieć bo nie jest złośliwy.- Powiedział.
Zalałaś się łzami i przytuliłaś go.
-A dlaczego wstawałeś przez te trzy miesiące tak dziwnie wstawałeś i kładłeś się, nie w tym samym czasie co ja?- Spytałaś zaciekawiona.
-Dlatego.- Powiedział, po czym ściągnął z głowy perukę.
-Wiesz nawet tak lepiej wyglądasz.- Zażartowałaś, żeby rozładować powagę sytuacji, po czym pocałowałaś go.
-(t.i) mam do cb pytanie.- Powiedział Lou uwalniając się z twoich objęć.
-Jakie?- Zapytałaś.
Wyciągnął z przedniej kieszeni spodni czerwone pudełeczko i uklęknął.
-Czy chcesz zostać moją Panią Tomlinson?- Uśmiechną się.
-Tak!- Krzyknęłaś.
Wziął cię na ręce i poszliście na górę. Tej nocy spaliście w swoich objęciach.
-Cześć kotku.- Wyszeptałaś widząc, że Lou jeszcze śpi i ucałowałaś go w czoło. Zdziwiłaś się, bo był lodowaty. Najgorsze przyszło ci do głowy. Zaczęłaś nim trząść, lecz ten się nie obudził. Pobiegłaś zapłakana do łazienki. Wyciągnęłaś z szafeczki na lekarstwa tabletki nasenne i nalałaś z kranu do szklanki zimnej wody. Weszłaś do sypialni położyłaś te obie rzeczy na swoim stoliku nocnym. Wzięłaś telefon i napisałaś do Harrego, żeby przyszedł do was za godzinę, że o wszystkim wiesz. Po chwili odpisał, że będzie punktualnie. Zeszłaś na dół i otworzyłaś wcześniej zakluczone drzwi. Wróciłaś do sypialni. Zażyłaś garść tabletek. Położyłaś się obok Lou, złapałaś go za rękę i "zasnęłaś". Teraz już nikt i nic nie mógł was rozdzielić.
***
Przepraszam za zabicie Louisa. (Ten imagin zaliczam do nie udanych)

#15 Louis cz.I

-Dzień Dobry!- Krzyknął Louis, gdy zauważył, że już nie śpisz.
-Dzień Dobry.- Powiedziałaś ziewając przy tym.-Która godzina?- Spytałaś.
-Jest 11:30.- Uśmiechnął się.
-Dlaczego nie jesteś na próbie?- Zdziwiłaś się.
-Dzisiaj mamy dzień wolny.- Powiedział.
-To super!- Ucieszyłaś się.
-Mam dla ciebie złą wiadomość.- Posmutniał.
-Jaką?- Zapytałaś.
-Niestety nie możesz jutro ze mną jechać do NY.- Odpowiedział.
-Nie dam rady, to przecież cały miesiąc.- Zaczęłaś narzekać.
-Musisz dać radę będziemy codziennie rozmawiać przez skype.- Przytulił cię.
-Okej. To co dzisiaj robimy?- Spytałaś zaciekawiona.
-Co powiesz na kręgle i lody?- Ucałował cię w policzek.
-Ciekawa propozycja.- Powiedziałaś.
-Okej to idź się przygotuj.- Puścił cię z objęć.
Wzięłaś z szafy ubrania i poszłaś zrobić z siebie piękność (click).
-Jestem już gotowa!- Krzyknęłaś.
-To dobrze moja bogini.- Uśmiechną się.
-Nie żartuj sobie.- Powiedziałaś z grymasem na twarzy.
-Ja nigdy nie żartuje jeśli chodzi o cb.- Zrobił poważną minę.
-Dobrze chodźmy już.- Odparłaś.
Wyszliście z domu.
-Bierzemy taksówkę, czy jedziemy naszym?- Zapytał.
-Jedziemy razem, ale ja prowadzę.- Postawiłaś warunek.
-Niech ci będzie.- Powiedział.
Weszłaś do garażu i po chwili wyjechałaś czerwonym porsche.
-To co jedziemy do "Merkury", czy do innej kręgielni?- Spytałaś.
-Do "Merkury".- Odpowiedział.
Po trzydziestu minutach byliście na miejscu. Wysiedliście z samochodu. Tomlinson złapał cię za rękę i weszliście do lokalu. Wzięliście tor na godzinę i zaczęliście grę. Wszystko wskazywało na to, że brunet wygra, lecz na sam koniec gry okazało się, że maszyna źle podliczyła mu punkty i wygrałaś.
-To co przegrany stawia zwycięzcy lody?- Zapytałaś złośliwie.
-Nich ci będzie.- Odparł.-Ale teraz ja prowadzę.- Postawił warunek
-Okej.- Odpowiedziałaś.
Wyszliście z lokalu i wsiedliście do auta. Oczywiście Lou dżentelmen otworzył ci drzwi. Pojechaliście w stronę kawiarni. Znajdowała się nie daleko centrum, więc nie jechaliście długo. Niebieskooki zaparkował samochód i poszliście na deser. Usiedliście do stolika. Zaraz po tym przyszła do was kelnerka.
-Dzień Dobry. Mam tutaj dla państwa menu, a moja koleżanka zaraz przyjmie od państwa zamówienie.- Powiedziała.
-Dobrze.- Powiedziałaś.
Wzięliście menu. Po kilku minutach mięliście już wybrane desery lodowe, które zamierzaliście zjeść. Podeszła do was kolejna kelnerka.
-Czy mogę wziąć od państwa zamówienie?- Spytała.
-Tak ja poproszę night in heaven, a Louis ty co chcesz?- Zapytałaś.
Zjedliście desery i pojechaliście do domu. Resztę dnia spędziliście skupieni jedynie na sobie. Około dwudziestej trzeciej poszłaś się położyć spać, a Lou robił coś jeszcze na laptopie. Os jakiegoś czasu codziennie kładł się później od cb i wstawał szybciej rano. Dryń, dryń, dryń! Zadzwonił budzik w telefonie bruneta oznaczają, że zostały dwie godziny do wyjazdu. Obudziłaś się, chciałaś ucałować na dzień dobry swoje słońce, lecz nie było go już w łóżku. Ubrałaś szlafrok i zeszłaś na dół. Tomlinson krzątał się po kuchni i robił dla was śniadanie.
-Cześć moja marcheweczko!- Krzyknął, gdy usłyszał że schodzisz na dół.
-Cześć.- Odpowiedziałaś.

