niedziela, 23 sierpnia 2015

Harry

Witajcie! Moja mordka się cieszy, gdy widzę komentarze od najlepszej osoby pod słońcem i księżycem, czyli Bookie G! Nie zadedykuję ci tego imagina, gdyż jest taki jak wszystkie, czyli kończy się źle. Wpadłam na genialny pomysł, zatem zapraszam was na kolejnego imagina. (T.K.W. - Twój kolor włosów. T.K.O - Twój kolor oczu.)

°°°°°°°°°°°°°°°°

Poznał ją w swojej nowej pracy. Od razu poczuł do niej coś, co poczuć nie warto. Pałali do siebie tak wielką nienawiścią, że ona straciła pracę. Wiedział, że nie znalazła nowej. Oboje nie wiedzieli, dlaczego tak bardzo się nienawidzą. Gdy ktoś o to pytał, nie potrafili racjonalnie odpowiedzieć. Zbywali prostymi tekstami.
Po dwóch miesiącach bez pracy, niezapłacone mieszkanie dało o sobie znać. Szukałam czegokolwiek, ale grzeczny pan Styles musiał zabierać mi gazety, itp. Szczerze go nienawidziłam. To wszystko przez tego zakochanego w sobie idiotę! Jasna cholera! Nagle zobaczyłam dziwne ogłoszenie. Nagłówkiem był duży napis "Pogrzeby". Tak, to jest to.

Przechodząc przez las, słyszałam co jakiś czas łamaną gałązkę i szeleszczące krzaki. No tak, Styles mnie śledzi. No to niech patrzy, bo będzie co oglądać. W końcu dotarłam nad rzekę, na pięknej polance. Zawsze bałam się wody. Dziś jednocześnie pokonam ten strach i go pogłębię.
T.I:Harry Stylesie, jesteś jak fałszywe złoto. Nienawidzę cię, bo cię kocham.
I tyle. Z zamkniętymi oczami wskoczyłam do lodowatej wody. Od razu zaczęłam się krztusić, przez co w moich płucach znalazło się dużo wody. Tonęłam. Na chwilę wystawiłam głowę nad wodę.
H:NIE!!!
Już bezsilna zaczęłam opadać na dno. Chociaż moje ciało próbowało walczyć, rozum nakazywał wypłynąć, serce już nie było w stanie dobrze pracować. Zamknęłam oczy, oddając się śmierci, która miała dziwnie ciepłe ręce. Przed moimi oczami przepływały wspomnienia. Twarze rodziców, nasze wycieczki, podstawówka, gimnazjum, liceum, śmierć rodziców, wyjazd do Anglii, studia i praca w kawiarni, zakochanie się w Harrym, wyrzucenie z pracy, brak pieniędzy, napis "Pogrzeby", podjęcie decyzji, wypowiedzenie swojej miłości i śmierć. Co jakiś czas widziałam w głowie piękną twarz Hazzy. Ostatnim, co poczułam, było cudowne powietrze i dotyk ust, na moich ustach.

Wyrywając płatki stokrotki, siedziałem nad skromnym grobem pięknej dziewczyny, do której czułem coś więcej od początku, lecz wmawiałem sobie, że to nienawiść. [T.I] była skromną [T.K.W.], o [T.K.O.] oczach. Była słodka i zgrabna, a jej urok wręcz zniewalający. Gdy wpatrywałem się w zdjęcie na nagrobku, myślałem, jak mogłem być tak głupi, żeby odebrać jej tą całą chęć do życia. Byłem najgorszym, co przytrafiło się jej w tym krótkim życiu. Dlaczego to robiłem? Szczerze? Nie wiem. Zakochałem się w niej, ale zrozumiałem to w momencie, gdy ona, w krótkich spodenkach i białym topie, wskoczyła do lodowatej wody, by umrzeć. Za późno zadziałałem. Ocknąłem się dopiero, gdy [T.I] desperacko wynurzyła się z wody, gdzieś na środku jeziora, po czym znów zniknęła. Dopiero wtedy wskoczyłem za nią, prawie od razu ją odnajdując i wypływając z dziewczyną na rękach. Próbowałem ją reanimować, lecz na marne. Nawet nie mogłem dzwonić po karetkę, bo telefon miałem w kieszeni przemokniętych spodni. Patrzyłem więc tylko na jej piękną twarz i żałowałem ulatującego z niej życia. Gdy jej serce zabiło po raz ostatni, pocałowałem ją delikatnie i zacząłem płakać nad martwym ciałem ukochanej.

1 komentarz: