wtorek, 26 marca 2013

Wyniki Konkursu

Zgłosiło się do mnie 25 osób. Imaginy były raczej na tym samym poziomie, więc było ciężko mi wybrać, ale nie miałam wyboru wysiałam wyłonić trzy najlepsze. Oto wyniki:
I miejsce - Wiktoria Prochal/miesiąc stażu
II miejsce - Nati Ania/dwa tygodnie stażu
III miejsce - Alicja Gajda/tydzień stażu
Zwyciężczynie proszę o kontakt przez e-mail: anitolka5561@wp.pl
albo gg: 46047682 (Jak najszybszy!!!)

Wiktoria Prochal Imagin o Liamie:

Dziewczyna siedziała na kolanach, na ziemi, cicho szklochając. W ręku trzymała ich wspólne zdjęcie; jej i jej chłopaka.. Nieżyjącego już chłopaka... Liama Payna...

-Hej, jesteś tu nowy, prawda?-[T.I.] podeszła do chłopaka, w kącie sali, w jej klasie. On popatrzył jedynie na nią, a ona sympatycznie się do niego uśmiechnęła, chcąc dodać mu otuchy.
-Tak...-Burknął. Cofnął się ponownie w kąt, z którego przed chwilą wysunął się. Jednak jego towarzyszka była nieugięta. 
-To może zdradzisz mi przynajmniej jak masz na imię...?-Znowu się uśmiechnęła. Ile w niej radości, chyba nikt nie może pojąć, a tym bardziej więcej jej posiadać. [T.I.] promieniała uśmiechem od ucha do ucha, i zarażając swą radością innych, nawet nie znanych jej ludzi.
-A po co Ci to?-Zapytał ironicznie gruby chłopaczek.
-A po to, byś nie stał tutaj sam, tylko się ze mną troszkę pobawił. W końcu ja jestem [T.I.]-Dziewczyna wyciągnęła w kierunku  chłopaka rękę.
-Liam.-Powiedział. Tyle wystarczyło. Mała dziewczyna pociągnęła Liama na środek sali, do dzieci bawiących się przeróżnymi zabawkami. W końcu byli w przedszkolu ^^

Niby nic, niby tylko przedszkolna, głupia zabawa, ale ta dziewczyna, ta mała dziewczynka, zapoczątkowała ich cudowną znajomość, cudowną przyjaźń. Dlaczego cudowną? No bo kto, nawet w podstawówce, rozumie się bez słów? No bo kto ma zawsze oparcie, w każdej sytuacji, jak właśnie nie prawdziwi przyjaciele? No bo kto ich tylko zobaczył, uważał za uroczą parę, stworzoną tylko dla siebie nawzajem. Mimo, iż byli tak różni; jak ogień i woda, jak niebo i piekło. Odziwo, to ona, to [T.I] była ogniem, to ona była piekłem, bo to właśnie ona z tamtej dwójki była żywiołową, pełną entuzjazmu, pewną siebie dziewczyną. A on? Przeciwieństwo jej. Wiecznie skryty, mało w siebie wierzący, samotny, bo nikt nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Nikt z wyjątkiem jej, z wyjątkiem [T.I.]... 
No,ale mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają.
Mówi się, że w końcu każda przyjaźń w miłość się przemieni, i tak było też z tym przypadkiem...