czwartek, 27 grudnia 2012

#14 Gify

1.
(jedziecie na narty)
T: To jak jesteście gotowi?
Ch: Zawsze!!
2.
(jesteś w 9 miesiącu ciąży)
Dzwonisz do Harrego:
T: Harry RODZĘ!!!
H: ZAYN JEDŹ SZYBKO DO SZPITALA!!!!!!
3.
(koncert)
F: Masz ładny tyłeczek Harry!!
L: To mój tyłek!!





#13 Liam cz.II

Z Dedykacją dla Oli Ćwian :**
***
Po kilkunastu minutach byłaś już gotowa (click). Ruszyłaś szybkim krokiem w stronę parku. Gdy dotarłaś na miejsce od razu dostrzegłaś Sami, która biegła w twoją stronę, żeby się przywitać.
-Cześć maleńka, martwiłam się o cb.- Powiedziałaś do psa, którego trzymałaś w objęciach.
-Cześć Ola.- Powiedział mężczyzna stojący za tobą.
Obróciłaś się i nie mogłaś uwierzyć własnym oczom.
-Liam?- Zapytałaś z niedowierzaniem.
-Tak to ja.- Uśmiechnął się.-Już dawno chciałem się z tobą spotkać, ale nie mogłem cb znaleźć dobrze, że znalazłem Sam to wreszcie cię znalazłem.- Powiedział.
-Dopiero teraz po trzech latach sobie o mnie przypomniałeś!- Krzyknęłaś.
-Ola to nie tak to wszystko przez zespół, zaczęliśmy robić karierę no rozumiesz.- Tłumaczył się.
-Nie, nie rozumiem.- Powiedziałaś.
-Przecież wiesz, że jesteś dla mnie wszystkim.- Powiedział.
Chciałaś mu wygarnąć to wszystko co zrobił, lecz on cię pocałował. Jednak szybko wyrwałaś się z jego objęć. Wzięłaś na smycz psa i zaczęłaś biec w przeciwną stronę, byle z dala od niego.
-Olka przepraszam, poczekaj!- Krzyczał.
Ale ty biegłaś dalej, nie zważając na nic. Wszystko co było kiedyś, co już prawie od cb odeszło, znów wróciło. Była sobota, więc zadzwoniłaś do Rity.
-Hejka musisz gdzieś dzisiaj jechać?- Zapytałaś.
-Nie, a co się stało?- Spytała zaniepokojona.
-Muszę się napić.- Odpowiedziałaś.
-Okej to wpadaj.- Powiedziała rudowłosa.
-Zaraz będę.- Odparłaś.
Rozłączyłaś się i zamówiłaś taksówkę. Po trzydziestu minutach byłaś już pod drzwiami rudzielca. Zadzwoniłaś do drzwi. Po chwili otworzyła ci Rita.
-Hejka kochana wchodź.- Zaprosiła cię.
-Hej.- Odparłaś.
-O znalazłaś Sam.- Ucieszyła się.
-No tak. Słuchaj mogłabym zostawić ją dzisiaj u cb chciałabym być sama?- Zapytałaś.
-Dobrze.- Odpowiedziała.
-Okej, to co masz dobrego?- Uśmiechnęłaś się.
-Mam butelkę irlandzkiego szampana.- Powiedziała.
-To dalej polewaj!- Krzyknęłaś.
Gdy zegar w salonie Rity pokazał dwudziestą postanowiłaś, że pojedziesz już do domu. Pożegnałaś się z Sam i Ritą i zadzwoniłaś po taksówkę. Gdy wsiadałaś do samochodu złamałaś obcas w swoich ulubionych szpilkach. Pojechałaś na miejsce. Gdy stanęłaś bosymi stopami przed drzwiami usłyszałaś jakieś głosy w ogródku. Poszłaś w stronę twojego ukochanego miejsca. Zobaczyłaś tam Liama i jego zespół na scenie w twoim ogródku. Przetarłaś oczy i powiedziałaś sama do siebie w myślach:
-Ale się najebałam.
Normalnie byś zaczęła na niego krzyczeć, ale skoro pijany człowiek myśli sercem, a nie rozumem nie powiedziałaś nic. Zaczęła grać muzyka. Liam patrzył ci w oczy i zaczęli śpiewać: (click otwórz w nowej karcie)
Gdy skończyli z twoich oczu zaczęły same lecieć łzy. Liaś złapał cię za rękę i powiedział:
-Ja...- Zaczął.
-Ja też od samego początku.- Powiedziałaś odpowiadając na jego rozpoczętą wypowiedź.
-Ja też.- Uśmiechną się.
Chciałaś coś jeszcze powiedzieć, ale brunet zaczął cię całować.

środa, 26 grudnia 2012

#12 Liam cz.I

Z Dedykacją dla Oli Ćwian :**
***
-Aport!- Krzyknęłaś rzucając patyk do swojej suczki Sam.
Byłyście w parku do, którego przychodziłyście zawsze na spacery. Sam była ruchliwym zwierzęciem, więc spędzałyście tam dużo czasu.
- Okej Sami chodź idziemy do domu!- Krzyknęłaś do suczki, która tarzała się na trawie.
Po wypowiedzeniu tych słów, jak zawsze przybiegła posłusznie.
-To co mała zajdziemy po drodze do cukierni  po jakieś słodkości?- Zapytałaś psa jakby miał ci niby odpowiedzieć.
Jednak suczka po usłyszeniu tych słów pomachała wesoło ogonem. Sam dostałaś od twojego "najlepszego przyjaciela" Liama, jakieś 3 lata temu dostałaś ją na urodziny, jeszcze przed czasami x-factora. Myślałaś, że między wami jest coś więcej, niż przyjaźń, ale chyba się pomyliłaś, bo wasz kontakt urwał się od jego ponownego udziału w programie. Bardzo cierpiałaś z tego powodu, ponieważ nadal coś do niego czułaś. Ruszyłyście do cukierni "Candy" waszej ulubionej (twojej i Liama). Po kilku minutach byłyście na miejscu. Przywiązałaś smycz suczki do poręczy i weszłaś do środka.
-Cześć Rita.- Przywitałaś się ze sprzedawczynią.
-Hejka Olu.- Uśmiechnęła się.-To co zwykle?- Zapytała Rita.
-Tak.- Odpowiedziałaś.
-Razem 2 funty.- Powiedziała.
-Proszę.- Powiedziałaś po podaniu jej pieniędzy.-Do zobaczenia!- Krzyknęłaś.
-No na razie.- Odpowiedziała.
Wyszłaś ze sklepu i odwiązałaś swoją Sami od poręczy. Jak zwykle bardzo się ucieszyła na twój widok. Poszłyście do domu. Mieszkałaś sama w domku jednorodzinnym z dużym ogrodem. Gdy dotarłyście na miejsce poszłyście do ogrodu na huśtawkę. Zajadałaś się rurkami z kremem, lecz nie zapomniałaś o labradorze, kupiłaś jej dwa dni temu psie ciasteczka. Bardzo jej posmakowały. Po zjedzeniu słodkości weszłaś do domu po laptopa, żeby dokończyć projekt reklamowy nowej linij perfum Dior, podczas gdy ty kończyłaś projekt twoja sunia bawiła się piłką, którą dostała niedawno od Rity. Gdy skończyłaś była 21. Weszłyście do domu. Poszłaś do sypialni po ręcznik i piżamę i poszłaś do łazienki wziąć prysznic, a Sami położyła się na swoim posłaniu w sypialni i zasnęła. Gdy wyszłaś z łazienki usiadłaś na kanapie i włączyłaś telewizor. W TV nie leciało nic ciekawego, więc wzięłaś komputer i weszłaś na tt, lecz i tam nic się nie działo. Wyłączyłaś laptopa i poszłaś się położyć spać. O 1 nad ranem Sam zrzuciła cię z łóżka. Była niespokojna. Wstałaś z podłogi i usłyszałaś szmery w salonie. Złapałaś za obroże czworonoga i skierowałaś się z nią w stronę salonu. Gdy weszłyście do pomieszczenia telewizor stał ściągnięty z komody na podłodze, a przez otwarte drzwi uciekał włamywacz. Sami wyrwała ci się z rąk i pobiegła za nim. Gdy się otrząsnęłaś z tego co się stało wybiegłaś za suczką, lecz ona skręcała już w inną ulicę za złodziejem. Wyciągnęłaś szybko z garażu rower i zaczęłaś jej szukać. Po dwóch godzinach poszukiwań wróciłaś sama do domu. Nie czekałaś na ranek, tylko zadzwoniłaś do Rity. Po czwartym sygnale odebrała.
-Co się stało? Wiesz, która jest godzina?- Zaczęła Rita z nutą pretensji w głosie.
-Sam uciekła.- Zalałaś się łzami.
-Zaraz do cb przyjadę.- Powiedziała z powagą i się rozłączyła.
Poszłaś się przebrać. Ubrałaś się i odłożyłaś telewizor na swoje miejsce. Usiadłaś na kanapie. Zaraz po tym do domu wpadła zdyszana Rita.
-Wstawaj wydrukujemy ogłoszenia i rozwiesimy po mieście.- Krzyknęła.
-Okej.- Powiedziałaś z entuzjazmem.
zrobiłyście chyba ze 100 ogłoszeń i pojechałyście je rozwiesić. Po trzech godzinach wróciłaś do domu. Byłaś
załamana, lecz z nadzieją czekałaś, aż ktoś się do cb odezwie w sprawie Sami. Po dwóch dniach siedzenia na kanapie odezwał się twój telefon. Wzięłaś go do ręki i odebrałaś smsa od nieznanego ci numeru. Było w nim napisane:
"Znalazłem twojego psa, spotkamy się o 12 w twoim ulubionym parku ok??"
Ucieszyłaś się z tego, że wreszcie zobaczysz swoją Sam. Odpisałaś że będziesz na czas. Pobiegłaś się powoli szykować bo dochodziła 11.

