czwartek, 31 lipca 2014

Love Story Prolog

Wpadłam na pomysł(dosłownie;)) na nowe opowiadanie(dalej przyjmuje zamówienia na jedno partowce z piosenkami) . Nie wiem jeszcze ile będzie części, ale myślę że około siedmiu. To opowiadanie będzie mieszanką wszystkich książek i imaginów jakie przeczytałam, wszystkich piosenek jakie słyszałam i wszystkich filmów jakie obejrzałam z domieszką moich własnych przeżyć. Na razie zapraszam na Prolog.
~~~~~~.~~~~~~.~~~~~~~.~~~~~~
Znowu zbliżyłam długopis do białej jak śnieg kartki pamiętnika. Po chwili cofnęłam  rękę. Odchyliłam głowę do tyłu rozkoszując się zapachem kwiatów niesionym przez wiatr. Ponownie przemyślałam każde słowo. Spojrzałam na pamiętnik, za chwilę znajdzie się w nim historia mojego życia. Przyłożyłam długopis do gładkiej powierzchni papieru, stawiając pierwsze litery.
"Mam na imię Hope.
Za tydzień kończę osiemnaście lat.
Moi rodzice organizują wielką imprezę.
Nie będzie to jednak taka zwykła impreza.
Bo i ja nie jestem zwykłą nastolatką.
W moim domu zwracają się do mnie Lady Rosalie. 
Ponieważ uważają, że imię Hope nie jest królewskie.
Jestem Księżniczką.
Moja mama wyszła za mąż z miłości za księcia Anglii- Maxona.
Od lat kiedy książę ukończy osiemnaście lat, organizuje się Eliminacje.
Kiedyś może opiszę to dokładniej, ale generalnie chodzi o to że książę wybiera sobie żonę z ludu.
Podczas tych Eliminacji moja mama poznała tatę.
Wygrała Eliminacje, tym samym biorąc na siebie obowiązki księżniczki.
Co do księżniczek ten zwyczaj nie obowiązuje.
Księżniczkom męża wybiera matka i w tym przypadku moja babcia.
Królowa Elizabeth.
Nie jest to jednak takie łatwe.
Najpierw muszą go wybrać w tych kategoriach:
-Wygląd
-Posada
-Grubość Portfela.
 Czyli trzy cechy na których nigdy bym nie bazowa podejmując taką decyzję.
Potem musimy pojawić się razem na jakimś ważnym przyjęciu, aby starsze damy nas skojarzyły.
To jest uznały że ładnie razem wyglądamy.
Potem to już z górki: błogosławieństwo, małżeństwo i dzieci.
W planach mojej mamy i babci jest tylko jedna przeszkoda.
Ja.
Nie mam najmniejszej ochoty wychodzić za mąż.
A już na pewno nie z przymusu.
Nigdy nie byłam zakochana. 
Może dlatego że jedyni chłopcy których widuje to książęta, służba pałacowa ewentualnie jakieś gwiazdy.
Nie takie gwiazdy jak myślicie.
Gwiazdy muzyki klasycznej.
Już parę razy udało mi się uniknąć kojarzenia.
Matki i w tym przypadku moja babcia zazwyczaj zaczynają przejmować się małżeństwem córki(księżniczki), gdy ukończy dwanaście lat.
Mama próbowała mnie wyswatać już trzy razy.
Wychowała sobie jednak sprytną córkę.
Za pierwszym razem próbowała mnie skojarzyć z księciem Edwardem.
Zaczęłam dłubać w nosie kiedy przechodzili jacyś wpływowi ludzie.
Stwierdzili wówczas że jestem na razie za młoda i zbyt nie okrzesana. 
Następnym razem było podobnie.
Udało mi się tego uniknąć jak byłam młodsza, ale teraz kiedy moja babcia abdykuje, mój tata wejdzie na tron, a ja stanę się jedyną następczynią. 
Więc na pewno wykorzysta tą okazją, aby mnie z kimś skojarzyć.
Tylko że ja chcę poczuć co to miłość.
Jak to jest kiedy kochasz  kogoś tak że mógłbyś oddać za niego życie?
Jak to jest kiedy kochasz kogoś tak że minuta bez niego staje się wiecznością?
Jak to jest kiedy kochasz kogoś z kim nie możesz być?
Jak to jest kiedy kochasz kogoś tak że możesz myśleć tylko o nim?
Jak to jest kiedy kochasz kogoś tak że przestajesz jeść i pić bo się o niego martwisz?
Jak to jest kiedy kochasz kogoś kto już dawno odszedł?
Jak to jest?
Co to tak w ogóle jest miłość?
Chciałabym to wiedzieć.
Jak to jest kochać i być kochanym?
Jak to jest wiedzieć że rano gdy się obudzisz zobaczysz osobę kochaną?
Jak to jest kiedy nie możesz wydusić słowa na widok chłopaka?
Jak to jest czuć motyle w brzuchu?
Jak to jest wiedzieć że to uczucie przetrwa wszystko?
Jak to jest stać obok osoby którą kochasz i po prostu milczeć napawając się jej bliskością?
Chciałabym tego doświadczyć, a nie wyjść za kogoś kogo nie znam tylko dlatego że ładnie wyglądamy."
-Lady Rosalie?
-Tak Chris?
-Jej Wysokość wzywa.
-Która jej wysokość?
-Jej Wysokość America Sing.- Mama....
-Już idę. Osiodłaj dla mnie śnieżynkę za  pół godziny pojadę na przejażdżkę.
-Tak jest Lady.- Wstałam z ziemi, schowałam długopis i pamiętnik do torby i ruszyłam w stronę domu. Trudno było nazywać domem pałac w którym mieszkałam. Mimo że nie mieszkałam nigdy "poza murami" to miejsce nie kojarzyło mi się z domem. Byłam od dziecka wychowywana przez guwernantki. Większość czasu spędzałam przysłuchując się konferencjom, lub bywając w domach wpływowych dam i na przyjęciach. Niektórym może takie życie by się podobało, ale ja czułam się jak w klatce. Stanęłam przed dębowymi drzwiami gabinetu matki. Delikatnie zapukałam.
-Proszę.- weszłam do komnaty i dygnęłam. Nie ma to jak kłaniać się przed swoją matką.
-Witaj Matko.- Skutki uboczne mojej edukacji i pałacowego życia.
-Usiądź. Musimy porozmawiać.-powiedziała i zajęła miejsce za biurkiem. Usiadłam na przeciwko w przygotowanym fotelu.
-Więc tak.. Za tydzień są twoje urodziny...-Aha-Chcielibyśmy zrobić Ci niespodziankę. Więc nie będziesz mogła brać udziału w przygotowaniach.-wyglądała jakby bała się mojej reakcji. Mama pochodziła z za murów. Ze wszystkich osób w pałacu wydawała mi się najbardziej ludzka.
-Ale Mamo!!! Przecież to moje urodziny!!!
-Hope!!Jesteś w pałacu tu się nie krzyczy.- tylko ona zwracała się do mnie po imieniu. To ona je wybrała, poza murami  jest to normalne imię. Przed ludem również używano mojego drugiego imienia- Rosalie.
-Już podjęliśmy decyzję.
-Co to znaczy podjęliście?
- To znaczy ja, tata i babcia....
-Czemu babcia się do wszystkiego miesza to moje urodziny.
-Bo to twoja babcia, która jest królową i to twoje osiemnaste urodziny, a babcia ma prawo przejmować się przyszłością twoją i całego kraju. Pamiętaj że niedługo zostaniesz następczynią tronu.- zrobiłam głęboki wdech demonstrując moje oburzenie.-I niedługo wyjdziesz za mąż....-teraz już nie wytrzymałam zerwałam się na równe nogi.
-Co???Nie mam takiego zamiaru!!! Nie będziecie kierować moim życiem!! Za tydzień będę już dorosła i będę mogła sama podjąć tą decyzję!!
-Hope!!! Uspokój się. Jesteś osobą publiczną.Od Ciebie zależy  przyszłość tego kraju. Musisz wyjść dobrze za mąż i bez dyskusji. Tym razem nie unikniesz kojarzenia
-Jadę na przejażdżkę.-odburknęłam i gniewnie opuściłam komnatę mej matki. Skierowałam swoje korki do stajni. Śnieżynka już czekała.
-Tylko się przebiorę.-powiedziałam do klaczy. Kiedy tylko znalazłam się w łazience, uwolniłam się od sukni. Ubrałam się w normalne ubrania, których moja babcia na pewno by nie pochwalała.  W krótkich spodenkach i bluzce bez ramion wyglądałam jak normalna nastolatka.  Moje ulubione biało-niebieskie schodzone Reeboki schowałam do torby, a na nogi włożyłam kozaki do jazdy konnej.
-Gdzie się Lady wybiera jeśli można spytać?
-Pojeździć na terenach pana Burgerssa.
-W takim stroju. Lady nie wypada.
-Chris i tak wiesz że tam nie jadę.
-Mogę wiedzieć gdzie Lady zawsze się wybiera?
-Tam gdzie jestem zwykłą Hope, a nie księżniczką Wielkiej Brytanii. Tam gdzie nikt nie wie kim jestem. 

poniedziałek, 28 lipca 2014

I should have kissed you

 Dedykacja: dla Alex
 Enjoy!!
---------------------------------------
 "Ciągle odtwarzam w mojej głowie
Wszystko co mi powiedziałaś
Leżę przebudzony, by przekonać siebie, że
To nie był tylko sen
bo byłaś tuż obok...
 ...i powinienem był wykorzystać tę szansę...
 ...ale przestraszyłem się...
 ...i znów przegapiłem ten moment.
To jedyne o czym myślę
Jesteś wszystkim o czym myślę." -zgniotłem papier w kulkę, przecież i tak tego nie wyślę. Chciałbym,aby wiedziała. Tak popełniłem błąd, ale ona nie chce się nawet ze mną spotkać. Ciągle zadręczam się tymi myślami:
 Czy jej serce jest zajęte?
Czy w jej głowie jest ktoś inny?
Bardzo przepraszam...
Jestem taki zmieszany
  Niech mi tylko powie
Czy jestem po czasie?
Czy jej serce jest złamane?
Co do mnie teraz czuje?
Nie mogę uwierzyć, że pozwoliłem jej odejść, kiedy...
...kiedy powinienem był ją pocałować ...
Powinienem...
