Zamiast za nim biec,
usiadłam i czekałam. Chyba na to, żeby zabił Stylesa… Po 15 minutach patrzenia
w jeden z punktów wybiegłam z domu. Biegłam w stronę domu Harry’ego. Po jakiś
10 minutach dotarłam na miejsce. Uderzyłam pięścią w drzwi, jednak nikt nie
otwierał. Pozwoliłam sobie położyć głowę na dębowych drzwiach. Ucho skierowane
było w stronę domu. Podsłuchiwałam. To do mnie nie jest podobnie… Słyszałam
krzyki i tępe walenie pięściami w coś
twardego. Nie mogłam tego wytrzymać. Weszłam do domu od drzwi balkonowych. Wiem
okropna jestem ale inaczej nie potrafiłam.
To co zobaczyłam było okropne. Po całym domu walały się rzeczy, jedzenie, wszystko! Coraz
głośniej słyszałam przekleństwa i krzyki „PRZESTAŃ NIE!! NIE RÓB TAK!! PRZESTAŃ
PSYCHOLU” przestraszyłam się. Czyżby słodki Irlandczyk potrafił być potworem
bez uczuć?
Wbiegłam to salonu gdzie
rozgrywała się bójka! O mało nie
zemdlałam. Na podłodze leżał Harry cały we krwi, półmartwy a Niall siedział na
nim obrzucając go albo pięściami albo wszystkich co jest twarde.
-Ty skończony z**bany
dupku! Powinieneś dawno umrzeć, Śmieciu ty! NIENAWIDZĘ CIEBIE Z CAŁEGO SERCA!
GIŃ!-krzyczał Niall.
-CO TY K**WA ROBISZ?! Czy
ty jesteś aż tak głupi!! –nie mogłam wytrzymać, nigdy nie przeklinałam, ale już
nie mogłam wytrzymać! Pierwszy raz ktoś
mnie tak zdenerwował. Nie wiem co się ze mną dzieje.
-[I.T] CO TY TU ROBISZ?!
NIE WIDZISZ,ŻE COŚ ZAŁATWIAM?!-Niall był widocznie zdenerwowany.
-TY GO KATUJESZ! NIALL
ZOSTAW GO! JESTEŚ POTWOREM!-krzyknęłam mu w twarz. W jego oczach były łzy i
nienawiść. –wynoś się stąd..-powiedziałam po czym pokazałam mu drzwi. Niall był
zdezorientowany. –Wynoś się stąd nie słyszałeś . ?
-[I.T] robiłem to dla
nas!-powiedział po czym zaczął się do mnie przybliżać. Ja tylko popatrzyłam się
na niego z obrzydzeniem.
-Niall zobacz jak ty
wyglądasz. Brzydzę się Ciebie. Odejdź. Nie ma nas! Chyba zabiłeś swojego byłego
przyjaciela! Po prostu wyjdź z mojego życia nie chcę być z takim człowiekiem.
Zakończyłam z tobą rozmowę! –krzyknęłam po czym się rozpłakałam. Zignorowałam
już Niall’a. Podbiegłam do Harry’ego.
-Harry! Słyszysz
mnie?Harry proszę odezwij się! Błagam! Harry!-krzyczałam lekko poklepując go.
On lekko otworzył oczy.
Były przekrwione. Mrugnął dwa razy.
-Harry czy mam zadzwonić
po karetkę?-zapytałam się na co loczek pokiwał przecząco. –To może do twojej
mamy?-tym razem chciał. Wzięłam jego telefon i wybrałam numer kontaktu „Mommy”
-Dzień Dobry pani
Styles.! –przywitałam się grzecznie- To ja [I.T]
-Dzień dobry kochane
dziecko! Czemu do mnie dzwonisz z Harry’ego numeru?-zapytała zdziwiona kobieta.
-Czy ma pani teraz czas i
może rozmawiać?-zapytałam się.
-Oczywiście mogę. O co
chodzi?!-była lekko poddenerwowana.
-Chodzi o Harry’ego.
Niall na niego napadł i jest strasznie skatowany. Nie ruszał się, gdy
przyszłam… Czy mogłaby pani przyjechać? Teraz trochę kontaktu z nim
nawiązałam.-opowiedziałam spokojnie. Było gorzej ale nie chciałam żeby zawału
dostała..