-Ale gdzie Ty mnie ciągniesz?-Szesnastoletnia, wtedy [T.I.] ciągle śmiejąc się, była ciągnięta przez jej najlepszego przyjaciela - Liama. Ten wariat zabrał ją z jej cieplutkiego domku, aby teraz pędzić przez las w środku deszczu. Co chwila potykając się o korzenie drzew i śmiejąc się w niebogłosy. Ale spokojnie, to ten sam Liam, który był w przedszkolu przeszło ponad dziesięć lat temu. Tak na niego działa ta kochana istotka [T.I.].
-Zobaczysz!-Nie przestawali się chichrać. Kto powiedział, że to jest zakazane? Że śmiech jest zakazany? No właśnie, nikt :) A dla nich to był jakby lek, jakby osobisty narkotyk.
-Jesteśmy!-Lii krzyknął triumfalnie.
-Jak tu pięknie!-[T.I.] była pełna zachwytu. W końcu właśnie jej oczom ukazała się zielona polana, z kocyczkiem rozłożonym na środku, oczywiście w zielono - niebieską kratę, a na niej postawiony został brązowy, wiklinowy koszyk.
-Piknik!-Krzyknęła pełna entuzjazmu.
-To dla Ciebie.-Jej towarzysz wskazał  na przygotowane rzeczy.-Dla nas...-Dodał.
-Liam, jak ja Cię za to kocham!-Ona rzuciła się na niego, obejmując go, a on jedynie wyszeptał:
-Ja Ciebie też...Ale inaczej...-Było to ciche, ale jego przyjaciółka była na tyle blisko, aby to usłyszeć. Cofnęła się niepewnie, swoje dłonie położyła na ramionach brązookiego. Zlustrowała go wzrokiem, a uśmiech momentalnie zszedł jej z twarzy.
-O co Ci chodzi...?-Zapytała niepewnie.
-No bo widzisz, [T.I.]...-Westchnął, ale po chwili kontynuował:-Ja Cię kocham... I to nie jest zwykłe zauroczenie. Kocham Cię, kocham Cię! Kocham Cię za to, jaka jesteś, za Twoją radość do życia, za podejście pełne entuzjazmu do wszystkiego . Kocham Cię za to, że po prostu jesteś. Jesteś wyjątkowa. Nie boisz się postępować pewnie, taj, jak chcesz, nie boisz powiedzieć czegoś, co jest dla Ciebie ważne. Nie boisz się krytyki, nie przejmujesz się nią. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Było to w przedszkolu. Ty podeszłaś do mnie, do grubego chłopaka, który stał w kącie, sam. Pomimo tego, że odpychałem Twoją chęć do mnie, to Ty się nie poddawałaś. Jakby bardzo Ci na tym zależało. Może nie okazałem tego, ale zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy tak o mnie 'walczyłaś'. Mimo, że byłem inny, to Ty jako jedyna dałaś mi szansę. Jesteś moją nadzieją na lepsze. Zawsze, po przebudzeniu, jesteś moją pierwszą myślą. Przed moimi oczami pojawia się Twoja twarz, a ja już rozumiem, że choć mamy spotkać się za dwie godziny w szkole, to i tak za Tobą tęsknię. Jesteś zawsze przy mnie, jak Cię potrzebuję. Zawsze mi pomagasz, czasami nawet wtedy, kiedy pomocy nie potrzebuję.-Uśmiechnął się, jakby sam do Siebie.-Ale chcesz dobrze, zawsze jesteś skora do pomocy, z chęcią wyciągasz pomocną dłoń. Zawsze myślisz najpierw o innych, dopiero później o Sobie. Masz mnóstwo marzeń celów, które chcesz spełnić. Są one cudowne. To Ty jesteś cudowna! Kocham Cię [T.I.], rozumiesz? KOCHAM CIĘ!-Krzyknął, a w oczach jego słuchaczki pojawiły się łzy. Łzy radości, że ktoś o nią dba, ktoś ją kocha. Zawsze szukała swojej drugiej połówki gdzieś daleko, chodź idealną dla niej miała przy Sobie, jednak nie doceniała tego.
-Jeeeej..Liam...To było piękne. I chcę, abyś wiedział, ze też Cię kocham. I to też nie jest tylko jakieś tam zauroczenie, ale prawdziwa, szczera miłość, na lata, na wieki, na...-Nie dokończyła, bo jej ukochany zamknął jej usta w pocałunku, który ona odwzajemniła. Był to jej pierwszy pocałunek... Jak z bajki, taki, jaki sobie wymarzyła; W deszczu, z osobą, którą kocha szczerze. A one teraz czuła, że to jest prawdziwe uczucie...
-A więc zostaniesz moją dziewczyną?-Zapytał z nadzieją w głosie.
-Zostanę...-Powiedziała, a on ponownie wbił się w jej usta....