Powinienem...
Powinienem był ją pocałować

" Każdego ranka wychodząc z domu,
Szukam Ciebie.
Widzę Cię za każdym razem, gdy zamykam oczy
Co teraz powinienem zrobić?
Wszyscy moi przyjaciele mówią...
 ...że to nie na moje siły...
 ...ale w Twoich oczach...
 ...widziałem jak na mnie patrzyłaś.
 To jedyne o czym myślę
Jesteś wszystkim, o czym myślę."- kolejna kulka papieru wylądowała w koszu. Leże tu już od pół godziny, a dalej nie wymyśliłem nic sensownego. potrafię myśleć tylko o niej.
Nie mogę uwierzyć, że pozwoliłem jej odejść, kiedy...
...kiedy powinienem był ją pocałować
Powinienem...
Powinienem...
Powinienem był ją pocałować 4x

" Kiedy tutaj stałaś
Tylko o uderzenie serca dalej
Kiedy tańczyliśmy
I na mnie spojrzałaś
Gdybym wtedy wiedział
Że będę czuć się w ten sposób
Gdybym mógł cofnąć czas
Nigdy nie pozwoliłbym Ci odejść"- Ale to zrobiłem, a czasu już nie da się cofną. Gdyby tylko się dało wszystko  było by prostsze.
-Ej tommo wstawaj [T.I.] będzie tu za 10 minut.- nawet nie usłyszałem kiedy wszedł do pokoju.
-Jak ją tu zaprosiłeś?-podniosłem się gwałtownie do pozycji siedzącej.
-Zapomniała swetra.
-Aaa..- znowu opadłem na łóżko.
-Lou nie poddawaj się i nie strać tej szansy. Następnym razem może już się taka nie trafić.-powiedział Loczek i rzucił we mnie jej sweter. Dalej pachniał jej ulubionymi perfumami. Usłyszeliście dzwonek do drzwi.
-Lecisz kocie.-powiedział Harry i wypchnął mnie z pokoju.  Powoli podszedłem do brązowego prostokąta, za którym stała moja ukochana. Otworzyłem drzwi.
-Heeeeeej.-widać było że spodziewała się Harry'ego.
-Hej. Ja no ten.....
-Przyszłam po sweter.
-A tak jasne...-powiedziałem zawiedziony i wręczyłem jej  materiał.
-Dzięki... I ja chciałam Cię przeprosić za to co powiedziałam..
-To była moja wina. Przepraszam. Nie zrobiłem tego co powinienem...
-A co powinieneś?
-I should have kissed you..
-Yes, you should. -powiedziała z uśmiechem. Więc nie zostało mi nic innego jak zrobił to, co powinienem już wcześniej. Pocałować ją.

piątek, 25 lipca 2014

What Makes You Beautiful

Od tej piosenki powinnam zacząć,ale jakoś wcześniej nie miałam weny.
Dedykacja: dla Stylesowej(nie podałaś piosenki więc sama wybrałam)
-------------------------------------------------
Kroczyłaś przez zatłoczone ulice Londynu ze słuchawkami w uszach(standardowo). Kiedy (jak zwykle w takich imaginach) ktoś na Ciebie wpadł.
-Przepraszam.-pomógł Ci wstać.- Czego słuchasz?-zanim zdążyłaś  coś powiedzieć wscipska ręka chłopaka zdjęła Ci jedną słuchawkę. Właśnie leciała pierwsza piosenka twojego ulubionego zespołu-What Makes You Beatiful.
-Zaraz będzie moja solówka..
-Co?-spojrzałaś się na chłopaka. Przed tobą stał Harry Styles we własnej osobie, nucąc swoją piosenkę. Podniósł wzrok i wasze oczy się spotkały.
Baby You light up my world
like nobody else
the way that you flip your hair
gets me overwhelmed
but when you smile at the ground
it ain't hard to tell- odwróciłaś wzrok, aby nie zobaczył twojich czerwonych policzków. Harry odchrząknął.
-A więc... Yyyy... Idziesz dziś na nasz koncert?
-Nie zdążyłam kupić biletu.-odparłaś wpatrując się uparcie w buty.
-Taki może być?-zapytał pokazując Ci bilet w pierwszym rzędzie z wejściówką za kulisy.
-Żartujesz.. Prawda?
-Będzie twój jak mnie przytulisz.- rzuciłaś mu ręce na szyje.
-Dziękuję! Dziękuję!
-Powiedziałem przytulisz, a nie udusisz.-zaśmiałaś się.
-To do zobaczenia na koncercie.
-Do zobaczenia.-posłał Ci "uśmiech Hazzy"(tylko on taki potrafi) i odszedł.
{}{}{}{}{}{}{koncert}{}{}{}{}{}{}
Stałaś tu już półtorej godziny czekając na tą piosenkę.
-Teraz na zakończenie What Makes You Beatiful.

Liam:
You're insecure
Don't know what for
You're turning heads when you walk through the do-o-or
Don't need make-up
To cover Up
being the way that you are is eno-o-ough
Harry:
Everyone else in the room can see it
Everyone else but you-u
Wszyscy:
Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know you're beautiful!
If only you saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, you're beautifu-u-ul!
That's what makes you beautiful!
Zayn:
So c-come on
You got it wrong
To prove I'm right I put it in a so-o-ong
I don't know why
You're being shy
And turn away when I look into your e-e-eyes...
Harry:
Everyone else in the room can see it
Everyone else but you-u
Wszyscy:
Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know, you're beautiful!
If only you saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautifu-u-ul!
That's what makes you beautiful!
Wszyscy:
Na Na Na Na
Na Na Naaaa
Na Na
Na Na Na Na
Na Na x2- muzyka nagle ucichła. Harry wyszedł na środek.
-Zapomniałem zapytać o jej imie. Dziś rano spotkałem pewną dziewczyne. Była piękna, choć sama pewnie o tym nie wiedziała. Dałem jej bilet na koncert i wiem że gdzieś tu stoji. Mam nadzieję że wierzy w miłość od pierwszego wejrezenia. No ta właśnie miłość dopadła mnie kiedy na nią spojrzałem. Spotkajmy się za kulisami po koncercie. Wiem że masz wejściówkę, sam Ci ją dałem. Proszę przyjdź, chciałbym jeszcze raz Cię zobaczyć ponieważ:-muzyka znów została włączona, a Harry znów zaśpiewał dla Ciebię tą piosenkę.
Baby You light up my world
like nobody else
the way that you flip your hair
gets me overwhelmed
but when you smile at the ground
it ain't hard to tell- zobaczył Cię w tłumie i do końca piosenki nie oderwaliście od siebie wzroku.
Wszyscy:
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautiful!
Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautiful!
If only You saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautifu-u-ul!
You don't know, You're beautifu-u-ul!
Harry:
That's what makes you beautiful!-mrugną do Ciebie i powiedział bezgłośne "Czekam".

czwartek, 24 lipca 2014

They don't know about us

Moja ulubiona piosenka, więc muszę się przyłożyć. Zazwyczaj wyobrażałam sobie tego  imagina z Lou w roli głównej, ale tak też może być. Mam nadzieję że  się wam spodoba. Opinię wyraźcie w komentarzu.
Dedykacja: dla Angeliki
------------------------&-------------------------
-Gotowa?
-Dobrze wiesz że nie.
-Masz 15 minut aby się ogarnąć. Nie możesz przegapić tego koncertu!!!
-Wiem...
-Co się stało?
-Nic...
-Za dobrze Cię znam. Trema?-skinełaś głową. Przecież nie powiesz jej że pokłóciłaś się ze swojim chłopakiem, którego skrywasz przed całym światem od dwóch lat.
-Wcześniej jakoś Cię to nie ruszało.
- No tak, ale mam takie dziwne przeczucie że ten koncert będzie wyjątkowy. Nie czułaś nigdy nic takiego?
-W sumie... To czułam coś takiego przed pierwszym koncertem... Wtedy kiedy spadłam ze sceny.-zaśmiałaś się. Pierwszy koncert po x-factorze. Wszystkie czułyście coś wyjątkowego, szczęście, które wypełniało was od stóp do głow. Aż do momentu, kiedy na piosence "Don't cry" Pati spadła ze sceny.
-A pamiętasz nasz pierszy występ razem? Wtedy to był stres...
-Aha  Alicja siedziała w garderobie dobrą godzinę, zanim ją namówiłyśmy...
-Ania prawie zemdlała...
-Widzę że coś Ci się humor poprawił. To idziemy, dziewczyny czekają.-wyszłyście z twojej garderoby. Blondynka pokierowała Cię za kulisy, ale nie zwracałaś uwagi gdzie idziesz. Myślami byłaś przy Niallu. Ta wczorajsza kłótnia lekko wyprowadziła Cię z równowagi. Znowu poszło o to samo. Tak obydwoje macie karierę, ale  w czym to przeszkadza? Nie chciałaś się już dłużej ukrywać, ale on uważa, że tak jest lepiej.
-Patrycja! [T.I.]! Dobrze że już jesteście!-Silvia wydocznie już wychodziła ze skóry.-Zaśpiewacie dziś "Summer everywhere", "Don't cry" , "This is me", "Dreams come true" , "Dirtbag", "Only hope",  " Midnight", "Secret diary" , " Belive", "I fly" ,  "Time" i na specjalne życzenie cover "They don't know about us" One Direction. Tu macie tekst.-menagerka wcisnęłam wam w ręce jakieś kartki. Nie były Ci one jednak potrzebne. Tą piosenkę znałaś na pamięć. Idealnie opisywała sytuację uczuciową w której się znalazłaś.-Koncert został przesunięty i pół godziny, bo jakaś piątka chłopaków wywołała zamieszki, przy wejściu.. Dzięki nim macie czas na przećwiczenie piosenek, szczególnie ostatniej.   Zostawię was na chwilę. Muszę omówić coś z Markiem i wprowadzić zmiany w oświetleniu.-poszła sobie, a wy opadłyście na krzesła.
-Rygor jak w wojsku.-westchnęła Alicja
-Jest dobrą menagerą, po prostu ma dużo do roboty.
-Znacie tą piosenkę?
-Tak.-odparłyście zgodnie.
-To dobrze nie mósimy wkuwać tekstu jak ostatnio.
-Przećwiczmy ją, tak dla pewności.-solówki  miałyście już przydzielone przez Silvię. Było to trochę dziwne. Pierwszą solówką dostała Alicja, potem Pati. Ania dostała  jedną solówkę i drugie głosy, a ty solówkę pod koniec i zakończenie.  Zazwyczaj było zupełnie na odwrót, ale tak też dobrze wyszło. Resztę wolnego czasu spędziłyście  na szykowaniu się. Zawsze ubierałyście się na biało-wymogi producenta, ale resztę mogłyście wybrać same. Miałyście zupełnie inne style, i tylko czasem ubierałyście się jednakowo. Alicja wybrała białe rurki i tego samego koloru zwiwną bluzkę. Ania ubrała się  w złoto-biała sukienkę koktajlową bez ramion, natomiast  blondynka w bladą spódnicę do kolan i białą koszulę. Ty  włożyłaś zwiwną sukienkę na ramiączkach, dłuższą z tyłu
 i na dole cieniowaną czerwienią. O odpowiedniej godzinie stanełyście na odpowiednich miejscach, czekając na właściwą chwilę.
-[T.I.] dziś twoja kolej.-skinęłaś głową.
-10, 9,8-nawet stąd słyszałaś odliczanie i piski fanek.
-6,5,4,3,2,1!!!!! Uwaga!!! Przed wami Little White!!!!-wyskoczyłyście ze sceny, przy dźwiękach waszej piosenki i piskach fanek.
-Hello London!!!-Krzyknęłaś do mikrofonu. Odpowiedział Ci pisk, uwielbiałaś to uczucie.-Make some noise O2Arena!!!!!
/&\~{}~/&\$/&\~{}~/&\
Czas na ostatnią piosenkę. Dźwięki pianina... Pisk ucichł... Na scenę weszli tancerze....już czas... Czułaś że coś się stanie.....


Patrycja zaczęła śpiewać:
-People say we shouldn’t be together
We’re too young to know about forever
But I say they don’t know
What they’re talk - talk - talking about
(Ania:-talk - talki - talking about)
Cause this love is only getting stronger
So I don’t want to wait any longer-dokładnie
to co teraz masz w środku
Ania:
-I just want to tell the world that you’re mine boy
(zmiana na potrzeby zespołu)
Wszyscy:
-They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about us

Alicja:
-One touch and I was a believer
Every kiss it gets a little sweeter-cała prawda o was
It’s getting better
Keeps getting better all the time boy
Wszyscy:
-They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about us-natchodzi twoja solówka, obyś tylko mogła wydobyć z siebie głos. Stanęłaś na środku, tak jak się umówiłaś z Silvią. Otworzyłaś usta, ale ten głos który usłyszałaś nie należał do Ciebie.
-They don’t know how special you are- zobaczyłaś go. Stał w
 świetle reflektora i zbliżał się w stronę sceny.
-They don’t know what you’ve done to my heart- miałaś łzy w oczach.
-They can say anything they want
Cause they don’t know us- postanowiłaś mu odpowiedzieć:
-They don’t know what we do best
It’s between me and you
Our little secret-stanął na scenie przed tobą, tak że staliście
 teraz bokiem do publiczności, wpatrzeni w siebie.
Niall:
-But I wanna tell them
I wanna tell the world
That you’re mine girl-chciał tego. Powiedział to. W końcu
nie będziecie musieli się ukrywać.
[T.I.]&Niall:
-They don’t know about the things we do-dziewczyny
zgrabnie się wycofały i tańczyły razem z resztą tancerzy.
-They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew-Czułaś się naprawdę
szczęśliwa, śpiewając z Niallem. Kochałaś tego wariata.
-They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about- śpiewając(drugie głosy na zmianę) nie odrywaliście od siebie oczu. Tak jakby poza wami i tą piosenką nie było świata.
-They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about us
Niall:
-They don't know about us- piosenka się skończyła. Teraz Niall był tak blisko, że mógł Cię pocałować. Zrobił to. Ten pocałunek był przepełniony uczuciem. Fanki zaczęły piszczeć, ale nie oderwaliście się od siebie. Wręcz przeciwnie, zażuciłaś mu ręce na szyję, a on obją Cię i podniósł do góry. Miałaś wrażenie że ta chwila trwa wiecznie. Byłaś więc trochę zawiedziona gdy Cię puścił.
-Przepraszam za tą wczorajszą kłótnię. Wy...-Wpiłaś się w jego usta, a on oddał odrazu pocałunek, chwytając twoją twarz w swe dłonie.
-To chyba znaczyło: Tak.
-Tak wariacie. Kocham Cię.
-Ale ja Ciebie bardziej.- kompletnie olewając fanki znów zatopiloście się w rozkoszy pocałunku. Przerwaliście dopiero kiedy zabrakło wam oddechu. Podłoga się zapadła. Koniec koncertu. Nie dane Ci jednak było porozmawiać z Niallem.
-Aaaaaaaaaa!!!!![T.I.] było świetnie.-Patrycja standardowo musiała Cię poddusić jak po każdym koncercie.
-To było takie wiarygodne.-Twarz Alicji wyrażała podziw
-Nie wiedziałam że Silvia to zaplanowała.-zamyśliła się Ania
-Szczerze to ja też nie..
-Jak to? Jak mogłaś grać, nie wiedząc o tym???-zbulwersowała się Pati.
-No bo ja nie grałam.-powiedziałaś przyciągając do siebie Nialla.
-Dziewczyny to Niall. Niall to Pati, Ania i Alicja.
-Hej. Miło was poznać.
-Czeeekaj. To ty miałaś chłopaka i mi nie powiedziałaś.
-Nie bulwersuj się tak Pati. Kojarzysz jeszcze o czym była piosenka?-(chwila ciszy, czekamy aż twoja kumata koleżanka załapie)
-Aaaaaa... To wszystko wyjaśnia...
-To my was zostawimy samych.-jedyna mądra w towarzystwie. Ania zaciągnęła dziewczyny do garderoby.
-Zabawne te twoje przyjaciółki. Tak jak mówiłaś nieogarnięta i wybuchowa blondyna to Pati, Alicja to ta milcząca jak Zayn, a ..
-Ania jedyna mądra i przejawiająca oznaki zdrowego rozsądku.-dokończyłaś.
-No i jeszcze czwarta członkini zespołu Little White.-obją Cię tak że staliście naprzeciwko siebie.-utalentowana, inteligenta, lekko szurnięta, piękna, a przede wszystkim moja [T.I.]. -powiedział i przyciągając Cię bliżej złożył na twoich wargach pocałunek.


środa, 23 lipca 2014

4 lata One Direction

Nie wierzę! To już 4 lata! Kiedy nasi idole uszczęśliwiają swoje fanki.  Już tyle czasu... Nie nie będę dalej pisać jacy są wspaniali, bo się rozpłaczę. Więc napiszę krótko:
Pamiętajcie, aby ubrać się na czerwono!!!
          And
ENJOY THIS DAY!!!!!

wtorek, 22 lipca 2014

Summer love

Ten imagin powinien się ukazać dopiero za miesiąc, ale na życzenie jest teraz.
Dedykacja: dla Martyny 
---------------------------------------------------------
Zmęczona oparłaś się o auto. Nie sądziłaś, że pakowanie może być takie męczące. Po chwili odpoczynku, skierowałaś się do domu babci sprawdzić czy czegoś nie zostawiłaś. Tegoroczne wakacje spędziłaś u babci w Mullingar. Na codzień mieszkałaś w Londynie. Lubiłaś tu przyjeżdżać, odpocząć. Chociaż twój odpoczynek nie wiązał się z leżeniem na leżaku. Od ósmej do dwudziestej drugiej byłaś na dworze, wpadając tylko na posiłki. Zazwyczaj spędzałaś ten czas na jeziorem. Uwielbiałaś tam siedzieć, czytać książkę, malować lub pływać. Nie chodziłaś tam jednak sama. Był jeszcze Nialler. Spędzaliście ze sobą tyle czasu, że już się wam odechciało liczyć. Kochałaś go, a on Ciebie dlatego pożegnanie było tak trudne. Wczorajszego wieczoru niechciał Cię wypuścić z ramion, bo bał się że nigdy więcej Cię nie zobaczy. Weszłaś do swojego pokoju i westechnęłaś. Ile razy Niall wchodził do niego przez okno, aby Cię zobaczyć? Nie pamiętasz. Sprawdziłaś czy nic nie zostało, a potem skierowałaś się spowrotem do auta. Kiedy tylko wyszłaś na dwór usłyszałaś dzwięki jekiejś piosenki, niesione przez wiatr. Wtedy go usłyszałaś. TEN głos.

Can't believe you're packin' your bags
Tryin' so hard not to cry
Had the best time and now it's the worst time
But we have to say goodbye
Don't promise that you're gonna write
Don't promise that you'll call
Just promise that you won't forget we had it all
Cause you were mine for the summer
Now we know it's nearly over
Feels like snow in september
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love
Wish that we could be alone now
If we could find some place to hide
Make the last time just like the first time
Push a button and rewind
Don't say the word that's on your lips
Don't look at me that way
Just promise you'll remember
When the sky is grey
Cause you were mine for the summer
Now we know its nearly over
Feels like snow in september
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love
So please don't make this any harder
We can't take this any farther
And I know there's nothin' that I wanna change, change
Cause you were mine for the summer
Now we know it's nearly over
Feels like snow in september
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love
You always will be my summer love 
You always will be my summer love
-Wiesz że nie lubię długich pożegnań.
-Wiem, ale chciałem abyś wiedziała też  jak Cię Kocham.
-Niall....-przełożył gitarę na plecy, podszedł do Ciebie i chwycił w dłonie twoją twarz.
-Ja niechcę się żegnać. Chcę, abyś została. Ze mną. Proszę...
-Niall, wiesz że to nie możliwe. Muszę wracać do rodziców, szkoły. Wiesz że chciałabym zostać, ale ro niemożliwe...-po twojich policzkach zaczęły spływać łzy.
-W takim razie ja pojadę do Ciebie. Zobaczysz kiedyś będziemy razem. Chcę, abyś była kimś więcej niż tylko wakacyjną miłością..-otarł twoje łzy.-Będzie dobrze. Zobaczysz.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Po przygodzie w X-factorze Niall przeprowadził się do Londynu. 
Zamiaszkał razem z [T.I.] i już zawsze byli szczęśliwi.