-O Boże!
Dziecko już jadę będę za chwilę!! –szybko się rozłączyła… Harry powoli
odzyskiwał świadomość. Po 5 minutach jego mama wbiegła do domu.
-HARRY!!
–krzyknęła panicznie. Ja tylko płakałam. Nie wytrzymałam. –Co ci się stało!!
Dzwonię po karetkę.-szybko wybrała numer i już podawała gdzie mają przyjechać.
-Proszę Pani.
Czy ja mogę z wami jechać do szpitala? –zapytałam się z nadzieją.
-Tak [I.T]
możesz. On pojedzie karetką a my samochodem.
–powiedziała bez nadziei.
Po kilku
minutach przyjechała karetka i zabrała
Harry’ego. Gdy byłyśmy już w szpitalu znalazłyśmy lekarza. Jednak on nam kazał
czekać. To było straszne.
-Niech się
pani nie denerwuje. Będzie dobrze! To moja wina.. –powiedziałam.
-Dziecko
drogie jak to jest twoja wina?! –zapytała z przerażeniem- Ty go pobiłaś?
-Nie… To jest
trochę straszna sprawa… Ja byłam z Niall’em u mnie w domu i przyszedł Harry.
Niall się trochę zdenerwował i kazał mu się wynosić. Itp. Potem Niall wybiegł z
domu i powiedział, że sam załatwi żeby już do mnie nie przychodził. Potem ja za
nim pobiegłam i nie mogłam otworzyć drzwi on pańskiego domu więc weszłam przez
balkon. Natępnie zobaczyłam to wszystko itp…-powiedziałam nie owijając.
-Niall? Niall
Horan? Przecież oni są przyjaciółmi.. –Anne patrzyła się na mnie z
niedowierzaniem.
-Już nie
są…-powiedziałam z wyrzutem.
-Poczekaj
kochanie, zadzownie do Maury i wszystko jej powiem.-wyjęła telefon z torebki.
Po 5 minutach rozmowy wróciła na swoje miejsce.
-Wiesz co
[I.T] skarbie. Dzwoniłam do Maury, mamy Niall’a i one mówiła,że za chwilę
przyjedzie. Ona jest moją najlepszą przyjaciółka wiec myślę,że się
dogadamy!-tłumaczyła mi jakbym to ja się jej wszystkiego wypytywała.
-To
dobrze!-Ledwo się uśmiechnęłam.
-Dziękuję Ci,
że jesteś tu ze mną! Gemma wyjechała do Nowego Jorku. Zostałam sama z Harry’m.
Dziękuję Tobie za wszystko! Za to ,że byłaś wtedy z Harry’m…-kobieta to
powiedziała, po czym mnie przytuliła i się popłakała. Z moich oczu płynęły łzy
oddałam uścisk po czym, wyjęłam chusteczki i zaczęłam się wycierać. Po kilku
minutach do szpitala dotarła zdenerwowana Maura.
-Witaj
Anne!-podbiegła.
-Witaj
Maura…-powiedziała uspokajając się.
-Dzień
Dobry-powiedziałam grzecznie.
-I co z
nim?-wypytywała Maura.
-Nic nie
wiemy…
-Ale na pewno
przeżyje!-dodałam,jakbym chciała sobie to wytłumaczyć.
-Silny jest.
Jak ja dorwę Niall’a to on tego nie przeżyje.!-Pani Horan wyraźnie wpadła w
szał.-Jeżeli będzie potrzeba rehabilitacja. Zapłacimy za nią.
-Przepraszam,że
pani przeszkadzam, ale wydaje mi się, iż Niall ma problem z zapanowaniem nad
gniewem. Dzisiaj byłam świadkiem tego co się działo i wydaje mi się ,że ma to
podłoże psychologiczne.-powiedziałam cicho.
-Tak? No w
sumie od dziecka był nerwowy. Może masz rację…. Przepraszam jak masz na
imię?-zapytała kobieta.
-[T.I]..
-[T.I]! Tak
Niall o tobie cały czas opowiadał! Jest w tobie zakochany po uszy! Nie widzi
świata poza tobą…-Popatrzyłam się tylko na kobietę. Do moich oczu napłynęły
łzy… Chyba zrozumiała.