Wspomnienia są teraz tak bardzo bolesne. Trzy lata, trzy lata minęły od ich pierwszego pocałunku. Od pocałunku, dzięki któremu do niedawna byli parą. Niestety, ale los nie chciał, aby spełnili swoje marzenia, o byciu razem już na zawsze, już na wieczność... Los zabrał Liama z drogi [T.I.] niespełna miesiąc temu, a ona nie może się z tego otrząsnąć. W końcu obiecywał, obiecywał, że będą razem, a teraz co? Teraz ją zostawił...A ona przecież nie może bez niego żyć. Nie ma po co wstawał rano, bo nie ujrzy już swojego ukochanego. Cały entuzjazm, cała radość z niej 'wyparowały'. Nie już śladu z tej dziewczynki z przedszkola. Czy da się żyć bez powietrza? Nie. A bez tlenu? Też nie. A on był jej powietrzem, był jej tlenem,  niezbędnym do życia...
Wspomnienia cisną na oczy łzy. [T.I.] już nawet nie próbuje ich zatrzymywać, bo wie, że to jest bez sensu. Wypłakała już morze słonej cieczy. Na chwilę wstała, skierowała się do biurka, skąd wzięła długopis i jakieś pudełko, po czym wróciła ponownie na miejsce. Ponownie chwyciła zdjęcie, wolnym gestem odwróciła je i zaczęła po nim pisać, ocierając łzę.
"Wiem, że to miało być inaczej. Wiem, że niczego nie naprawię płaczem. Tak bardzo pragnę z Tobą być. Kiedy nie ma Ciebie, ja już nie mam nic."
Wyciągnęła nagle kilkanaście tabletek.  Wiedziała, że za chwilę wszystko się skończy, że za chwilę będzie ze swoim chłopakiem. Jednak bała się, a to było dla niej niezwykłe uczucie, niecodzienne, niespotykane jak dotąd... Nie wiedziała jednak, że jej ukochany cały czas był przy niej. Obiecał jej, że ją nie opuści i tego nie zrobił. Mimo, że śmierć go zabrała jego dusza pozostała. Ona nieświadoma wzięła te tabletki do buzi. Jego duch krzyczał, lecz jego głos był nierealny, próbował złapać ją, lecz był bezradny. Jej delikatne ciało osuwało się na ziemię, jej oczy gasły, a on tulił ją do siebie. Zrobiła to, by być z ukochanym, by spotkać go w nieznanym...


HISTORIA MIŁOŚCI, BEZ KTÓREJ ONI NIE MOGLI ŻYĆ, KTÓREJ INNI NIE MOGLIBY ZROZUMIEĆ...
~*~

Nati Ania imagin o Harrym i Niallu:
Siedziałaś sama... Jak zwyklę zresztą. Po śmiertelnym wypadku twojej przyjaciółki [i.t.p.] nie miałaś nikogo tak bliskiego jak ona. Byłyście jak siostry. Popijając kakao na parapecie rozmyślałaś. Zadawałaś sobię pytania, na które nie znałaś odpowiedzi- Czy znajdziesz jeszcze kogoś tak bliskiego jak ona ?, Co byłoby gdyby nadal żyła...?- z rozmyśleń wyrwała cię mama.
- [t.i], chodź. Obiad stygnie.- wychyliła sie zza drzwi.
- Nie jestem glodna...- powiedziałaś beznamiętnie.
- Przepraszam... Zapomniałam że to dziś.- powiedziała lekko przygaszonym tonem i usiadła obok ciebie.
- Nie szkodzi...- spojrzałaś przez okno. Padał deszcz... Pogoda jakby dopasowana do dnia. Dziś druga rocznica śmierci [i.t.p.].
- Przykro mi córeczko.- rodzicielka pocalowała cie w czoło.
- Pójdę do niej.- wstałaś z parapetu i ubrałaś na siebie płaszcz. Szłaś powolnym krokiem w stronę cmentarza. Zbiżałaś się do miejsca jej spoczynku. Przy nim siedzieli jej rodzice. Po kilku minutach odeszli. Oboje byli zapłakani i smutni. Zresztą tobie też zbierało się na płacz. Usiadłaś na ławcę i zaczęłaś szlochać. Wszystko potoczyłoby się inaczej gdyby ona była nadal z tobą... Naglę poczułaś że ktoś cię przytula. Odskoczyłaś gwałtownie przestraszona.
- Przepraszam... Chciałem dobrze.- powiedział równie zapłakany Blondyn.
- Nic się nie stało- sporzałam na jego piękne niebieskie oczy, czerwone od płaczu. Przypominał mi kogoś... Zaraz, zaraz... Niall Horan ? Ty chyba on. Ten z One Direction ? To nie możliwę...
- Jestem Niall.- podał mi rękę. A jadnak... To on.
- [t.i.]- uścisnęłaś mu rękę.
- Nie chcę być wścipski, ale kto tu jest ?- zapytał.
- Moja najlepsza przyjaciółka...- spojrzałaś na ziemię. Łza spłynęła po twoim policzku. On chyba to zauważył i ją starł. Następnie cię przytulił.
- Dziękuje Niall.- pożegnałaś się z chłopakiem i wstalaś.
- Poczekaj. [t.i] !- chwycił cię za nadgarstek. Obróciłaś się w stronę blondyna na piętach.
- Tak ?
- Może dasz mi swój numer ?- zapytał troche skrępowany.
- Jasne.- wzięłaś jego telefon i podałaś mu swój numer telefonu.
- Do zobaczenia.- lekko się uśmiechnął.
- Mam nadzieję.- odwzajemniaś gest i wróciłaś do domu. Powiedziałaś do mamy -Jestem.- i ruszyłas w stronę pokoju. Wieczorem wykonałas codzienną toaletę i położyłaś się spać.