niedziela, 20 lipca 2014

Back for you

Szłaś przez park z kubkiem kawy ze starbucksa i słuchawkami w uszach. Leciała właśnie twoja ulubiona piosenka Back for you. Wiedziałaś, że to piosenka One Direction, jakiś sławny zespół. Muzyka Ci się podobała, ale nie obchodziło Cię życie piątki rozpuszczonych bachorów. Zamknęłaś oczy wsłuchując się w rytm piosenki. Nagle poczułaś silne uderzenie i ból pleców. Wyjęłaś słuchawki z uszu i otworzyłaś oczy. Zobaczyłaś jasno niebieskie tęczówki przypatrujące się tobie uważnie.
-Przepraszam czy mogłabyś ze mnie zejść.-dziewczyna nie wyglądała jakby usłyszała te słowa. Miała bardzo bladą cerę, pokrytą  ciemnymi kropeczkami. Włosy miały piękny odcień rudo-brązowy, były upięte z tyłu głowy.
-Możesz już ze mnie zejść? - Nic, zero reakcji. Nagle usłyszałaś czyjeś kroki.
-Wstawaj Danielle. Mówiłem abyś uważała.-odezwał się męski głos dziwnie znajomy. Chłopak zdją z Ciebie dziewczynę. Był silny, widać to po jego ramionach, ogólnie dobrze zbudowany, włosy zaczesane do tyłu i te niebieskie oczy które właśnie Cię lustrowały.
-Nic Ci się nie stało?-zapytał i wyciągną rękę, aby pomóc Ci wstać.
-Poza tym że jestem cała w kawie to chyba nic.-powiedziałaś przyjmując rękę.
-Chyba już będziemy wracać. Co Danielle?-dziewczyna dalej stała bez ruchu.
-To choć.-chwycił ją pod ramię i spróbował ruszyć. Nic, zero reakcji.
-Może Ci pomogę?
-Mogłabyś?-podeszłaś do Danielle i wzięłaś ją pod ramię. Spróbowaliście razem ruszyła się. Z początku szła wolno, ale po chwili się do was dostosowała.
-Gdzie moje maniery. Liam jestem.
-[T.I]. Co się jej stało?-wskazałaś podbrudkiem na Danielle.
-Miała wypadek. Lekarze nie potrafią do końca powiedzieć co się jej stało. Jak pewnie zauważyłaś przestała komunikować, na początku nie umiała się nawet ruszać. Doktorzy przewidują też amnesie. Staram się jej zapewnić co najlepsze, ale i tak musi mieszkać w ośrodku. Do obrażeń
psychicznycznych  doszły jeszcze fizyczne. Strasznie zchudła, zbladła, ma piegi i jej oczy są jakieś 
nieobecne. Chyba nawet nas nie słyszy zrobiłbym wszystko aby znowu była tak jak wcześniej... Aby była szczęśliwa.
-Dlaczego?
-To przeze mnie się to stało....
-Jak to?
-Kojarzysz taki zespół jak One Direction?-kiwnęłaś głową.
-I mnie nie poznałaś?
-Nie sestem ich fanką, ale muzyka mi się podoba. W sumie to ich nigdy nie widziałam.
-Miło słyszeć że nasza muzyka Ci się podoba. Gram w tym zespole. Chodziłem z nią zanim jeszcze byliśmy sławni, zawsze mnie wspierała, pomagała mi.  Niestety dopiero wtedy dowiedziałem się na czym polega sława. Paparazzi nie dadzą Ci spokoju. Wytropią każdy szczegół, każdy ruch. Zniszczą
wszystko, a ludzie w to wierzą.... Teraz też na mnie patrzą.-Wskazał czarny obiektyw wystający z
krzaka.-Czasami to nawet zabawne co zrobią, aby się dowiedzieć, o czyjejś słabości. To oni mi 
kazali,  zmusili. Nie chciałem jej narażać, chciałem ją obranić przed atakami psychofanek, przed hejterami i zazdrośnicami. Więc z nią zerwałem. Strasznie mnie to bolało, płakałem przez cały tydzień. Tak nie wstydze się tego płakałem, bo ją kocham i choć odchodziła odemnie nie mogłem nic na to poradzić.-samotna łza spłynęła po jego policzku. Chciałam go przytulić, pocieszyć, ale musiałam trzymać Danielle.-Załamała się po tym. Postanowiła, że pojedzie do rodziców. Wsiadła w samochód i pojechała. Potrącił ją pijany kierowca. Razem z autem spadła z drogi i stoczyła się parenaście metrów. Nawet sobie nie wyobrażam jak się wtedy czuła. Przez tydzień, była w śpiączce. Pamiętam jak leżała cała zabandażowana i ogipsowana w szpitalnej sali. Codziennie przynosiłem jej kwiaty. Kiedy się obudziła miałem ochotę ją wyściskać, wyczłować, powiedzieć, że dalej ją kocham. Powiedziałem jej to , ale ona mnie nie pamięta. Zajmuję się nią od roku i będe zajmować się nią 
dalej. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczy...
-Napewno..-zamyśliłaś się. Chciałabyś znaleźć kogoś takiego w swojim życiu, kto by się tobą zają, 
nawet w najtrudniejszych chwilach. Kogaś kto kochał by Cię tak jak Liam Danielle.
-Jesteś wielką szczęściarą.-zwróciłaś się do Danielle, wiedząc że pewnie Cię nie słyszy, ani rozumie.- Ten facet Cię kocha. Bardzo. Widać jak na Ciebie patrzy. Powinnaś być wdzięczna losowi, za to że 
postawił na twej drodze kogoś takiego. Kto woli spędzić czas z tobą mimo że jesteś niepełnosprawna, niż z kolegami na piwie. Chciałabym mieć kogoś takiego. Kto tak by mnie kochał. Ponad życie kto
zawsze był by przy mnie. Niezależnie od tego co by się stało ...-Danielle wyglądała na zamyśloną, 
tak jekby dotarły, do niej te słowa
-W...w..wiem.-powiedziała było widać, że sprawiło jej to wiele trudu.
-Kocham C..c..cię Liam.-wydusiła i spojrzała na chłopaka. On wziął ją na ręce i obkręcił wokół siebie krzycząc"ja ciebie też". Kiedy ją już postawił powiedział słowa"I always will back for you every day" 















środa, 16 lipca 2014

TAK 8.-Koniec.

Zamiast za nim biec, usiadłam i czekałam. Chyba na to, żeby zabił Stylesa… Po 15 minutach patrzenia w jeden z punktów wybiegłam z domu. Biegłam w stronę domu Harry’ego. Po jakiś 10 minutach dotarłam na miejsce. Uderzyłam pięścią w drzwi, jednak nikt nie otwierał. Pozwoliłam sobie położyć głowę na dębowych drzwiach. Ucho skierowane było w stronę domu. Podsłuchiwałam. To do mnie nie jest podobnie… Słyszałam krzyki i tępe walenie  pięściami w coś twardego. Nie mogłam tego wytrzymać. Weszłam do domu od drzwi balkonowych. Wiem okropna jestem ale inaczej nie potrafiłam.  To co zobaczyłam było okropne. Po całym domu  walały się rzeczy, jedzenie, wszystko! Coraz głośniej słyszałam przekleństwa i krzyki „PRZESTAŃ NIE!! NIE RÓB TAK!! PRZESTAŃ PSYCHOLU” przestraszyłam się. Czyżby słodki Irlandczyk potrafił być potworem bez uczuć?
Wbiegłam to salonu gdzie rozgrywała się bójka!  O mało nie zemdlałam. Na podłodze leżał Harry cały we krwi, półmartwy a Niall siedział na nim obrzucając go albo pięściami albo wszystkich co jest twarde.
-Ty skończony z**bany dupku! Powinieneś dawno umrzeć, Śmieciu ty! NIENAWIDZĘ CIEBIE Z CAŁEGO SERCA! GIŃ!-krzyczał Niall.
-CO TY K**WA ROBISZ?! Czy ty jesteś aż tak głupi!! –nie mogłam wytrzymać, nigdy nie przeklinałam, ale już nie mogłam wytrzymać! Pierwszy raz ktoś  mnie tak zdenerwował. Nie wiem co się ze mną dzieje.
-[I.T] CO TY TU ROBISZ?! NIE WIDZISZ,ŻE COŚ ZAŁATWIAM?!-Niall był widocznie zdenerwowany.
-TY GO KATUJESZ! NIALL ZOSTAW GO! JESTEŚ POTWOREM!-krzyknęłam mu w twarz. W jego oczach były łzy i nienawiść. –wynoś się stąd..-powiedziałam po czym pokazałam mu drzwi. Niall był zdezorientowany. –Wynoś się stąd nie słyszałeś . ?
-[I.T] robiłem to dla nas!-powiedział po czym zaczął się do mnie przybliżać. Ja tylko popatrzyłam się na niego z obrzydzeniem.
-Niall zobacz jak ty wyglądasz. Brzydzę się Ciebie. Odejdź. Nie ma nas! Chyba zabiłeś swojego byłego przyjaciela! Po prostu wyjdź z mojego życia nie chcę być z takim człowiekiem. Zakończyłam z tobą rozmowę! –krzyknęłam po czym się rozpłakałam. Zignorowałam już Niall’a. Podbiegłam do Harry’ego.
-Harry! Słyszysz mnie?Harry proszę odezwij się! Błagam! Harry!-krzyczałam lekko poklepując go.
On lekko otworzył oczy. Były przekrwione. Mrugnął dwa razy.
-Harry czy mam zadzwonić po karetkę?-zapytałam się na co loczek pokiwał przecząco. –To może do twojej mamy?-tym razem chciał. Wzięłam jego telefon i wybrałam numer kontaktu „Mommy”
-Dzień Dobry pani Styles.! –przywitałam się grzecznie- To ja [I.T]
-Dzień dobry kochane dziecko! Czemu do mnie dzwonisz z Harry’ego numeru?-zapytała zdziwiona kobieta.
-Czy ma pani teraz czas i może rozmawiać?-zapytałam się.
-Oczywiście mogę. O co chodzi?!-była lekko poddenerwowana.
-Chodzi o Harry’ego. Niall na niego napadł i jest strasznie skatowany. Nie ruszał się, gdy przyszłam… Czy mogłaby pani przyjechać? Teraz trochę kontaktu z nim nawiązałam.-opowiedziałam spokojnie. Było gorzej ale nie chciałam żeby zawału dostała..
