niedziela, 10 lutego 2013

#61 Zayn cz.3





Mijały kolejne dni. Byłaś gotowa spędzić z Malikiem resztę swojego życia. Oboje bardzo tego chcieliście... Przynajmniej wszystko na to wskazywało. Spędzaliście długie godziny na planowaniu ceremonii i przyjęcia. Często rozmawialiście o planach na przyszłość. Byliście pewni, że spędzicie ją razem. Mieliście ambitne postanowienia. W końcu przyszedł taki czas, że Zayn musiał wyjechać na kilka tygodni w trasę ze swoim zespołem. W dniu, w którym wyjechał zapewnił cię, że codziennie będziecie mieć kontakt.

 - Cześć słonko. – rzuciłaś kiedy odebrał telefon.

- Hej. – mruknął jakby od niechcenia. Zmartwiłaś się… Nigdy taki nie był. Zawsze tryskał entuzjazmem.

- Coś nie tak.? Jesteś jakiś przybity…- zapytałaś otwarcie. Miałaś wielką ochotę się do niego znowu przytulić, powiedzieć, że będzie dobrze.

 - (t.i), wybacz, ale muszę kończyć. Pa. – mówiąc te słowa nadal pozostawał zupełnie niewzruszony. Westchnęłaś i rzuciłaś bezimienne „Cześć”. Rozłączył się. Rzuciłaś telefonem gdzieś za siebie i ukryłaś twarz w poduszce. Było ci źle z tym co się stało. Nawet nie zorientowałaś się, kiedy zasnęłaś. Kiedy się obudziłaś, było już ciemno. Pofatygowałaś się do kuchni po szklankę wody. Po drodze ciągle rozmyślałaś o waszej rozmowie. O ile to można było nazwać rozmową. Wróciłaś do pokoju. Rzuciłaś okiem na telefon. W końcu zebrałaś się w sobie i po raz kolejny tego dnia wykręciłaś jego numer.

 - Zayn.? – zapytałaś słysząc tylko jakieś szmery.

 - Halo.? (t.i).? – w słuchawce odezwał się Malik. Odetchnęłaś z ulgą.

- Dzwonię zapytać, jak się masz. – odpowiedziałaś trochę rozbita. Mimo wszystko uśmiechałaś się blado na dźwięk jego głosu. Przez dłuższą chwilę panowała niezręczna cisza.

 - Jest w porządku… Ale chyba powinniśmy przełożyć nasz ślub. – Zayn oznajmił ci to z nieludzkim spokojem. Nie byłaś w stanie wykrztusić ani słowa.

 - Dlaczego.? – zapytałaś zdezorientowana

 - Po prostu nie wiem czy jestem na to gotowy. Może w ogóle to nie był dobry pomysł.? – kolejne słowa były dla ciebie ciosem prosto w serce. Nie mogłaś uwierzyć w to co słyszysz. Dlaczego on ci to robi.?

 - Ale… Zayn, jak to.? Przecież jeszcze wczoraj byłeś pewny. – łzy same cisnęły ci się do oczu. Powstrzymywanie ich sprawiało niewyobrażalną trudność.

- Dajmy sobie z tym spokój. – odparł łamiącym się głosem. Miałaś dość. Nie chciałaś go teraz widzieć.

 - Czyli to jest koniec.? – twój nerwowy ton skłonił go do przemyślenia. Znowu zapanowała ta okropna cisza. Ukryłaś twarz w dłoniach czekając na odpowiedź.

- Przykro mi. – szepnął i rozłączył się. Z całej siły uderzyłaś pięścią w ścianę. Nie mogłaś uwierzyć w to co się stało. Przez chwilę byłaś pewna, że to zły sen. Ale w końcu dotarło do ciebie, że to wszystko było zupełnie prawdziwe. Rozpłakałaś się. Nie chciało ci się żyć. Wszystko w co wierzyłaś straciło sens. To był koniec. Miałaś jasność – już się nie kochacie i to się nie zmieni. ---
Dramatyczny koniec... No tak. Przepraszam jeśli was rozczarowałam. ; / Nie miałam pomysłu jak to rozegrać. I w sumie padło na dramaturgię. Mam nadzieję, że spodobało wam się chociaż trochę.

3 komentarze:

  1. fajny ale mogła byś piać dalej nie lubię takich smutnych zakończeń <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniec jest bardzo smutny !

    OdpowiedzUsuń
  3. imagin jest bez sensu :CC czytam wszego bloga, niektóre imaginy są super ale po tym imagine raczej przestanę go czytać :///

    OdpowiedzUsuń