*Natępnego Dnia*
Rano obudził cię dzwięk telefonu. Przeciągnęłaś się i sprawdziłaś. '3 wiadomości od Nieznany numer' otworzyłaś pierwszą:

"Hej [t.i] wstałaś już ? :) xx.Niall"

Uśmiechnęłaś się sama do siebie. Sprwdziłaś drugą:

"Może spodkamy się dzisiaj w Nando's ? xx.Niall"

I Trzecią:

"Nie odpisujesz więc są dwie opcję. 1. Nie chcesz się ze mną spodkać 2. Nie wstałaś jeszcze.
Mam nadzieje że to ta druga ! :D czekam aż się obudzisz xx.Niall"

Zaczęłaś mu odpisywać:

"Chętnie się z tobą spodkam ;D Śniadanko/Obiad w Nando's ? Dla mnie Super. xx.[t.i]"

Błyskawicznie dostałaś odpowiedź:

"Będę czekać na ciebie o 12.00 na miejscu :) xx.Nialler"

Spojrzałaś na zegarek, 10.00 co oznaczało jeszcze trochę czasu. Poszłaś do łazienki przyszykować się. Ubrałaś czarne rurki, białą bokserkę i czerwoną bejsbolówkę. Tego samego koloru conversy. Weszłaś do kuchni i Przywitałaś się z mamą buziakiem w policzek.
- Śniadanko ?- zapytała uśmiechnięta.
- Nie dzięki. Zjem na mieście. Jestem uwówiona.- odwzajemniłaś gest.
- Poznałaś kogoś ?- zdziwiła się.
- Tak. To kolega. Pamiętasz ten zespół za który tak uwielbiałam ? To ten blondasek. Niall.- zaśmiałaś się zkładając telefon do kieszeni.
- One Direction. Dobrze pamiętam ? A ten blondyn to ten którego tak ubustwiałaś ?- zaczęła się ze mnie śmiać.
- Mamo !
- Dobra, dobra. Nic nie mówie. Baw się dobrze.- dała mi buziaka w policzek i wyszłam. Czekałam na autobus. Przyjechał po kilku minutach. Wsiadłam i nim sie obejrzałam byłam na miejscu. Niall stał przed wejściem.
- Hej.- uśmiechnęłam się do niego.
- Siemka [t.i].- otworzył ci drzwi. Usiedliście przy stoliku i zamówiliście jedzenie. Był taki jak o nim czytałaś. Słodki niebieskooki blondasek z niepohamowanym apetytem. Po kilku godzinach rozmowy wyszliście z budynku. Niall zaproponował że cię odprowadzi. Zgodziłaś się. Znalazłaś z nim wspólny język. Mieliście wiele wspólnych zainteresowań. Ani razu nie zabrakło wam tematu do rozmowy. Niall odprowadził cie pod same drzwi. Pocałowałaś go w policzek na pożegnanie i się rozeszliście.
- [t.i] ! Zobacz !- mama zawołała cię do kuchni. Wyglądała przez okno. Dołączyłaś do niej. Zobaczyłaś Niallera odwalającego jakiś 'Taniec słońca'. Zaśmiałaś się pod nosem. Blondyn to spostrzegł i odszedł z miejsca zdarzenia jakby nigdy nic. Obróciłaś się w stronę mamy.
- Mamo... Czy ty nas podglądałaś ?- położyłaś ręcę na biodra.
- No wiesz..
- Jestem zawiedziona.- skrzyrzowałaś ręcę.
- Nie wydziwiaj mi tu tylko marsz na górę lekcje odrabiać !- zaśmiała się.
- Mamo... Są wakację !- zaczęłyście śmiać się jak głupie. Zawsze miałaś z nią świetny kontakt. Ojca nie znałaś... Ale i tak mama ci wystarczała. Poszłaś do pokoju i tradycyjnie weszaś na laptopa. Zauważyłaś że na twitterze śledzi cię ponad milion osób ! Poszukiwałaś powodu tego nagłego zdarzenia. I znalazłaś tweet Niallera:

