środa, 16 lipca 2014

TAK 8.-Koniec.

Zamiast za nim biec, usiadłam i czekałam. Chyba na to, żeby zabił Stylesa… Po 15 minutach patrzenia w jeden z punktów wybiegłam z domu. Biegłam w stronę domu Harry’ego. Po jakiś 10 minutach dotarłam na miejsce. Uderzyłam pięścią w drzwi, jednak nikt nie otwierał. Pozwoliłam sobie położyć głowę na dębowych drzwiach. Ucho skierowane było w stronę domu. Podsłuchiwałam. To do mnie nie jest podobnie… Słyszałam krzyki i tępe walenie  pięściami w coś twardego. Nie mogłam tego wytrzymać. Weszłam do domu od drzwi balkonowych. Wiem okropna jestem ale inaczej nie potrafiłam.  To co zobaczyłam było okropne. Po całym domu  walały się rzeczy, jedzenie, wszystko! Coraz głośniej słyszałam przekleństwa i krzyki „PRZESTAŃ NIE!! NIE RÓB TAK!! PRZESTAŃ PSYCHOLU” przestraszyłam się. Czyżby słodki Irlandczyk potrafił być potworem bez uczuć?
Wbiegłam to salonu gdzie rozgrywała się bójka!  O mało nie zemdlałam. Na podłodze leżał Harry cały we krwi, półmartwy a Niall siedział na nim obrzucając go albo pięściami albo wszystkich co jest twarde.
-Ty skończony z**bany dupku! Powinieneś dawno umrzeć, Śmieciu ty! NIENAWIDZĘ CIEBIE Z CAŁEGO SERCA! GIŃ!-krzyczał Niall.
-CO TY K**WA ROBISZ?! Czy ty jesteś aż tak głupi!! –nie mogłam wytrzymać, nigdy nie przeklinałam, ale już nie mogłam wytrzymać! Pierwszy raz ktoś  mnie tak zdenerwował. Nie wiem co się ze mną dzieje.
-[I.T] CO TY TU ROBISZ?! NIE WIDZISZ,ŻE COŚ ZAŁATWIAM?!-Niall był widocznie zdenerwowany.
-TY GO KATUJESZ! NIALL ZOSTAW GO! JESTEŚ POTWOREM!-krzyknęłam mu w twarz. W jego oczach były łzy i nienawiść. –wynoś się stąd..-powiedziałam po czym pokazałam mu drzwi. Niall był zdezorientowany. –Wynoś się stąd nie słyszałeś . ?
-[I.T] robiłem to dla nas!-powiedział po czym zaczął się do mnie przybliżać. Ja tylko popatrzyłam się na niego z obrzydzeniem.
-Niall zobacz jak ty wyglądasz. Brzydzę się Ciebie. Odejdź. Nie ma nas! Chyba zabiłeś swojego byłego przyjaciela! Po prostu wyjdź z mojego życia nie chcę być z takim człowiekiem. Zakończyłam z tobą rozmowę! –krzyknęłam po czym się rozpłakałam. Zignorowałam już Niall’a. Podbiegłam do Harry’ego.
-Harry! Słyszysz mnie?Harry proszę odezwij się! Błagam! Harry!-krzyczałam lekko poklepując go.
On lekko otworzył oczy. Były przekrwione. Mrugnął dwa razy.
-Harry czy mam zadzwonić po karetkę?-zapytałam się na co loczek pokiwał przecząco. –To może do twojej mamy?-tym razem chciał. Wzięłam jego telefon i wybrałam numer kontaktu „Mommy”
-Dzień Dobry pani Styles.! –przywitałam się grzecznie- To ja [I.T]
-Dzień dobry kochane dziecko! Czemu do mnie dzwonisz z Harry’ego numeru?-zapytała zdziwiona kobieta.
-Czy ma pani teraz czas i może rozmawiać?-zapytałam się.
-Oczywiście mogę. O co chodzi?!-była lekko poddenerwowana.
-Chodzi o Harry’ego. Niall na niego napadł i jest strasznie skatowany. Nie ruszał się, gdy przyszłam… Czy mogłaby pani przyjechać? Teraz trochę kontaktu z nim nawiązałam.-opowiedziałam spokojnie. Było gorzej ale nie chciałam żeby zawału dostała..