#11 Gify

1.
T: Zrobiłam pierniczki w kształcie kociąt!!!
H:
2.
(są twoje urodziny)
Z: (t.i) mam dla cb prezent!!
T: Jaki??
Z:
3.
(oglądasz z przyjaciółkami Zmierzch)
P: Jaki Jacob jest umięśniony.
T: No... BRAŁABYM!!!!
Li:


poniedziałek, 24 grudnia 2012

#10 Zayn

-Ha ha... jak ja kocham ten program.- Krzyknęłaś podczas oglądania co tygodniowego "Fred Show".
Po ty jak to wykrzyczałaś do mieszkania wbiegła piątka twoich najlepszych przyjaciół: Zayn, Niall, Liam, Harry i Louis.
-Co wy tu robicie o 6 rano?- Zapytałaś ze zdziwieniem.
-Jak to co o 7 występujemy w programie telewizyjnym, a ty z nami.- Oznajmił Liam.
-O Boże zapomniałam.- Wszeptałaś łapiąc się za głowę.
-Lepiej tak nie stój, tylko idź się ubrać.- Powiedział Zayn.
-Masz rację!-Krzyknęłaś wybiegając przy tym do sypialni.
Wzięłaś z sypialni rzeczy i poszłaś do łazienki zrobić się na bóstwo. Byłaś gotowa do wyjścia po 15 minutach (clik).
-J jak wyglądam?- Spytałaś.
-Super, świetnie.- Powiedzieli wszyscy oprócz Zayna.
-Zayn, a według cb?- Zapytałaś.
-Według mnie mogła byś być bez.- Powiedział.
-Bez czego?- Zdziwiłaś się.
-Bez ubrań.- Uśmiechną się.
Po tych słowach wszyscy zaczęli się śmiać.
-Dobra zbieramy się bo się spóźnimy.- Powiedział Daddy.
Wyszliście z mieszkania i pojechaliście do studia telewizyjnego. Po 30 minutach drogi byliście na miejscu.
-Dobrze, że już jesteście za kilka minut zaczyna się wywiad. Idzicie do charakteryzacji i zaraz wróćcie.- Powiedziała reżyserka.
-Okej.- Odpowiedzieliście.
po krótkiej chwili byliście gotowi do wywiadu. Usiedliście na kanapie. Na fotelu obok usiadła Caroline Rushest, która miała z wami przeprowadzić wywiad.
-Okej zaczynamy za 10 sekund!- Krzyknęła reżyserka.- Za 5, 4, 3, 2, 1 i... zaczynamy!!
-Dzień Dobry! W dzisiejszym programie przeprowadzę wywiad z zespołem One Direction i bliską dla nich osobą.
-Oto Harry Styles, Niall Horan, Zayn Malik, Louis Tomlinson, Liam Payne i (t.i) (t.n).- Powiedziała Caroline.
-Hejka!- Krzyknęliście.
-No chłopcy słyszałam, że wasza płyta dobrze się sprzedaje. Możecie mnie uświadomić ja dobrze?- Zapytała.
-Tak. Nasza płyta jest pokryta platynom już 32 krajach.- Powiedział Liaś robiący w wywiadach za lidera zespołu.
-Moja gratulacje!- Uśmiechnęła się.
-Dzięki.- Powiedzieli chórem.
-Kolejną rzeczą jaką chcieliby wiedzieć nasi widzowie to czy to prawda, że ty Zayn i (t.i) jesteście razem?.-Spytała dociekliwie.
-Tak i szczęśliwi.- Powiedzieliście jednocześnie patrząc na siebie z uśmiechem.
-A jak długo?- Zamyśliła się.
-Siedem miesięcy.- Powiedziałaś.
-To dosyć długo. Jak przez tak długi czas udało wam się to ukrywać.- Zapytała ze zdziwieniem na twarzy Caroline.
-Nie było łatwo, ale chcieliśmy jak najdłużej być ze sobą jak normalni ludzie.- Zaczął Zayn.
-Lecz teraz nie jest tak źle. Powiedziałabym nawet, że bardzo dobrze.- Skończyłaś.
-Czego baliście się najbardziej?- Dociekała.
-Baliśmy się najbardziej reakcji fanek, że zaczną grozić mi śmiercią lub podobne rzeczy, lecz one wbrew pozorom zaczęły nas wpierać.- Odpowiedziałaś.
-Przed końcem programu mam do was prośbę, czy zaśpiewaliście dla waszych fanów, którzy nas oglądają LWWY?- Poprosiła Rushest.
-Nie ma sprawy.- Powiedzieli skromnie chłopcy.
Weszli na scenę i zaśpiewali swój hit. Po ucichnięciu ostatniego dźwięku piosenki do studia wjechał duży tort. Chłopcy  zaczęli śpiewać sto lat. Rozpłakałaś się ze wzruszenia, ponieważ myślałaś, że zapomnieli. Zayn gdy to zauważył podszedł do cb i powiedział:
-Wszystkiego Najlepszego kotku!!!
Po czym cię pocałował.
***



#9 Gify

1.
T: Chłopcy postanowiłam, że w tym roku nie będzie prezentów.
Ch:
T: Żartowałam!!
Z:
2.
(Sesja zdjęciowa)

F: Harry daj z siebie wszystko!!
H:
3.
(Pokłóciłaś się Liamem)
Li: Przepraszam (t.i).
T: Niall karz mu wyjść z tego pokoju nie chcę z nim rozmawiać!
N: Liam wyjdź proszę.
Li: NIE!!!
N:
Li: Okej już idę!!
***