-O Boże! Dziecko już jadę będę za chwilę!! –szybko się rozłączyła… Harry powoli odzyskiwał świadomość. Po 5 minutach jego mama wbiegła do domu.
-HARRY!! –krzyknęła panicznie. Ja tylko płakałam. Nie wytrzymałam. –Co ci się stało!! Dzwonię po karetkę.-szybko wybrała numer i już podawała gdzie mają przyjechać.
-Proszę Pani. Czy ja mogę z wami jechać do szpitala? –zapytałam się z nadzieją.
-Tak [I.T] możesz. On pojedzie karetką a my samochodem.  –powiedziała bez nadziei.
Po kilku minutach przyjechała  karetka i zabrała Harry’ego. Gdy byłyśmy już w szpitalu znalazłyśmy lekarza. Jednak on nam kazał czekać. To było straszne.
-Niech się pani nie denerwuje. Będzie dobrze! To moja wina.. –powiedziałam.
-Dziecko drogie jak to jest twoja wina?! –zapytała z przerażeniem- Ty go pobiłaś?
-Nie… To jest trochę straszna sprawa… Ja byłam z Niall’em u mnie w domu i przyszedł Harry. Niall się trochę zdenerwował i kazał mu się wynosić. Itp. Potem Niall wybiegł z domu i powiedział, że sam załatwi żeby już do mnie nie przychodził. Potem ja za nim pobiegłam i nie mogłam otworzyć drzwi on pańskiego domu więc weszłam przez balkon. Natępnie zobaczyłam to wszystko itp…-powiedziałam nie owijając.
-Niall? Niall Horan? Przecież oni są przyjaciółmi.. –Anne patrzyła się na mnie z niedowierzaniem.
-Już nie są…-powiedziałam z wyrzutem.
-Poczekaj kochanie, zadzownie do Maury i wszystko jej powiem.-wyjęła telefon z torebki. Po 5 minutach rozmowy wróciła na swoje miejsce.
-Wiesz co [I.T] skarbie. Dzwoniłam do Maury, mamy Niall’a i one mówiła,że za chwilę przyjedzie. Ona jest moją najlepszą przyjaciółka wiec myślę,że się dogadamy!-tłumaczyła mi jakbym to ja się jej wszystkiego wypytywała.
-To dobrze!-Ledwo się uśmiechnęłam.
-Dziękuję Ci, że jesteś tu ze mną! Gemma wyjechała do Nowego Jorku. Zostałam sama z Harry’m. Dziękuję Tobie za wszystko! Za to ,że byłaś wtedy z Harry’m…-kobieta to powiedziała, po czym mnie przytuliła i się popłakała. Z moich oczu płynęły łzy oddałam uścisk po czym, wyjęłam chusteczki i zaczęłam się wycierać. Po kilku minutach do szpitala dotarła zdenerwowana Maura.
-Witaj Anne!-podbiegła.
-Witaj Maura…-powiedziała uspokajając się.
-Dzień Dobry-powiedziałam grzecznie.
-I co z nim?-wypytywała Maura.
-Nic nie wiemy…
-Ale na pewno przeżyje!-dodałam,jakbym chciała sobie to wytłumaczyć. 
-Silny jest. Jak ja dorwę Niall’a to on tego nie przeżyje.!-Pani Horan wyraźnie wpadła w szał.-Jeżeli będzie potrzeba rehabilitacja. Zapłacimy za nią.
-Przepraszam,że pani przeszkadzam, ale wydaje mi się, iż Niall ma problem z zapanowaniem nad gniewem. Dzisiaj byłam świadkiem tego co się działo i wydaje mi się ,że ma to podłoże psychologiczne.-powiedziałam cicho.
-Tak? No w sumie od dziecka był nerwowy. Może masz rację…. Przepraszam jak masz na imię?-zapytała kobieta.
-[T.I]..
-[T.I]! Tak Niall o tobie cały czas opowiadał! Jest w tobie zakochany po uszy! Nie widzi świata poza tobą…-Popatrzyłam się tylko na kobietę. Do moich oczu napłynęły łzy… Chyba zrozumiała.
Z Sali wyszedł lekarz,który upiekował się Harry’m.
-Panie Doktorze!-Krzyknęła Pani Styles. Lekarz nie był zadowolony.
-Z Harry’m jest bardzo źle. Jest z nim kontakt,lecz twierdzę,iż nie przeżyje. Przykro mi.-powiedział na jednym wdechu. –Jeżeli chcecie do niego wejść możecie,ale to nie wygląda dobrze.-dodał.-Bardzo mi przykro.
Stałyśmy jak wryte. Pani Anne- syn jej umiera. Mi-umiera najlepszy przyjaciel i myślę,że miłość. Pani Maurze- umiera chłopak ,którego pobił jej syn.
-Proszę Pani. Pójdę do Harry’ego dobrze?-powiedziałam przełykając ślinę.
-Pójdę z Tobą.-powiedziała.
Weszłam do pokoju Harry’ego.
-Harry-szepnęłam, płacząc. Poruszał powiekami,jakby kazał mi mówić. – Wiem co się tutaj dzieję. Wiem,że nie będę miała kiedy już tego powiedzieć. Kocham ciebie! Jesteś jedyną osobom, przy której czułam się jak księżniczka. Nie było nam pisane być razem ale wiedz,że będę się za ciebie zawsze modlić.! –powiedziałam, całując go w policzek.
-[I.T]..-szepnął. Pochyliłam się nad nim.- Zaopiekuj się moja mamą. Kocham ciebię. Będę ciebie pilnować.! – w to co powiedział dał z siebie cały głos.
-Harry moje kochane dziecko.! Proszę nie odchodź! Potrzebuję ciebie! Błagam Harry!-Pani Anne krzyczała płakała, błagała… Nagle na całej sami rozległ się straszny huk. Maszyny szalały. Nagle wszystko ucichło. Harry odszedł. Odszedł do nieba. Odszedł do naszego ojca-Boga. Anioły go zabrały.
Przytuliłam Panią Styles.
-Będę z panią. –powiedziałam krótkie słowa jednak były one tak ważne.
Kochał? Kochał.
Był? Był
Patrzył? Patrzył.
Troszczył się? Troszczył się.
Słuchał? Słuchał.
Kocha? Kocha.
Jest? Odszedł
Odszedł do Boga a ja go zawsze zachowam w swoim sercu.Teraz jest jednym z aniołów. Strzeże mnie. Obiecał mi to.
Codziennie śni mi się. Śni mi się jego uśmiech. Zapach. Czasami czuję jakby był przy mnie. Zbieram jego rzeczy. Czuję jakby był przy mnie. Czuje jak mnie kocha. Wiem, że się mną opiekuje. Tęsknię za nim. Modlę się za niego. Mam nadzieję,że gdy ja odejdę to będzie na mnie czekać. Minionej nocy wydarzył się cud. Nie mogłam spać. Zapaliłam lampkę i usiadłam na łóżku. Siedziałam i patrzyłam się w okno. Było około 2 w nocy. Nagle z drzew wyłoniła się postać. Był do Harry. Jego loczki. Sposób bycia. Z nikim bym go nie pomyliła. Spojrzał się w moje okno. Uśmiechnął się. Pomachał mi i zaczął się kierować w stronę ulicy. Odchodził powoli. Latarnie oświetlały jego drogę. Szedł jakby po czerwonym dywanie. Nie mogłam w to  uwierzyć. Nagle znikł. Odszedł. Może odszedł ciałem,ale nigdy nie odejdzie duchem. Codziennie po modlitwie za niego siadam i rozmawiam i mówię co się dzisiaj działo… To jest mój sposób bycia…
Jeżeli chodzi o Niall’a. To wyjechał do Irlandii, gdzie obecnie leczy się w jakimś ośrodku… Stwierdzono u niego chorobę psychiczną.
One Direction już nie ma.
Na tym kończy się moja opowieść.

THE END.
--------------------------------------------------------
Tak jak Harry odchodzę. Przepraszam.  Może kiedyś wytłumaczę czemu.Ale na razie nie mogę. Przepraszam! :c  

Harry&Louis cz.II

Imagin dla: Louisowej
(Punkt za nazwę :))
Notatka na dole
--------/------\--------
Znowu to wzgórze. Pełne czerwonych kwiatów. Otoczone pomarańczowym blaskiem zachodzącego śłońca. Lekkie de ja wu(nwm czy tak się pisze ale wiem jak się czyta:deżawi). Podeszłam do Harry'ego. Dziwne że po 6 latach dalej nawiedza mnie w snach.
-Cieszę się że nie zapomniałaś. Jednak to już naprawdę ostatnie nasze spotkanie. Wiesz że opiekuję się wami,  stąd z góry, lepiej widać jaka jesteś piękna. Cieszę się że spełniłaś moją prośbę i znalazłaś szczęście. Aż zazdroszczę Louisowi. Wiedz że czekam tu na was, niechcę was popędzać, ale trochę tu bez was nudno. Chciałem Ci powiedzieć, że jestem naprawdę z Ciebie dumny i żałuję, że tamtego dnia wsiadłem do samolotu, mimo że mówiłaś, aby tego nie robił. No cóż takie życie. Obiecuję Ci że dalej będę się wami opiekować. Tobą, Darcy, Louisem,  nawet małym Tomem, bo chcę, abyś była szczęśliwa. Nigdy więcej się nie zobaczymy, póki będziesz tam na dole. Już odliczam dni do tego dnia, gdy tu przyjdziesz, a teraz  bądź szczęśliwa. Możesz jechać z Louisem do Grecji i wszędzie indziej gdzie będzie chciał Cię zabrać, nie gniewam się, ale cieszę. I ty też powinnaś. Wiesz że nie lubię się żegnać. Wiec że by nie mówić Żegnaj, pozamieniam trochę litery.-zrobił krótką przerwę i patrząc mi w oczy powiedział:
-Geżnaj  [T.I.], czekam na Ciebie.-Rozpłynął się w chmurze różowych kwiatów porwanych przez wiatr. Znowu mnie zostawił  samą... Chociaż nie zostawił mnie z Louisem. Z Darcy i Tomem, oni mi pomogą. On w to wierzył, więc ja też.
~<>~<>~<>~<>~<>~
-Wstawaj księżniczko bo się spóźnimy na samolot.