" Świetne obiado/śniadanie ze świetną dziewczyną. Wspaniałe popołudnie [t.i] !"

Zaśmiałaś się pod nosem. Przeglądałaś jeszcze internet i dzień skończył się w mgnieniu oka. Wykonałaś wieczorną toaletę i niewiadomo kiedy zasnęłaś.

***

- Mamo ! Co na śniadanie ?- zbiegłaś po schodach krzycząc, jednak nikogo nie było. Zastałaś tylko karteczkę na blacie:

' Kochanie pojechałam do cioci na 2 dni. Nie budziłam cię bo wiedziałam ze nie będziesz chciała jechać :) Obok masz pieniądze. Jakby coś się dziło to dzwoń. xx.Mama'

- Czyli zostałam sama.- uśmiechnęłaś się sama do siebie. Po zjedzonym śniadaniu i ubraniu sie wyszłaś do parku żeby się przewietrzyć. Szłasz spokojnymi uliczkami Londynu. Po drodze zachaczyłaś o Starbucksa. Zapatrzona w telefon wyszłaś z budynku. Przez przypadek wpadłaś na kogoś, oblał cię kawą.
- O Matko... Przepraszam, zapatrzyłem sie.- sięgnął po husteczki i zaczął cię nerowo wycierać.
- Nic się nie stało. Wypadki się zdarzają.- zaśmiałaś się. Spojrzałam na jego twarz. Miał bujne loki i zniewalające szmaragdowe oczy. Do tego śliczne dołeczki. Harry... To był on.
- Dam ci pieniądze. Zapłace za pralnie.- Nerwowo złapał za kieszeń.
- Nie trzeba. Na prawdę. Jestem [T.I.]- popatrzył ci w oczy.
- Miło mi, jestem Harry, Harry Styles.- podał ci rękę.
Ale nalegam, zapłacę za pralnię.- nalegał.
- Nie trzeba !- uśmiechnęłaś się serdecznie.
- To chociaż wypiorę koszulkę. Dasz mi ją tutaj czy wolisz u mnie.- uśmiechnął się łobuzersko.
- Mówił ci ktoś kiedyś że jesteś bezczelny ?- zaśmiałaś się.
- Wiele osób. Chodź [T.I] wypierzemy to.- złapał cię za rękę i poprowadził do swojego samochodu. Sprzeciwiałaś się, ale chłopak nie dawał za wygraną. Dojechaliście pod dom.. A raczej wille. Weszliście do środka.
- Chłopaki ! Jestem !- krzyknął Harry. Spojrzałaś na niego zdziwiona. Chłopaki ? Czyli nie mieszkał sam.
- Przywiozłeś marche...- z salonu wybiegł chłopak w koszulce w paski i czerwonych spodniach.
Cóż to za ślicznotka ?- mrugnął do ciebie.
- Wybacz. Nie potrafi się zachować.- loczek skarcił go wzrokiem.
- Jestem [T,I]- powiedziałaś z wielkim rumieńcem na twarzy.
- Louis.- uśmiechnął się serdecznie.
- Dziewczyna ? Gdzie ?- z góry zbiegł mulat.
Cześć, cześć, cześć.- podał ci rękę.
Zayn.
- [T.I]- uśmiechnęłaś się lekko. Czyli aż 2 ?
- Hej.- z salonu wyszedł chłopak w koszulce w kratkę.
Wybacz za ich zachowanie. Jestem Liam.- uśmiechnął się miło. Odwzajemniłaś uśmiech.
- Miło, [T.I.]- Hazza mieszkał z 3 chłopców ? Wow.