#8 Louis cz.III

-Paul to co zwykle dwa razy!- Krzyknął do kelnera.
-Widzę, że jesteś stałym klientem.- Uśmiechnęłaś się.
Wypiliście kakao i zaczęliście jeść ciasto. Chyba pobrudziłaś sobie górną wargę pianką, bo brunet co chwilę podczas jedzenia zerkał na cb i się uśmiechał. W pewnej chwili złapał cię za głowę i zebrał palcem piankę z twoich ust. Zaczęliście zbierać się do wyjścia z lokalu.
-To co teraz robimy?- Spytałaś.
-Nie wiem, masz jakiś pomysł?- Uśmiechnął się.
-Masz ochotę pojechać do mojego mieszkania i obejrzeć ze mną jakiś film?- Zapytałaś.
-Z tobą zawsze mam ochotę.- Zaczął się uśmiechać.
Wsiedliście do samochodu.
-To gdzie mam jechać?- Zapytał.
-Na Oxford Street 15.- Powiedziałaś.
-O... to fajnie, nie będziemy długo jechać.- Odparł.
Nie odzywaliście się do siebie przez całą drogę, co chwilę Lou spoglądał na cb z uśmieszkiem. Dojechaliście na miejsce. Wysiedliście z auta. Kierowaliście się od razu w kierunku drzwi. W krzakach, przy domu czekała na was niespodzianka. Nagle z owej rośliny wyskoczyli reporterzy.
-Hej Louis to twoja nowa dziewczyna, porobimy parę fotek!- Krzyknęli.
-Panowie dajcie mi chwilę.- Powiedział brunet.-To co będziesz moją dziewczyną?- Spytał z nieśmiałością w głosie.
-Yyy... TAK!- Krzyknęłaś.
-Panowie potwierdzam informację.- Wypowiedział z radością Lou.
W tej chwili chciał cię pocałować, lecz przez śliski chodnik znowu wylądowaliście na śniegu. Gdy zdążyliście się już podnieść mężczyzn już nie było. Weszliście do mieszkania.
-To co oglądamy mam Teda, Przed Świtem i Prometeusza?- Zapytałaś.
-Teda.- Odpowiedział
Włączyłaś film. po godzinie oglądania wtulona w tors chłopaka ze zmęczenia usnęłaś. Po krótkiej chwili zauważył to. Wziął pilota, wyłączył telewizor, wziął cię na ręce i zaniósł do sypialni. Czuwał przy tobie całą noc. Na drugi dzień dowiedziałaś się, że twoja jedyna do tej pory osoba zmarła. Na szczęście był przy tobie Lou.
***


#7 Louis cz.II

-Hej, a ty co chciałaś ode mnie uciec?- Zaśmiał się
-Nie- Powtórzyłaś jego reakcję.-Wiesz co może pójdziemy się przejść do pobliskiego parku, bo ja już będę szła do domu.- Spytałaś.
-Dobrze.- Powiedział Lou.
Weszliście do windy.
-A jak tam twój przyjaciel Li,Li, Liam tak?- Zapytałaś.
-Tak, wszystko dobrze ma złamaną rękę i wychodzi za dwa dni.- Odparł z radością w głosie.
-A kto jest z nim teraz?- Powiedziałaś z zaciekawieniem.
-Przyjechali nasi wspólni przyjaciele i jego rodzice, a ty dlaczego wychodzisz?- Spytał.
-Przyjechali jej rodzice, a ja przyjdę do niej za kilka dni.- Powiedziałaś.
Winda zatrzymała się i wyszliście z budynku. Lou złapał cię za rękę i poszliście w stronę parku i zaczęliście od nowa rozmowę.
-Mieszkasz w Londynie, czy jesteś przejazdem?- Spytałaś dociekliwie.
-W Londynie w centrum, a ty?- Spytał.
-Ja też, w pobliżu Oxford Street.- Uśmiechnęłaś się.
Po tych słowach ległaś jak długa na chodniku. Żebyś nie czuła się samotna Lou "poślizgnął się" również i upadł obok cb. Wstał pierwszy, a następnie pomógł wstać tobie. Schyliłaś się i otrzepałaś ze śniegu, lecz Louisa już przed tobą nie było. Gdy obróciłaś się za siebie zostałaś zbombardowana śnieżkami. To oznaczało wojnę. Pobiegłaś szybko za drzewo i zaczęłaś robić śnieżki, lecz Tomlinson tego nie zauważył. Zaczął cię szukać. Gdy zbliżał się do drzewa wyskoczyłaś z za rośliny i zaczęłaś go naparzać białymi kulkami    
śniegu. Po skończeniu się twojej amunicji brunet skoczył na cb i leżeliście oboje w śniegu. Chciałaś coś powiedzieć, ale leżący na tobie chłopak zatrzymał delikatnie twoje usta od wypowiedzenia słowa palcem, po czym zaczął cię całować. Nie miałaś nic naprzeciwko, ponieważ zakochałaś się w nim. Po chwili podnieśliście się z ziemi i otrzepaliście. Na big benie wybiła 15.
-To co może dasz się zaprosić na obiad?- Zapytał Louis z cwaniackim uśmiechem na twarzy.
-Dam, a co knujesz?- Spytałaś patrząc się na niego podejrzliwie.
-Nic.- Zaśmiał się.
Poszliście razem na parking, który znajduje się blisko szpitala. Podeszliście do czerwonego, sportowego auta. Lou otworzył ci drzwi, wsiadłaś do środka, a on tuż po tobie.
-Gdzie jedziemy?- Spytałaś.
-Niespodzianka!- Krzyknął.
Po krótkiej chwili włączył radio. Leciało kilka reklam, a następnie zagrali piosenkę "C'mon C'mon".
-O... lubię ten kawałek, to jest zespołu One Direction co nie?- Zapytałaś śpiewając.
-Tak zgadza się.- Powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Jeden z tych chłopaków ma bardzo podobny głos do cb.- Powiedziałaś.
-Bo to ja.- Zaśmiał się niebieskooki.
-Żartujesz sobie!- Wybuchłaś śmiechem.
-Nie. Zaśpiewać ci fragment.- Zapytał.
-Nie, nie musisz wierze ci.- Ucałowałaś go w policzek.
-Jak to powiem jeszcze raz, to powtórzysz pocałunek?- Spytał.
-Może....- Ciągnęłaś.
-Okej jesteśmy na miejscu.- Ucieszył się Lou.
-Co to za restauracja?- Zapytałaś.
-To najlepsza restauracja gdzie mają najlepsze ciasto marchewkowe i kakao.- Odparł.
Wyszliście z auta i weszliście do lokalu. Louis wziął twój i swój płaszcz i powiesił na wieszaku. Usiedliście do stolika.
***

niedziela, 23 grudnia 2012

#6 Louis cz.I

-Auć...!- Krzyknęłaś gdy nie fortunnie uderzyłaś głową w krzesło.
Byłaś w szpitalu, ze zmęczenia przysnęłaś na krześle znajdującym się w korytarzu. Znajdowałaś się w tym budynku tylko dlatego, że poprzedniego dnia twoja najlepsza przyjaciółka (i.t.p) brała udział w karambolu samochodowym. Doznała ciężkich obrażeń takich jak: otwarte złamanie nogi z przemieszczeniem, zmiażdżone żebra i złamana ręka w nadgarstku. Godzinę temu lekarze zabrali ją na salę operacyjną, żeby poskładać jej pogruchotane kości. Postanowiłaś zejść do bufetu znajdującego się na pierwszym piętrze budynku, ponieważ nie było sensu, żebyś czekała tam co najmniej jeszcze w jednych wielkich nerwach. Wzięłaś torebkę i zjechałaś windą na dół. Weszłaś szybkim krokiem do pomieszczenia. Podeszłaś do bufetu i poprosiłaś o mocną, czarną kawę. Po krótkiej chwili podeszłaś do lady, lecz ktoś tusz przed nią wylał na cb ciepły sok marchewkowy.
-Przepraszam cb bardzo powinnam bardziej uważać.- Powiedziałaś.
-Nie... to ja przepraszam.- Uśmiechnął się.
Był to niebieskooki, wysoki brunet.
-Może w ramach rekompensaty zjemy razem jakiś deser?- Zapytał niepewnie.
-Okej.- Odparłaś.
Usiedliście razem do stolika znajdującego się blisko okna przez, które było widać park.
-Jestem Louis, a ty?- Spytał zaciekawiony.
-Jestem (t.i), a skoro już mnie znasz to co robisz w tak okropnym miejscu?- Zapytałaś.
-Mój przyjaciel Liam miał wczoraj wypadek samochodowy.- Powiedział ze smutnym wyrazem twarzy.
-Ale zbieg okoliczności moja przyjaciółka też.- Powiedziałaś z niedowierzaniem.
-To było na....- Zamyślił się.
-Na Oxford Street 20.- Powiedziałaś.
-Oboje brali udział w karambolu.- Powiedzieliście jednocześnie.
Wyciągnęłaś z torebki telefon. Była już 12:56. Wstałaś szybko z krzesła, ponieważ operacja miała się za kilka minut kończyć. Szybkim krokiem kierowałaś się w stronę wyjścia, lecz brunet zatrzymał cię łapiąc za rękę.
-Gdzie idziesz?- Zapytał.
-Zaraz kończy się operacja (i.t.p).- Powiedziałaś.
-Dasz mi swój nr.?- Naciskał.
-Przyjedź za godzinę na pierwsze piętro.- Odparłaś z uśmiechem.
Wyrwałaś mu swoją rękę i pobiegłaś w stronę windy.Gdy dojechałaś na miejsce okazało się, że jest już dawno po operacji. Za niedługi czas mieli ją wybudzać. Weszłaś do sali. (i.t.p) miała trzy gipsy na: nodze, ręce i klatce piersiowej. Usiadłaś obok śpiącej (i.t.p).
-W bufecie poznałam przystojnego bruneta, ma na imię Louis. Jest bardzo sympatyczny i interesujący.- Ciągnęłaś.
-Chyba się zakochałam.- Wyszeptałaś.
Po tych słowach do sali weszło dwóch lekarzy i pielęgniarka. Poprosili cię o opuszczenie pomieszczenia i poczekanie na korytarzu. Siedziałaś tam sama przez jakieś 30 minut, kiedy nagle z sali wyłonił się lekarz, który oznajmił, że twoja przyjaciółka zostanie przez tydzień w śpiączce farmakologicznej, ponieważ z przemęczenia ma problemy z oddychaniem. Byłaś szczęśliwa, że po operacji nie było z nią żadnych problemów. Na korytarz wkroczyli rodzice (i.t.p).
-Co z (i.t.p)?- Spytali oboje naraz.
-Wszystko dobrze resztę szczegółowo powie państwu lekarz, a ja już pójdę.- Powiedziałaś.
Zabrałaś swoje rzeczy i poszłaś w stronę windy. Zapomniałaś całkiem o Lou. Chciałaś już wcisnąć przycisk, żeby przywołać windę, lecz ta się zatrzymała, a w środku stał brunet.