Z Sali wyszedł
lekarz,który upiekował się Harry’m.
-Panie
Doktorze!-Krzyknęła Pani Styles. Lekarz nie był zadowolony.
-Z Harry’m
jest bardzo źle. Jest z nim kontakt,lecz twierdzę,iż nie przeżyje. Przykro
mi.-powiedział na jednym wdechu. –Jeżeli chcecie do niego wejść możecie,ale to
nie wygląda dobrze.-dodał.-Bardzo mi przykro.
Stałyśmy jak
wryte. Pani Anne- syn jej umiera. Mi-umiera najlepszy przyjaciel i myślę,że
miłość. Pani Maurze- umiera chłopak ,którego pobił jej syn.
-Proszę Pani.
Pójdę do Harry’ego dobrze?-powiedziałam przełykając ślinę.
-Pójdę z
Tobą.-powiedziała.
Weszłam do
pokoju Harry’ego.
-Harry-szepnęłam,
płacząc. Poruszał powiekami,jakby kazał mi mówić. – Wiem co się tutaj dzieję.
Wiem,że nie będę miała kiedy już tego powiedzieć. Kocham ciebie! Jesteś jedyną
osobom, przy której czułam się jak księżniczka. Nie było nam pisane być razem
ale wiedz,że będę się za ciebie zawsze modlić.! –powiedziałam, całując go w
policzek.
-[I.T]..-szepnął.
Pochyliłam się nad nim.- Zaopiekuj się moja mamą. Kocham ciebię. Będę ciebie
pilnować.! – w to co powiedział dał z siebie cały głos.
-Harry moje
kochane dziecko.! Proszę nie odchodź! Potrzebuję ciebie! Błagam Harry!-Pani
Anne krzyczała płakała, błagała… Nagle na całej sami rozległ się straszny huk.
Maszyny szalały. Nagle wszystko ucichło. Harry odszedł. Odszedł do nieba.
Odszedł do naszego ojca-Boga. Anioły go zabrały.
Przytuliłam
Panią Styles.
-Będę z
panią. –powiedziałam krótkie słowa jednak były one tak ważne.
Kochał?
Kochał.
Był? Był
Patrzył?
Patrzył.
Troszczył
się? Troszczył się.
Słuchał?
Słuchał.
Kocha? Kocha.
Jest? Odszedł
Odszedł do
Boga a ja go zawsze zachowam w swoim sercu.Teraz jest jednym z aniołów. Strzeże
mnie. Obiecał mi to.
Codziennie
śni mi się. Śni mi się jego uśmiech. Zapach. Czasami czuję jakby był przy mnie.
Zbieram jego rzeczy. Czuję jakby był przy mnie. Czuje jak mnie kocha. Wiem, że
się mną opiekuje. Tęsknię za nim. Modlę się za niego. Mam nadzieję,że gdy ja
odejdę to będzie na mnie czekać. Minionej nocy wydarzył się cud. Nie mogłam
spać. Zapaliłam lampkę i usiadłam na łóżku. Siedziałam i patrzyłam się w okno.
Było około 2 w nocy. Nagle z drzew wyłoniła się postać. Był do Harry. Jego
loczki. Sposób bycia. Z nikim bym go nie pomyliła. Spojrzał się w moje okno.
Uśmiechnął się. Pomachał mi i zaczął się kierować w stronę ulicy. Odchodził
powoli. Latarnie oświetlały jego drogę. Szedł jakby po czerwonym dywanie. Nie
mogłam w to uwierzyć. Nagle znikł.
Odszedł. Może odszedł ciałem,ale nigdy nie odejdzie duchem. Codziennie po
modlitwie za niego siadam i rozmawiam i mówię co się dzisiaj działo… To jest
mój sposób bycia…
Jeżeli chodzi
o Niall’a. To wyjechał do Irlandii, gdzie obecnie leczy się w jakimś ośrodku…
Stwierdzono u niego chorobę psychiczną.
One Direction
już nie ma.
Na tym kończy
się moja opowieść.
THE END.
--------------------------------------------------------
Tak jak Harry odchodzę. Przepraszam. Może kiedyś wytłumaczę czemu.Ale na razie nie mogę. Przepraszam! :c
Boże kochany.. popłakałam się aż. Wspaniały imagin. :")
OdpowiedzUsuń