- Chłopaki ! Musztarda się skończy... [T.I] ?!- z kuchni wyszedl Niall.
- Niall ?!- spojrzałaś zdziwiona.
- Znacie się ?- Hazza dziwnie spojrzał na kumpla.
- Tak, poznaliśmy się wczoraj. 
Skąd wiedziałaś gdzie mieszkam ?- przytulił się do ciebie.
- Właściwie to nie wiedziałam. Zostałam przez przypadek oblana kawą.- odwzajemniłaś uścisk.
- Właśnie koszulka. Pozwolisz ?- Spojrzał na ciebie Harry.
- Mam paradować w staniku przed wami ?!
- Chodź na górę. Pożycze ci koszulkę.- Blondyn złapał cię za rękę i pobiegliście na górę.
- [T.I] ktora ci się bardziej podoba ? Niebieska z graffiti czy Zielona z Inicjałami JB ?- Niall pokazywał ci koszulki.
- Kocham Justina. Chce zieloną.- uśmiechnełąś się.
- Lubie cię jeszcze bardziej.- zaśmiał się. Wzięłaś koszulkę i poszłaś do łazienki. Tam się przebrałaś i uprałaś brudną koszulkę. Zeszłaś na dół do chłopców którzy siedzieli w salonie. Popatrzyli na ciebie, a ty usiadłaś na kanapie pomiędzy Niallem a Liamem.
- JB ? Bratnia dusza Nialla.- zaśmiał się Zayn.
- A żebyś wiedział.- blondyn objął cię ramieniem.
- Uuuuu.- wszyscy zaczęli wydawać niewyjaśniony dźwięk.
- A gdzie koszulka ?- zapytal wstając Harry.
- Suszy się.- uśmiechnęłaś się.
- Jak to ? Przecież... Foch !- przekręcił głowę. Wszyscy zaczęli się śmiać. Tak spędziłaś z 1D reszte dnia. Zapomniałaś o wszystkim. Gdy spojrzałaś na zegarek była już 21.30. Za oknem też było już ciemno.
- Boże ! Już ta godzina ?! Sory chłopaki, ale muszę lecieć.- wstałaś ale blondyn pociągnął cię za nadgarstek i upadłaś na jego kolana. Nie przjeął się jakoś tym, tak jakby chciał żeby tak się stało.
- Nigdzie nie idziesz. Jest już ciemno. Zostajesz u nas.- powiedział spokojnym tonem.
- Ale ja nie mogę, ja...
- Żadnych ale ! Zostajesz i już !- uśmiechnął się.
- No dobrze...- poddałaś się.

******

Po wyjściu z łazienki, gdzie wykonywałaś toaletę, położyłaś się obok Nialla. Postanowiłaś że mu to powiesz... Czułaś coś do niego. Znaliście się 2 dni, ale go kochałaś. Tak, Kochałaś. To nie było zwykłe zauroczenie. Mieliście takie same zainteresowania, śmialiście sie z tego zamego. Może to troche za wcześnie ale ' Nie ma ryzyka, nie ma zabawy.'- pomyślałaś.
- Dobranoc.- powiedzial wtulony w ciebie blondyn.
- Niall...- odwróciłaś się w jego stronę.
- Tak ?- otworzył oczy.
- Musimy porozmawiać.- powiedziałaś poważnie przechodząc do pozycji półleżącej.
- Ja ciebie też.- przytulił cię i złączył wasze usta w delikatnym lecz uczuciowym pocałunku.