sobota, 15 grudnia 2012

#5 Gify

1.
Ola: Pokarzesz mi swój popisowy numer Liam?
Li: I'm WŁADCA OGNIA!!!
2.
N: Ojj... ubrudziłem się!!!
T: Czekaj wyczyszczę cię:3
3.
T: Kochanie może byś mi pomógł w sprzątaniu??!!
Z: Okej, co mam zrobić?
T: Umyj podłogę.
Z:

piątek, 14 grudnia 2012

#4 Niall cz.II

-Kotku proszę cię nie rób tego Zayn powiedział mi co się stało, ale nie warto, poza tym masz mnie!- Wykrzyczał Nialler.
Wstałaś szybko z kanapy, rzuciłaś metal na podłogę i wtuliłaś się w klatę blondyna.
-Skąd wiedziałeś, że chcę to zrobić?- Wyszeptałaś.
-Poprosiliśmy Harrego, żeby kupił coś do jedzenia i w drodze do TESCO widział cię jak kupujesz w kiosku żyletkę.
-Przepraszam cię! Byłam tak załamana i nie miałam komu się wygadać.- Rozpłakałaś się.
-Spokojnie (t.i) już jest dobrze.- Uśmiechną się Horan.
Uśmiechnęłaś się byłaś zadowolona, że masz takiego troskliwego chłopaka. Usiedliście na kanapie wtuleni w siebie.
-Mam pomysł może, żeby się odprężyć pójdziemy na dzisiejszą imprezę do Liama?- Zapytał blondyn.
-Okej, to dobry pomysł.- Uśmiechnęłaś się.
Pobiegłaś na górę się przebrać na owe spotkanie. Ubrałaś się w czerwoną mini i wysokie szpilki w tym samym kolorze.
-Jestem gotowa- Krzyknęłaś schodząc ze schodów.
-Wow wyglądasz zjawiskowo!- Za jąkał się.
-To co możemy jechać?- Uśmiechnęłaś  się.
-Oczywiście- Uśmiechną się i poszedł do garażu po samochód.
Po chwili usłyszałaś klakson auta i wyszłaś z domu. Wsiadłaś do Audi TT i ruszyliście w stronę domu Paynea. Gdy dojechaliście na miejsce w drzwiach przywitał was Liam i zaprosił do środka. Wraz z Horanem poszliście na parkiet. Tańczyliście do piosenki "Kiss You" chłopaków z nowego albumu. Po tym utworze poszłaś usiąść na kanapę, a Niall poszedł po drinki. Gdy wrócił dał ci tęczowego drinka. Po wypiciu zauważyłaś, że na dnie szklanki jest napis "Will you marry me?". Chłopak zobaczył, że dojrzałaś napis na dnie szkła.
-Co ty na to?- Zapytał z niepewnością w głosie.
-Tak!- Krzyknęłaś i wskoczyłaś w ramiona blondyna.
To był najlepszy dzień w twoim życiu :D.


#3 Niall cz.I

Dryń, dryń, dryń! Zadzwonił twój budzik oznaczając kolejny dzień szarej codzienności. Jedynym rozjaśnieniem twojego każdego dnia był twój chłopak, z którym jesteś od czterech lat w związku.
-Dzień dobry Kochanie.- Powiedział Niall z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Cześć Skarbie.- Powiedziałaś ze sztuczną dozą radości w głosie.
-Nie martw się jestem pewien, że ich decyzja będzie pozytywna.- Pocieszał cię.
-Mam taką nadzieję.- Uśmiechnęłaś się.
Szybko zeszłaś na dół zjadłaś śniadanie, ubrałaś się w długi brązowy sweter z krzyżem z ćwieków, czarne rurki i szpilki. Wezwałaś taksówkę i ruszyłaś w stronę "Music Play". Gdy dotarłaś na miejsce pojechałaś windą na siódme piętro do sali konferencyjnej, gdzie miało się odbyć spotkanie o podjęciu decyzji w sprawie twojego kontraktu płytowego. Gdy weszłaś do sali przy stole siedział już dyrektor firmy muzycznej,
w której się znajdowałaś nazywał się Robert Derist.
-Dzień dobry.- Powiedziałaś
-Dzień dobry. Niech Pani usiądzie.- Powiedział Derist.
-Dobrze.- Wyszeptałaś
-Nie będę przedłużał naszego spotkania, więc powiem w prost. (t.n) twoje piosenki są fantastyczne, lecz nie wiem czy to wystarczy. Przykro mi ale album nie zostanie zrealizowany.- Powiedział z poważnym wyrazem twarzy.
-Dziękuję za informację.-Powiedziałaś ze smutkiem w głosie.
Po tych słowach wybiegłaś z budynku zanosząc się płaczem. Zadzwoniłaś do Nialla, lecz gdy odebrał nakrzyczał na cb, że jest bardzo zajęty i będzie w domu po 19. Musiałaś się komuś wygadać, bo twoje marzenie o karierze muzycznej legło w gruzach, więc postanowiłaś zadzwonić do rodziców, lecz oni również nie mieli dla cb czasu. Zostały ci jeszcze twoje przyjaciółki, ale kontakt z nimi zaczął ci się urywać kiedy zaczęłaś być z blondynem. Ruszyłaś w stronę pobliskiego kiosku. Poprosiłaś sprzedawczynie o żyletkę. Gdy  ją kupiłaś zadzwoniłaś po taksówkę, aby szybko dostać się do waszego mieszkania. Poszłaś pod prysznic, próbując poukładać sobie to wszystko, lecz podjęłaś decyzję. Zeszłaś na dół w ręczniku i napisałaś karteczkę do Nialla:
"Kochanie przepraszam Cb za to, ale wszystko legło mi w gruzach. Pamiętaj że zawsze będę Cb Kochać :*"
                                                                                                                                     (t.i)
Po napisaniu wyjaśnienia  tego co się miało za chwilę stać, chwyciłaś za żyletkę i miałaś już przejechać po swojej ręce, lecz do domu wbiegł Niall.