-O Boże! Dziecko już jadę będę za chwilę!! –szybko się rozłączyła… Harry powoli odzyskiwał świadomość. Po 5 minutach jego mama wbiegła do domu.
-HARRY!! –krzyknęła panicznie. Ja tylko płakałam. Nie wytrzymałam. –Co ci się stało!! Dzwonię po karetkę.-szybko wybrała numer i już podawała gdzie mają przyjechać.
-Proszę Pani. Czy ja mogę z wami jechać do szpitala? –zapytałam się z nadzieją.
-Tak [I.T] możesz. On pojedzie karetką a my samochodem.  –powiedziała bez nadziei.
Po kilku minutach przyjechała  karetka i zabrała Harry’ego. Gdy byłyśmy już w szpitalu znalazłyśmy lekarza. Jednak on nam kazał czekać. To było straszne.
-Niech się pani nie denerwuje. Będzie dobrze! To moja wina.. –powiedziałam.
-Dziecko drogie jak to jest twoja wina?! –zapytała z przerażeniem- Ty go pobiłaś?
-Nie… To jest trochę straszna sprawa… Ja byłam z Niall’em u mnie w domu i przyszedł Harry. Niall się trochę zdenerwował i kazał mu się wynosić. Itp. Potem Niall wybiegł z domu i powiedział, że sam załatwi żeby już do mnie nie przychodził. Potem ja za nim pobiegłam i nie mogłam otworzyć drzwi on pańskiego domu więc weszłam przez balkon. Natępnie zobaczyłam to wszystko itp…-powiedziałam nie owijając.
-Niall? Niall Horan? Przecież oni są przyjaciółmi.. –Anne patrzyła się na mnie z niedowierzaniem.
-Już nie są…-powiedziałam z wyrzutem.
-Poczekaj kochanie, zadzownie do Maury i wszystko jej powiem.-wyjęła telefon z torebki. Po 5 minutach rozmowy wróciła na swoje miejsce.
-Wiesz co [I.T] skarbie. Dzwoniłam do Maury, mamy Niall’a i one mówiła,że za chwilę przyjedzie. Ona jest moją najlepszą przyjaciółka wiec myślę,że się dogadamy!-tłumaczyła mi jakbym to ja się jej wszystkiego wypytywała.
-To dobrze!-Ledwo się uśmiechnęłam.
-Dziękuję Ci, że jesteś tu ze mną! Gemma wyjechała do Nowego Jorku. Zostałam sama z Harry’m. Dziękuję Tobie za wszystko! Za to ,że byłaś wtedy z Harry’m…-kobieta to powiedziała, po czym mnie przytuliła i się popłakała. Z moich oczu płynęły łzy oddałam uścisk po czym, wyjęłam chusteczki i zaczęłam się wycierać. Po kilku minutach do szpitala dotarła zdenerwowana Maura.
-Witaj Anne!-podbiegła.
-Witaj Maura…-powiedziała uspokajając się.
-Dzień Dobry-powiedziałam grzecznie.
-I co z nim?-wypytywała Maura.
-Nic nie wiemy…
-Ale na pewno przeżyje!-dodałam,jakbym chciała sobie to wytłumaczyć. 
-Silny jest. Jak ja dorwę Niall’a to on tego nie przeżyje.!-Pani Horan wyraźnie wpadła w szał.-Jeżeli będzie potrzeba rehabilitacja. Zapłacimy za nią.
-Przepraszam,że pani przeszkadzam, ale wydaje mi się, iż Niall ma problem z zapanowaniem nad gniewem. Dzisiaj byłam świadkiem tego co się działo i wydaje mi się ,że ma to podłoże psychologiczne.-powiedziałam cicho.
-Tak? No w sumie od dziecka był nerwowy. Może masz rację…. Przepraszam jak masz na imię?-zapytała kobieta.
-[T.I]..
-[T.I]! Tak Niall o tobie cały czas opowiadał! Jest w tobie zakochany po uszy! Nie widzi świata poza tobą…-Popatrzyłam się tylko na kobietę. Do moich oczu napłynęły łzy… Chyba zrozumiała.
Z Sali wyszedł lekarz,który upiekował się Harry’m.