-Yyyyyy Louis, ale jest tak wcześnie, to napewno konieczne?
-Nie chcesz wstać? Będę musiał zkorzystać z innych środków komunikacji.-pocałował Cię.
-Danielle już przyszła?
-Yhm
-To idź jej wszystko wyjaśnij, a ja się ubiorę.
-Widzisz, ja to mam dar przekonywania.-roześmiałaś się. Samoloty nie były twojim ulubionym środkiem transportu, z oczywistego powodu, więc gdy tylko usiadłaś na swojim miejscu w łyknęłaś tabletki nasenne. Zasnęłaś oparta o Louisa.
Kiedy się obudziłaś nie byłaś w samolocie, ani na lotnisku, ani w Gracji. Wszędzie było biało i niebiesko. Widziałaś przechadzających się ludzi z wielkimi skrzydłami z tyłu. Pewna para tych stworzeń podeszła do Ciebie. Potrzebowałaś chwili by zauwarzyć, że to Harry i Louis z wielkimi skrzydłami.
-Gdzie jestem?
-Witaj w Niebie.
-To znaczy że umarłam?
-Samolot się rozbił.
-Nie sądziłem, że tak szybko się spotkamy.-powiedział Harry.
-Ale teraz już żaden z was mnie nie opuści?
-Nieda się umżeć dwa razy.
-Niezapomnij, że mówimy o Louisie Tomlinsonie. On jest zdolny do wszystkiego-roześmialiście się.
-Choć pokarzemy Ci coś.-pociągneli mnie za ręce. Szliśmy jakieś pięć minut, ale w niebie chyba czas nie obowiązuje.  Stwierdziłam, że po chmurach całkiem przyjemnie się chodzi boso. Kiedy przystaneliśmy, chłopcy kucneli i rozsuneli delikatnie chmury. Również przykucnełam. Zobaczyłam dom Liama i Danielle. Wszyscy siedzili w ogrodzie. Najwidoczniej jescze nie wiedzieli o katastrofie.
-Popatrz tam jest moja wspaniała córeczka Darcy. Dobrze, że urodę ma po mamie.-wskazał dziewczynkę bawiącą się lalkami.
-A tam jest mój synek, mały Tomi.-Louis wskazał chłopca którego Danielle próbowała nakarmić.
-A tam są moji wspaniali przyjaciele Liam i Danielle.
-Ej a my?!?-wykrzykneli jednocześnie.
-Wy jesteście kimś więcej
------------------------------------------------------
Nie planowałam drugiej części tego imagina, ale Louisowa prosiła o dedykację nie mogłam jej odmówić. Niewiem czy wyszedł. Miałam dodać wcześniej, ale byłam zbyt wstrząśnięta postem Ady, więc troche potrwało zanim się ogarnęłam na tyle żeby  to napisać. Jestem aktualnie u Babci , a wiadomo co tamto pokolenie myśli o komputerach itp. więc nie wiem  kiedy będę mogła coś wstawić. Przykro mi z powodu Ady, ale nic  nie poradzimy na to , więc nie należy jej hejtować, ale uszanować.  Mam nadzieję, że nieodwrócicie się  od tego bloga. Nie można jej zmuszać, aby została i robiła coś czego nie lubi. Mam nadzieję, że ma to trochęnsensu w waszych oczach. Spróbujemy sobie z Martą poradzić. Myślę że uszanujecie decyzję Ady, mimo że była ona zaskoczeniem dla nas wszystkich.  Koniec Kazania. Teraz czas na tą przyjemniejszą część: planuję imagina z Liamem i imagina z Louisem(musicie wiedzieć, że jestem straszną Louisjastką, jak kolwiek dziwnie to brzmi)
oraz siedmio częściowego imagina i epilogiem, narazie nie zdradzę z kim, ani o czym.  Możecie zamawiać dedykacje na te opowiadania tu pod spodem.
A teraz już się nie rozpisuję. Papatki :* 









Bye :c

Cześć wszystkim, z tej strony Ada.
Jest to trudna sytuacja, bynajmniej dla mnie.
Lecz mam nadzieję, że mnie zrozumiecie, i nie zaczniecie mnie hejtować ..

Odchodzę..
Dlaczego ?
Otóż prawda jest taka, że od miesiąca nie jestem Directioner, próbowałam jeszcze się dobrze przez ten czas zebrać do kupy, że to tylko przejściowe, że zaraz będzie znów okej .
Lecz tak nie jest. Próbowałam pisać jakieś opowiadania, by wam się spodobały, lecz to na marne.
Dlatego również zrobiłam ten konkurs, że 2 osoby będą mogły być w ekipie na tym blogu. Chciałam, by mi pomogły, byłam przez jakiś czas sama, gdy Zuzia odeszła, Don't let me ..

Ale Marta i Ulenka na prawdę sobie świetnie radzą. Kiedy czytam ich wyczyny, to na prawdę mam dużo pomysłów na imagin, ale po chwili kiedy zamierzam pisać imagina dla was, to zniechęcam się do pisania. Nie umiem już pisać z miłością do 1D i Directioners. Na prawdę przepraszam za to wszystko.

Oczywiście chcę podziękować wam, moje kochane, że mnie wspierałyście, komentowałyście. Do dla mnie dużo znaczyło i znaczy.
Przykro mi, że muszę was zostawiać, ale nie dam rady pisać tutaj opowiadań o chłopcach, kiedy nie czuję, że jestem Directioner.

Chciałam was poinformować, że Marta ma urlop, gdyż ma ważne sprawy na głowie ..
Nie chciałam się dopytywać po więcej informacji, ponieważ to nie ładnie tak się wtrącać w nie swoje sprawy.
Lecz mam nadzieję, że jakoś pogodzicie się z moim odejściem.
Jak coś, to Marta i Ulenka poprowadzą tego bloga, więc mam nadzieję, że uda im się zajść tak daleko.

Ja już skończyłam swoje durne gadanie, więc to wszystko.
Do widzenia

Miłość przepełniona nienawiścią 6.5

Tymczasem w domu Louis'a ...

- Dziękuje Eleanor.. To naprawdę miłe, że jesteś dla mnie taka dobra, a ja zachowuję się przy tobie jak idiota * powiedział Louis
- O czym ty mówisz, Louis? Wcale tak się nie zachowujesz. Dlaczego tak mówisz ? * zapytała

Nasze gołąbeczki siedziały na łóżku Louis'a. Eleanor przemywała szmatką twarz bruneta z krwi i błota.

- No wiesz ... * powiedział
- Nie rozumiem... co mam wiedzieć ? * zapytała
- Przez cały czas... kiedy myślałem, że kocham [t.i], raniłem cię Eleanor * powiedział smutnie ..
- Louis .. * powiedziała
- A ty mimo wszystko zawsze byłaś przy mnie. Nie dostrzegłem tego .. * dodał po chwili ..

Dziewczyna była w szoku, to co usłyszała od swojego miśka <3
- Nie martw się .. Kiedy widziałam Cię szczęśliwego, ja też byłam szczęśliwa.. nawet jeśli była tak dzięki innej dziewczynie. * oznajmiła rumieniąc się ..
- Oh... przepraszam .. Ja . * powiedział wycierając specjalnie nos, kiedy się rumieni ..
- JESTEŚ TAKA SŁODKA, ŻE MÓGŁBYM CIĘ ZJEŚĆ ! JESTEŚ KOCHANA ! * krzyknął tuląc się do niej ..

Miska z wodą się wylała na podłogę, lecz ich to nie obchodziło ..
Nagle Louis oplótł swoją dłonią jej policzek i spojrzał się w jej oczy ..
- Wiesz co ? Kocham Cię .. Byłem wielkim idiotą. Za to Ty jesteś cudowna, Eleanor! Tak się cieszę, że jestem z Tobą. * oznajmił ..

* Po...Powiedział, że... mnie ko...? * pomyślała i nagle szybko się zarumieniła . .
- Oooh! Uwielbiam, kiedy się rumienisz. Chodź tutaj ! * oznajmił tuląc ją do siebie ..
- L...Louis... chyba zaraz zemdleję .. * powiedziała
- Mam nadzieję, że nie. Pozwól, że potrzymam Cię jeszcze chwilę * powiedział

-----------------------------------------
Taki krótki, wiem, przepraszam ! Ale to już koniec części 6 !
Mam nadzieję, że wam się spodobała ! Jeżeli tak, to skomentujcie !
Nie wiem, czy dalej mam kontynuować te opowiadanie, gdyż będę wam musiała coś zakomunikować w następnej notce, którą wstawię o 14.


niedziela, 13 lipca 2014

Harry&Louis

Stałaś na wzgórzu. Na około Ciebie rozciągał się czerwony dywan z maków. Słońce wisiało już nisko nad horyzontem, roztaczając wokół pomarańczowy blask.Lekki wiatr rozwiwał twoje długie włosy. Byłaś ubrana w długą zwiewną zieloną sukienkę, nie miałaś butów. Zobaczyłaś Harry'ego parenaście metrów dalej. Chciałaś krzyknąć,ale z twoich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Podeszłaś do niego. Zaczął coś mówić, ale jego słowa docierały do Ciebie jak przez mgłę:
-[T.I.] Kocham Cię, ale wiesz dobrze że mnie już tam nie ma. Zajmiesz się Darcy beze mnie.
-Ona nie miała się nazywać Anabell?-pomyślałaś
-Będzie się nazywać Darcy.-odpowiedział, jakby słyszał twoje myśli.- Ja nie będę mógł Ci pomóc, ale jest ktoś... On się tobą zajmie. Tobą i Darcy. Chcę żebyś ułożyła sobie nowe życie. Nie możesz bez końca zadręczać się tym wypadkiem. To nie była twoja wina. Pamiętaj o mnie. Opowiedz  o mnie Darcy, ale nie opłakuj już mnie. Nie mogę patrzeć jak cierpisz, przeze mnie. On się tobą zajmie. Ufam mu i wiem, że zrobi to dobrze. Teraz musimy się porzegnać, raz na zawsze. Żegnaj [T.I.]. Nigdy o tobie nie zapomnę.-pocałował Cię, ale poczułaś tylko ciepły podmuch na swoich ustach. Podszedł do krawędzi. Chciałaś go zatrzymać, pocałować, przytulić,ale nie mogłaś się ruszyć. Z twoich oczy zaczęły płynąć pojedyńcze łzy. Naglę zerwał się silny wiatr. Z Harry'ego zostały już tylko różowe płatki kwiatów, które porwał wiatr."On już nie wróci" ta jedna myśl sprawiła, że chciałaś krzyczeć,płakać, uciec gdzieś daleko. Twoje ciało miało natomiast inne plany. Stałaś sama na wzgórzu, pełnym maków, nie mogłaś się ruszyć. Czułaś tylko łzy spływające po twoich policzkach.