#2 Gify

1.
T: Hej chłopcy niestety będę musiała dzisiaj nocować u was.
Ch:
2.
T: Hejka Kochanie co robisz?
H: Aaa... papierkową robotę.
T: Myślałam że coś razem porobimy.
H:
3.
N: To co dzisiaj robimy? Może pójdziemy do kina?
T: No nie wie Lou, Harry, Liam macie pomysł?
L, H, Li:

#1 Harry

Był pochmurny wrześniowy dzień, wstałaś ogarnęłaś się i ubrałaś w nowe ciuszki. Twoja przyjaciółka Alex zadzwoniła do drzwi. To twoja jedyna osoba z znajomych w Londynie, która była z polski, tak jak ty. Szybkim krokiem ruszyłyście do szkoły, lecz przyszłyście dwie minuty przed dzwonkiem. Weszłyście do klasy i czekałyście na nauczyciela. Gdy wszedł do klasy nauczyciel, nie był sam był z nowym uczniem. Nie do wiary to był Harry Styles z 1D! Jako jedyna w klasie siedziałaś sama, więc usiadł obok cb. Był speszony bo większość twojej klasy nie lubiło One Direction. Zaczęliście rozmawiać. Byłaś zauroczona jego pięknymi zielonymi oczami. Hazza zapytał cb czy by mógł wpaść i czy byś mu pomogła w fizyce. Ty z wielkim uśmiechem na twarzy odparłaś, że z wielką chęcią.

Oczami Harrego
Zatkało mnie gdy usiadłem obok (t.i) była tam zdumiewająco piękna. Wymyśliłem pretekst, żeby się z nią spotkać "pracę domową". Teraz szybko do domu i do kwiaciarni po kwiaty, żeby zrobić na niej wrażenie. To będzie przyjemy wieczór .
Oczami (t.i)
Szykujesz się szybko na jego przyjście, jeszcze ostatnie muśnięcia pudrem po policzkach i jesteś gotowa. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi to Harry!! Biegniesz szybko na dół mu otworzyć zanim uprzedzi cb w tym ktoś inny.
-Cześć (t.i) dla pięknej dziewczyny piękne kwiaty-Powiedział czarująco Hazza
-Ooo... Dziękuję-Mówisz ze słodkim śmiechem na twarzy.
Poszliście na górę do twojego pokoju, żeby zacząć "odrabiać lekcję". Tłumaczyłaś mu cały materiał po kolei, a gdy skończyliście uśmiechną się słodko i ci podziękował.
-Ej... wiesz moja przyjaciółka robi jutro przyjęcie urodzinowe, może poszedł byś ze mną?-Zpytałaś ze strachem w głosie.
-Oczywiście, ale pod warunkiem, że potraktujesz to jak randkę-Zaszantażował cię Loczek z uśmiechem.
-Okej to o 20:00?-Spytałaś
-Może być-Odparł
Odprowadziłaś go do drzwi, a on przytulił cię na do widzenia.
Następny Dzień...
Wstałaś po 11 i wybrałaś się z Ale do centrum handlowego po jakąś szałową sukienkę na imprezę. Po zakupach poszłyście na kawę, opowiedziałaś wtedy swojej przyjaciółce, że zakochałaś się w Haroldzie, a ona podarowała ci swoją szczęśliwą bransoletkę, żeby twoje wieczorne plany się powiodły. Gdy zobaczyłaś, że na zegarku jest już 14:30 szybko zaczęłaś biec do domu, żeby zacząć się szykować na randkę. Wybiła 20:00 usłyszałaś klakson samochodu i szybko zeszłaś na dół do swojego loczka. Gdy go zobaczyłaś oniemiałaś stał oparty o biały kabriolet , w którym leżało na siedzeniach leżało 69 czerwonych róż, a 70 Hazz trzymał w ręku.
-Wyglądasz cudownie-Zaciął się z zachwytu Loczek wręczając ci kwiat.
-Nie myślałam, że jesteś tak romantyczny!-Odparłaś uwodzącym tonem.
-Lubię zaskakiwać-Uśmiechną się.
Ruszyliście, lecz Hazz zaczął jechać w przeciwnym kierunku od imprezy.
-Dlaczego jedziemy w przeciwną stronę?-Zapytałaś ze strachem w głosie.
-Plany się trochę zmieniły-Zaśmiał się loczek.
Dojechaliście nad pobliskie jezioro. Zobaczyłaś koc z piknikowym koszykiem otoczony świecami, a obok nich stał głośnik do Ipoda. Harry wyciągnął talerze z bagażnika i włączył wolną, nastrojową muzykę, po czym złapał cię za rękę i zaprosił do tańca, zaczął cię całować. Po ty zajściu spytał się czy zostaniesz jego dziewczyną. Zgodziłaś się. Dzisiaj mija wasz 11 miesiąc związku i wciąż się bardzo kochacie.