-Panie Doktorze!-Krzyknęła Pani Styles. Lekarz nie był zadowolony.
-Z Harry’m jest bardzo źle. Jest z nim kontakt,lecz twierdzę,iż nie przeżyje. Przykro mi.-powiedział na jednym wdechu. –Jeżeli chcecie do niego wejść możecie,ale to nie wygląda dobrze.-dodał.-Bardzo mi przykro.
Stałyśmy jak wryte. Pani Anne- syn jej umiera. Mi-umiera najlepszy przyjaciel i myślę,że miłość. Pani Maurze- umiera chłopak ,którego pobił jej syn.
-Proszę Pani. Pójdę do Harry’ego dobrze?-powiedziałam przełykając ślinę.
-Pójdę z Tobą.-powiedziała.
Weszłam do pokoju Harry’ego.
-Harry-szepnęłam, płacząc. Poruszał powiekami,jakby kazał mi mówić. – Wiem co się tutaj dzieję. Wiem,że nie będę miała kiedy już tego powiedzieć. Kocham ciebie! Jesteś jedyną osobom, przy której czułam się jak księżniczka. Nie było nam pisane być razem ale wiedz,że będę się za ciebie zawsze modlić.! –powiedziałam, całując go w policzek.
-[I.T]..-szepnął. Pochyliłam się nad nim.- Zaopiekuj się moja mamą. Kocham ciebię. Będę ciebie pilnować.! – w to co powiedział dał z siebie cały głos.
-Harry moje kochane dziecko.! Proszę nie odchodź! Potrzebuję ciebie! Błagam Harry!-Pani Anne krzyczała płakała, błagała… Nagle na całej sami rozległ się straszny huk. Maszyny szalały. Nagle wszystko ucichło. Harry odszedł. Odszedł do nieba. Odszedł do naszego ojca-Boga. Anioły go zabrały.
Przytuliłam Panią Styles.
-Będę z panią. –powiedziałam krótkie słowa jednak były one tak ważne.
Kochał? Kochał.
Był? Był
Patrzył? Patrzył.
Troszczył się? Troszczył się.
Słuchał? Słuchał.
Kocha? Kocha.
Jest? Odszedł
Odszedł do Boga a ja go zawsze zachowam w swoim sercu.Teraz jest jednym z aniołów. Strzeże mnie. Obiecał mi to.
Codziennie śni mi się. Śni mi się jego uśmiech. Zapach. Czasami czuję jakby był przy mnie. Zbieram jego rzeczy. Czuję jakby był przy mnie. Czuje jak mnie kocha. Wiem, że się mną opiekuje. Tęsknię za nim. Modlę się za niego. Mam nadzieję,że gdy ja odejdę to będzie na mnie czekać. Minionej nocy wydarzył się cud. Nie mogłam spać. Zapaliłam lampkę i usiadłam na łóżku. Siedziałam i patrzyłam się w okno. Było około 2 w nocy. Nagle z drzew wyłoniła się postać. Był do Harry. Jego loczki. Sposób bycia. Z nikim bym go nie pomyliła. Spojrzał się w moje okno. Uśmiechnął się. Pomachał mi i zaczął się kierować w stronę ulicy. Odchodził powoli. Latarnie oświetlały jego drogę. Szedł jakby po czerwonym dywanie. Nie mogłam w to  uwierzyć. Nagle znikł. Odszedł. Może odszedł ciałem,ale nigdy nie odejdzie duchem. Codziennie po modlitwie za niego siadam i rozmawiam i mówię co się dzisiaj działo… To jest mój sposób bycia…
Jeżeli chodzi o Niall’a. To wyjechał do Irlandii, gdzie obecnie leczy się w jakimś ośrodku… Stwierdzono u niego chorobę psychiczną.
One Direction już nie ma.
Na tym kończy się moja opowieść.

THE END.
--------------------------------------------------------
Tak jak Harry odchodzę. Przepraszam.  Może kiedyś wytłumaczę czemu.Ale na razie nie mogę. Przepraszam! :c  

1 komentarz:

  1. Boże kochany.. popłakałam się aż. Wspaniały imagin. :")

    OdpowiedzUsuń