~<>~<>~<>~<>~<>~<>~<>~<>~
Obudziłaś się z krzykiem.
-On już nie wróci. On już nie wróci.-powtarzałaś cały czas płacząc.
-[T.I.]!!!-Do pokoju wpadł Louis. Podszedł do Ciebie i zamkną w pełnym uczucia i troski uścisku.-Już dobrze, jestem tu. Zajmę się tobą. Spokojnie.-powoli się uspokajałaś
-On już nie wróci.  On już nigdy mnie nie pocałuje. Już nigdy...
-Wiem [T.I.], wiem. Też mi go brakuje. Uwierz, ale musimy sobie poradzić, bez niego. Napewno by tego chciał. Zajmę się tobą I Anabell.
-Darcy..-powiedziałaś cicho
-Hm??
-On chciał, aby nazywała się Darcy...-otarł łzy z twoich policzków.
-Już nie płacz wszystko będzie dobrze. Jestem tu.
-Dziękuję, że jesteś tu i mi pomagasz.
-Harry tego chciał....
-Wiem... Możesz dziś ze mną zostać???
-Yhmm. Ale już nie płacz. On chciał, abyś była szczęśliwa. Kochał Cię, a teraz ja będę Cię kochał.
-------parę lat później-------
-Mamo opowiedz mi o tatusiu.
-Przecierz słyszałaś to już setki razy.
-Ale ja lubię słuchać o tatusiu.-Darcy nie dawała za wygraną
-O czym gadacie?-Zapytał Louis wchodząc do mieszkania.
-Tata!!!
-Tom spokojnie! Ręce mi wyrwiesz! A ty Darcy, nie przywitasz się?
-Cześć wujku. Mama właśnie miała mi opowiedzieć o tatusiu.
-A może opowie Ci później? Idźcie się pobawić dzieci.-Kiedy dzieci opuściły salon. Louis usiadł obok Ciebie i pocałował w czoło.
-Co tam u Ciebie Kotku?
-Nic ciekawego.Wygraliśmy jeden przetarg, więc dostanę awans.
-To świetnie!!!
-Jeszcze nie skończyłem. Dlatego że będziemy mieli trochę więcej pieniędzy zabiorę moją ślicznotkę do Grecji.
-Aaaaaa!!!Dziękuję Lou!!! Ale co z dziećmi?
-Już wszystko załatwione. Liam i Daniell się nimi zajmą, a my będziemy mieli trochę czasu dla siebie.-pochylił się i pocałował Cię. Dotyk jego warg sprawił, że się uśmiechnęłam, a ten uśmiech pozostał ze mną na długo.
-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-
Drogi pamiętniku!
Nigdy  nie zapomniałam o Harry'm.
Nazwałbym naszą córkę, tak jak on chciał-Darcy.
Znalazłam szczęście i tą osobę o której mówił w śnie-Louisa.
Nigdy o nim nie zapomnę, ale niebędę go już opłakiwać.
On by tego chciał.
Wiem, że siedzi tam gdzieś u góry i patrzy się na mnie,
na Louisa,
na swoją Darcy
 i nawet na małego Toma.
Wiem, że teraz jest szczęśliwy, tak jak ja.






sobota, 12 lipca 2014

Miłość przepełniona nienawiścią 6.4

Przeszłość ... Kiedy Niall i Louis mieli z 6-7 lat
Był wieczór .. W domu Tomlinson'ów panowała wielka kłótnia ..
- POWIEDZIAŁEM DAJ MI GO!! * krzyknął Louis
- NIEEE!! * krzyknął Niall

- Ale ja chcę mieć Vegetę!! DAWAJ!!! DAWAJ!!! DAWAJ!!! * oznajmił oburzony Lou
- Vegeta jest mój! Poza tym, ty masz Songo! * powiedział Niall

- Hej! Hej! O co ta wrzawa, Louis? * zapytał tata Louis'a, który przyrządzął obiad
- NIALL ZABIERA MI ZABAWKI!! * odpowiedział Lou
- KŁAMIESZ ! * powiedział Niall
- Louis, sam zaprosiłeś Niall'a do nas na obiad. Jeśli będziesz taki samolubny, to więcej już tu nie przyjdzie. * oznajmił tata
- Ciężko być ojcem, prawda? * zapytał wujek Louis'a
- Poza tym, nieczęsto można cię zobaczyć w fartuchu .. * dodał wuj
- Dotrzymuję im towarzystwa. Nie chcę, żeby zapomnieli, że pełnię rolę i ojca i gospodarza. No i chcę, żeby Louis miał szczęśliwe dzieciństwo i staram się, żeby nie czuł tak bardzo braku mamy. * dodał tata
- Dobrze robisz, Austin. Johanna musi być z Ciebie bardzo dumna .. * powiedział wuj .

Nagle Austin podszedł do swojego syna ...
- Wiesz, synu, chyba już czas, żebym coś ci dał .. * oznajmił
- Naprawdę? Co takiego, tato ? * zapytał chłopiec

Ojciec wyjął z kieszeni mały podarunek i założył go na szyi syna ..
- Ten naszyjnik jest w naszej rodzinie od wielu lat i jest przekazywany z pokolenia na pokolenie .. * dodał
- Łoooo ! * powiedział Niall
- I mogę go wziąć ? * zapytał Louis
- Mój dziadek dał go mojemu tacie, tata dał mnie i teraz ja daję go Tobie. Jak dorośniesz, przekażesz go dalej, a na razie jest twój synu .. * oznajmił
- Zostawiam go w Twoich rękach. Wiem, że będziesz dobrze go pilnował. * dodał po chwili
- Łał! O...oczywiście! Dzi..dziękuje, tato ! * powiedział radośnie chłopiec .
- No dobrze, obiad gotowy. Przyrządziłem wam wasze ulubione danie. * oznajmił znów tata

Lecz powróćmy do teraźniejszości ..

* Tato, nie dałem rady.. * pomyślał Louis ..
* Louis * pomyślał Niall patrząc na przyjaciela ...

Louis zaczął płakać, z powodu straty prezentu po ojcu .
- Khh . . * wydobył z siebie Louis ..
- NATHAN, COŚ TY ZROBIŁ !!! * krzyknęła zrozpaczona El.
* Cholera! Wcale nie chciałem go zepsuć! Nie powinienem przejmować się tym, a mimo wszystko... czuję się strasznie... niezręcznie.. * pomyślał Nathan

Nagle wrogim wzrokiem Louis spojrzał na Nathan'a
* Co się ze mną dzieje? Nawet nie mam odwagi, żeby spojrzeć mu w oczy! * pomyślał znów Nathan
- NATHAN! UWAŻAJ! * krzyknął Troy
Louis podbiegł do niego i powalił go.
* CO?! ALE JAK?! KIEDY ON..?! * pomyślał Nathan

Louis zaczął lekko go dusić dłonią i próbował go uderzyć ..
- Więc nie chciałeś załatwić tego po dobroci, hę?! Teraz pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś ! * oznajmił Louis
Widać, że chłopak wpadł w szał .. Nie mógł się uspokoić ..
- NATHAN! Jeśli on wciąż będzie tak go bił .. * powiedział Troy
- LOUIS! DOSYĆ! WYSTARCZY! ZABIJESZ GO!!!! * krzyknął Niall

Louis nie słuchał tylko pokładał pięścią pół przytomnego Nathan'a
Eleanor nadal płakała ..
Lecz Louis ostatni raz zamachnął pięścią i próbował go uderzyć ..
- TO ZA MOJEGO OJCA !!! * krzyknął
Nagle ktoś złapał jego rękę ..
- TO KONIEC ! * powiedział ktoś

- WYSTARCZY, LOUIS ! CZYŚ TY POSTRADAŁ ROZUM? OPANUJ SIĘ, MŁODY ! * dodał
- Co do...? Wujek ? * zapytał Louis odwracając się w jego stronę ..

- TO NIESPRAWIEDLIWE! PUSZCZAJ! ZASŁUGUJE NA TO! * dodał Louis

- NATYCHMIAST SIĘ USPOKÓJ! * krzyknął wujek ..
Nagle do Nathan'a podbiegł ojciec Eleanor ..
- Mój Boże! Nathan, nic ci nie jest ? * zapytał
- Wuju ... ahh... * powiedział Nathan
- Dlaczego tutaj przyszedłeś ? * zapytał znów ojciec El.
* Tato? Ale co on tutaj robi? * pomyślała El
Do Nathan'a podeszła Erika ..
- Wybacz, Nathan. Wiem, że obiecałam nikomu nie mówić o tym.. ale nie mogłam tak stać spokojnie ze świadomością, że może stać ci się krzywda! Tak bardzo się bałam ! * oznajmiła Erika
- ... i dzięki Bogu nie stałam spokojnie, nic nie robiąc .. * dodała
- Nie mogę uwierzyć, że posunąłeś się tak daleko, bazując na fałszywych informacjach . * powiedział zawiedziony ojciec El.

- To znaczy, że Nathan planował to już od jakiegoś czasu .. * powiedziała [t.i]

- FAŁSZYWE INFORMACJE?! CO TY MÓWISZ?! WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ, KIEDY AUSTIN POJAWIŁ SIĘ W NASZYM ŻYCIU, ON JEST JEDYNYM WINNYM!! * krzyknął Nathan

- Jesteś w błędzie, Austin nigdy nie miał złych intencji. Twój ojciec był dumny i uparty, dlatego często źle się o nim wyrażał .