Alicja Gajda imagin o Louisie:
W wieku 19 lat postanowiłaś zmienić coś w swoim nudnym życiu i z dnia na dzień realizowałaś swój plan. Postanowiłaś się przeprowadzić daleko od Polski bo nie miałaś tu już niczego szukać. Rodzina ciebie odrzuciła w momencie, w którym wyznałaś im że rzucasz szkołę, jedyną osobą, która zaakceptowała była twoja przyjaciółka (I.T.P) lecz nie mogłaś wiecznie być na jej utrzymaniu ponieważ była w zaawansowanej ciąży, a jej chłopak nie był w stanie zarabiać na was wszystkich. Jedynie co zrobiłaś to pożegnałaś się i obiecałaś, że będziesz się odzywać. Spakowałaś swoje rzeczy i wyszłaś w niewiadomym kierunku  . Stwierdziłaś że pojedziesz na lotnisko i wsiądziesz w pierwszy lepszy samolot okazało się że leci on do Londynu. Pomyślałaś raz się żyje i bez wahania kupiłaś bilet i odleciałaś. W Londynie byłaś kilka godzin później. Postanowiłaś przenocować w małym motelu, a  że miałaś sporo oszczędności mogłaś sobie na to pozwolić. Następnego dnia spacerując ulicami miasta w małej knajpie zauważyłaś ogłoszenie do pracy. Bez wahania weszłaś i po krótkiej rozmowie dostałaś pracę. Ucieszyło cię to tak bardzo, ze skakałaś na środku chodnika, przechodnie albo cieszyli się twoim szczęściem, albo patrzyli z pogardą, ale nie interesowało cię w tym momencie. Postanowiłaś poszukać mieszkania. Znalazłaś małą kawalerkę w dogodnej cenie i tydzień później już się w niej osadziłaś. Cieszyłaś się że masz blisko do pracy co było ci na rękę. Mieszkasz w Londynie już pół roku, jesteś szczęśliwa. Twoja szefowa stała się twoją najlepszą przyjaciółką, jedyną jaka miałaś w tym wielkim mieście. Wiadomo było jeszcze kilku znajomych, ale jej mogłaś powiedzieć dosłownie wszystko. Twoją sielankę zakłócił telefon od (I.T.P) mieszkającej w polce. Z rozmowy wywnioskowałaś że rozstała się ze swoim chłopakiem po tym jak okazało się że jej córka jest bardzo chora. Jedynym ratunkiem była klinika w Londynie , lecz ona nie miała za co tam zamieszkać. Od razu zaproponowałaś jej pomoc. Nie minął tydzień, a ona leciała w kierunku stolicy Anglii. Postanowiłaś wsiąść w samochód słuchając swojego ulubionego zespołu One Direction i popędzić w stronę lotniska. Okazało się że tego dnia nie ma żadnych odlotów, a są tylko dwa przyloty. Jeden z nich to był lot z Polski, a drugim okazał się powrót One Direction z kilkumiesięcznej trasy koncertowej. Byłaś wniebowzięta, ale szanując prywatność innych stwierdziłaś że nie będziesz skakać i piszczeć w ich kierunku tak jak setki innych dziewczyn. Chłopcy przylecieli godzinę przed (I.T.P) więc usiadłaś na Sali i czekałaś, gdy usłyszałaś dziwnie znajomy głos, który kierowany był w twoją stronę. Bez namysłu odwróciłaś się i dopiero do ciebie dotarło co nieznajomy mówił.
- Co taka piękna dziewczyna robi tu sama, gdy jej rówieśniczki szaleją spory kawałek dalej? – Spytał się wysoki niebieskooki chłopak z artystycznym nieładem na głowie.
Spojrzałaś w jego przenikliwe spojrzenie i zrozumiałaś, że zaczepił ciebie sam Louis Tomlinson. Gdy byś w tym momencie stała pewnie byś padła i zaczęła udawać prosiaka z zachwytu.
-Cz.. Czekam- odpowiedziałaś jąkając się. Chłopak podszedł obok ciebie popatrzał na wolne miejsce i spytał – Mogę ? Nie mogłaś mu odmówić więc tylko pokiwałaś twierdząco głową i natychmiast usiadł z wielkim uśmiechem na twarzy. Odpowiedziałaś mu tym samym milcząc. Louis postanowił przerwać tą ciszę swoim seksownym głosem – Więc jeszcze się nie przywitałem. Nazywam się Louis. Posłał ci najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek miałaś okazję ujrzeć. Wpatrywałaś się w niego dłuższą chwilę, lecz gdy się zorientował spuściłaś głowę i pokryłaś się rumieńcem, którego tak nie lubiłaś.