- Kiedy nasza firma zaczęła mieć problemy, Austin pospieszył nam z pomocą, tego nie potrafił zrozumieć twój ojciec. Mimo, że Austin reprezentował naszego największego konkurenta, bardzo nam pomógł. Firma Tomlinson pomogła nam zażegnać kryzys. * dodał

- I pewnego dnia zdecydowaliśmy połączyć siły w jedną spółkę. Ale tego dnia kiedy mieliśmy dokończyć wszystkie formalności, coś się stało .. grupa ludzi zatrzymała nas na ulicy. * dodał znów

* Więc tak było naprawdę .. * pomyślał Niall

- Tej nocy wydarzył się tragiczny wypadek. Ja wyszedłem z tego z kilkoma ranami, ale w najgorszym stanie byli twój ojciec i Austin . Nigdy się nie dowiedzieliśmy, kto wynajął tych ludzi, ale mieli na celu nie dopuścić do porozumienia. Nawet wtedy, kiedy twój ojciec był w tak ciężkim stanie, słyszałem jak błagał mnie, żebym ocalił Austin'a, który leżał nieprzytomny na ziemi. Ale to nie twoja wina, że miałeś do nich żal, Nathan . Zachowanie twojego ojca, nie pozwoliło ci myśleć inaczej. A jeśli zastanawiasz się, co robię tu z wujkiem Louis'a, to wiedz, że ugoda doszła do skutku . * powiedział

Nagle Nathan spojrzał na Louis'a
* Więc przez cały ten czas ... * pomyślał

- Nie winię cię, Nathan, nie wiedziałeś, co się stało po wypadku, powinienem był powiedzieć ci wcześniej. Wybacz mi * powiedział wuj Nathan'a
- Ale ostatecznie skończyło się bez jakiejś większej draki, prawda? * oznajmił wuj, stojąc napalony obok Eriki.

Nagle tłum ludzi znikąd się pojawił obok grupki przyjaciół ..
- Ludzie zbierają się wokół nas. * powiedziała [t.i]
- Nathan, posiadłeś wielką wiedzę, wiedzę o wybaczaniu cudzych błędów * oznajmił Troy
- Jeśli będą dalej przychodzić, na pewno niedługo przyjedzie policja .. * oznajmił Niall
- Hej, panie mądry! * krzyknął Brad

Nagle [t.i] poczuła jak ktoś ją odpycha od Niall'a, zauważyła, że to jakaś dziewczyna ..
- NIALL !!!! * krzyknęła dziewczyna
- WTF ?? * powiedział Niall
Dziewczyna rzuciła się na chłopaka i wtuliła się w niego ..
- AMANDA, CO TY TU ROBISZ?! HEJ, HEJ, ZŁAŹ JUŻ ZE MNIE ! * krzyknął blondyn
- Przechodziłam obok i zobaczyłam, jak bijesz się z tym dużym gościem, jesteś taki wspaniały!! Zdecydowałam, że cię nie opuszczę !!! * oznajmiła ..

[t.i] patrzyła się na nią, jak na idiotkę.. Ale była wkurzona ..

Dla ścisłości .. 
Amanda to była dziewczyna Niall'a. Byli parą kiedy mieli 8 lat. Ale kiedy Niall szukał jej po lesie, zauważył ją tulącą się do jakiegoś 9-letniego chłopaka .. 

- Niaaaaaall.. co to ma znaczyć? Stara dobra przyjaciółka, tak? * zapytała wkurzona brunetka.
Nagle wujek Louis'a zaczął się rozglądać za brunetem, ale nigdzie go nie widział ..
- Cóż... przez to całe zamieszanie Louis wykorzystał okazję i zwiał ze swoją uroczą dziewczyną. Chłopak w końcu potrzebuje trochę "pocieszenia". * powiedział radośnie wuj

- "POCIESZENIA"?! CO CHCESZ PRZEZ TO POWIEDZIEĆ ?! * zapytał oburzony ojciec El.

Nagle Nathan wstał i podszedł do rozbitego naszyjnika ..
* Przez cały czas myliłem się co do Louis'a i jego ojca, to przeze mnie Eleanor była nieszczęśliwa, przez to, że chciałem osiągnąć swój bezwartościowy cel ... Louis... obiecuję, że naprawię wszystkie wyrządzone ci krzywdy* pomyślał Nathan, podnosząc resztki naszyjniku

-------------------------------------------------------------------
Zapraszam do komentowania, jeżeli wam się spodobało !
Ja lecę, pa ! :*




czwartek, 10 lipca 2014

Zayn

Imagin dla mojej kochanej Patusi. Dużo szczęścia w nowej szkole itp. itd. Mam nadzieję że się spodoba.(dodaje moje imaginy po raz drugi bo przez problemy z netem, wszystkie się usuneły i dodaję jeden nowy o Harrym i Louisie.)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dokładnie rok temu zerwałaś z Krystianem. Byłaś załamana. Na szczęście z pomocą przyszedł Ci Zayn. Teraz już Twój Zayn. Westchnęłaś na to wspomnienie. Rzadko wracałaś do tamtych dni z Krystianem. Teraz byłaś szczęśliwa. Teraz z Zaynem.
Dziś twój chłopak miał u Ciebie nocować. Miał spać w pokoju obok, ale już wiedziałaś, że tak nie będzie. Tak jak myślałaś, już po chwili Zayn w swoich piżamkowych bokserkach wkroczył do twojego pokoju. Rozmawialiście o wszystkim i o niczym, kiedy w okno zaczęły uderzać kamyczki. Podeszłaś do okna i otwarłaś je. Na dole stał Krystian. Z kwiatami.
-Proszę wróć do mnie. Niemogę  bez Ciebie żyć.
-Kochanie co się stało?
-Krystian przyszedł.-Zayn podszedł  do okna.
-Czego chcesz od mojej [T.I.]? Poza zniszczeniem szyb?- powiedział z naciskiem na "mojej". Objął Cię w pasie, gestem mówiącym że jesteś tylko jego. Mina Krystiana była bezcenna.
-Teraz to już nic.- odszedł wyraźnie smutny.
-To niebyło miłe.
-Wiesz zawsze mogłem nazwać go dupkiem. Bo na takie miano zasługuje po zranieniu mojej księżniczki.-pocałował Cię
-Dziękuję.- zamknęłaś okno.
- A moja nagroda?
- Jaka nagroda?- Zayn stulił usta w dziubek. Pocałowałaś go.
-Może być?
-Ostatecznie.-znowu go pocałowałaś.
-Teraz lepiej.-Resztę nocy spędziłaś w ramionach Zayna. Twojego przystojnego bohatera.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki krótki, ale mam nadzięję że się spodobał. Jeśli tak wyraźcie swoją opinię. O dedykacje można prosić w komentarzach.

środa, 9 lipca 2014

Louis

Mama wysłała Cię do sklepu po zakupy. Ubrałaś krótkie spodenki, bluzkę na ramiączka, niebieski naszyjnik parę bransoletek i torebkę. Wróciłaś się jeszcze po okulary. Twoje motto"myjcie się dziewczyny bo nie znacie dnia ani godziny". Ty nawet idąc wyrzucić śmieci musiałaś wyglądać BOSKO.
W końcu miało Ci się to opłacić.
Szłaś do sklepu, gdy nagle usłyszałaś szelest w żywopłocie. Nagle z krzaków wyskoczył...GOŁĄB!!!! Pająki, szczury,wysokości, węże niebałaś się tego, ale była jedna rzecz która Cię przerażała-gołębie. Zaczęłaś uciekać. Co chwilę odwracałaś się, aby zobaczyć czy dalej Cię goni. Gonił. Nagle wpadłaśna kogoś.
-Przepraszam, ale on mnie goni i ja uciekałam, bo się go boje....
-Nie bój się mała. Bohater Louis Cię uratuje!!!-zdziwiło Cię trochę to "mała"-Gdzie jestem drań?-trochę głupio  było się przyznać, ale cóż
-Tam...-wskazałaś "drania"
-To Gołąb-powiedział ze śmiechem.
-Ej nie śmiej się znam gościa co się boji marchewek.-chłopak nagle zdębiał
-Jak to się boji marchewek???-mówił z miną WTF?-Przecież one są takie słodkie i smaczne i nawet nie trzeba ich obierać.-lekko się wzdrygnełaś, a nie wzruszony Louis wyją z torby marchewkę i zjadł. Jak powiedział, bez obierania.
-Skoro boisz się Kevinów, to najwyższy czas to zmienić.-powiedział zamyślony i podszedł do gołębia. Chwycił go obiema rękami i podszedł do Ciebie. Zaczęłaś się odruchowo cofać, a na usta chłopaka wkradł się szaleńczy uśmiech. Znowu zaczęłaś uciekać, a Louis  gonił Ciężko szatańską miną i gołębiem. Chłopak zatrzymał się, byłaś pewna, żeto podstęp, więc biegłaś dalej. Jednak Louis odłożył gołębia i podszedł do Ciebie.
-Już wiem dlaczego sięich boisz -podniósł rękę, była biała. Wybuchnęłaś niepochamowanym śmiechem. Brunet zrobił naburmuszoną minę.
-Foch.-niezwróciłaś na to uwagi, śmiałaś się dalej. Kiedy przestałaś, chłopak powiedział:
-Louis a ty?
-[T.I.],coć umyjesz ręce.- uśmiechnęłaś się i zaprowadziłaś go do fontanny. Kiedy Louis już umył
rękę, nie mógł się powstrzymać i wrzucił Cię do fontanny. Złapałaś go za nadgarstek i wciągnełaś do
wody. Kiedy już skończyliście się chlapać, Lou zaproponował, że pójdziecie na lody. Świetnie wam się gadało. Musiałaś już wracać, więc dałaś Louisowi swój numer i poszłaś do domu.
-Dziecko drogie!!! Miałaś iść do sklepu!!! Niebyło Cię dwie godziny i wracasz cała przemoczona!!!! Co się stało????
- Myjcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny.- odpowiedziałaś, uśmiechnęłaś się i poszłaś do sklepu. Po drodze  już nie spotkałaś na szczęście gołębi i niestety Louisa. Wieczorem dostałaś SMS od nieznanego numeru:
                            "nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny
                            myślałem że jestem odporny na miłość,
                            ale chyba się coś we mnie zepsuło i
                             muszę zapytać: Masz jutro czas?
                                                                              xxLouis"
Jaki on słodki!!!! Niebyło innej opcji jak:
                               "pasuje Ci 4 P.M.? [Twój.Adres.] 
                               czekam gołębiowy bohaterze
                                                                           xx[T.I.]"
The End