-Do twarzy ci z tym rumieńcem, ale wciąż nie znam twego imienia piękna nieznajomo- Po chwili ciszy powiedział z wciąż utrzymującym się na twarzy rumieńcem
- (T.I)- Odpowiedziałaś nieśmiało, niewiedząc co masz zrobić jedynie się uśmiechnęłaś.
- Więc (T.I) powiedz co ciebie sprowadza na lotnisko jak nie spotkanie z nami – Powiedział chłopak z zabójczym uśmiechem. Opowiedziałaś mu swoją historię ze łzami w oczach. On niewiele myśląc przytulił ciebie i pocałował we włosy. Uspokoiłaś się i zaczęliście rozmowę. Gdy okazało się że niestety musi iść poprosił ciebie o twój numer, a ty bez namysłu od razu mu go podałaś. – Niedługo się odezwę – Powiedział Loui na pożegnanie i mocno cię przytulił. Po upływie zaledwie 10 minut ( I.T.P) pojawiła się wraz małą. Rzuciłyście się sobie w ramiona i wróciłyście do twojego mieszkania odnieść bagaże.  Cieszyłaś się że ją widzisz. Następnego dnia pojechałyście do kliniki gdzie od razu Zuzię, bo tak nazywała się córeczka twojej przyjaciółki przyjęto. Wróciłyście do domu i zjadłyście obiad. Podczas zmywania naczyń po posiłku poczułaś wibrację w kieszeni i od razu wyjęłaś telefon i zobaczyłaś że masz wiadomość od nieznanego ci numeru więc od razu ją przeczytałaś  
             Miałabyś  (T.I) Ochotę na spotkanie dziś wieczorem ? Louis xX
Bez zastanowienia odpisałaś że z chęcią się z nim zobaczysz. Umówiliście się że o godzinie osiemnastej zjawi się pod twoim domem. Była 16 więc postanowiłaś zacząć się szykować. Wzięłaś szybki prysznic i zrobiłaś delikatny makijaż. Ubrałaś się zwyczajnie czyli niebieskie rurki do tego biała koszula wiązana w pasie. Włosy rozpuściłaś i pozwoliłaś im opadać na ramiona. O umówionej godzinie przez okno zobaczyłaś Louisa stojącego przy swoim czarnym sportowym samochodzie. Zarzuciłaś tylko na siebie czarną skurzaną kurtkę, Ubrałaś swoje ulubione czarne conversy, zarzuciłaś torbę na ramię i byłaś gotowa. Przed wyjściem spojrzałaś tylko w lustro i wybiegłaś z domu. Spotkanie bardzo ci się spodobało i o północy wróciłaś lekko „wstawiona” do domu. Przez najbliższy czas stan Zuzi się poprawił i po miesiącu wraz z mamą wróciły do Polski. Cieszyłaś się, że byłaś z (I.T.P) Razem. Z Louisem przez ten miesiąz również prawie codziennie się spotykałam. Aż pod koniec jednego ze spotkań powiedział, że bardzo mu się spodobałaś i delikatnie musnął cię w usta. Bez namysłu oddałaś mu pocałunek. Dziś jesteś z One Direction prawie zawsze i spodziewasz się przyjścia małego Louisa na świat. Louis gdy tylko się o tym dowiedział następnego dna ci się oświadczył, a miesiąc później urządziliście huczne wesele.  Zwiazek z Louisem trwa już prawie dwa lata. Jesteś szęśliwą panią Tomlinson i matką małego Tommy’ego. W końcu poczułaś się kochana, bo w domu nigdy tego nie dostałaś. Wszystko jest na swoim miejscu, tak jak marzyłaś sobie w dniu przyjazdu do Londynu i tak będzie już zawsze.

3 komentarze:

  1. Hej :) Mam przyjemność poinformować Cię, że zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award :D
    Szczegółów dowiesz się u mnie w zakładce „Nominacje” :>
    Zapraszam również do przeczytania i komentowania 9 rozdziału : ))
    http://one-direction-story-by-my.blogspot.com/
    p.s- Świetne imaginy :D Dobrze wybrałaś!!

    OdpowiedzUsuń