piątek, 26 lutego 2016

Zayn

Jestem siostrą Louisa Tomlinsona. Tak, tego Louisa. Louisa, który opuścił mnie rok temu, przybywając do XFactora. Gdy kontakt z nim wisiał na włosku, gdy już prawie do mnie nie dzwonił, ja do niego też nie, gdy nie widzieliśmy się od pół roku, przyjechałam do niego. To znaczy, może nie do niego, ale na koncert One Direction. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam jego zespół.
 - Kocham was!
 - Harry!
 - JESTEM NA ICH KONCERCIE! - takie wrzaski otaczały mnie z każdej strony. Gdy w końcu udało mi się wejść do środka i znaleźć się na moim miejscu, krzyki stały się jeszcze głośniejsze. A gdy chłopaki wyszli na scenę, moje uszy błagały o koniec.
 - Hej, Londyn! - zaczął mój brat, a odpowiedział mu taki ryk, że miałam ochotę wybiec z tamtąd. Louie kontynuował przemowę, a na koniec zapowiedział piosenkę - A teraz Up All Night!
 - - zaczął Liam.
 - - zaśpiewał Harry.
 - - wszyscy odśpiewali refren.
Słuchałam tej piosenki, nawet gdy Liam krzyknął, że mamy śpiewać, to to robiłam. Znałam ich piosenki na pamięć. Zawsze uważałam, że mój brat świetnie śpiewa i chętnie go słuchałam, ale przede wszystkim uwielbiałam Zayna. Jego głos, te high tony, wszystko w nim było idealne. Czasami naprawdę zachowywałam się jak fanka, a czasami nienawidziłam wszystkich za to, ża każdy chciał mieć autograf mojego kochanego brata. Ja sama bardzo rzadko go widywałam, nawet nie znałam jego zespołu osobiście. Nie miałam kiedy zapytać go o te kilkadziesiąt autografów, o które mnie proszono. Nawet czasami ludzie chcieli mój podpis. Wtedy odmawiałam, mówiąc, że nie jestem jakąś wielką osobistością i nie powinnam. Po prostu. Gdy słuchałam już ostatniej piosenki, uśmiechnęłam się. What makes you beautiful było moim ulubionym utworem, bo dałam Lou kilka pomysłów, a później znalazłam te fragmenty w piosence. Nagle Louis na mnie spojrzał. Pomachałam mu, uśmiechając się. Odmachał mi, a gdy ostatnie słowa zostały odśpiewane, Lou zabrał głos.
 - Hej, [T.I.]! - zaczął, a dziewczyny wokół mnie patrzyły na mojego brata z nadzieją, że je też zauważy - Niestety, Londyn, to na dzisiaj koniec. - zrobił 'smutną' minkę - Ale teraz zapraszamy po autografy i zdjęcia! Do zobaczenia! - chłopcy zszedli ze sceny.
Zapanowały wrzaski i płacz dziewczyn, a po chwili sala zaczęła się wyludniać. Ja również ruszyłam do miejsca, gdzie miałam spotkać One Direction z bliska. Kolejka, w której stałam, była niebotycznie długa. Jednak, gdy zobaczyłam mojego brata z szerokim uśmiechem, stwierdziłam, że się opłacało. Podałam mu wcześniej wypisaną kartkę.
 - Co...? - zaczął, ale gdy podniósł głowę, wstał i mnie przytulił - Cześć [T.I.]! Jak ja cię dawno nie widziałem. Musisz poznać chłopaków. To jest Niall, Liam, Har...
 - Zamknij się, idioto, przecież wiem, jak się nazywają. - przerwałam tej 'katarynce' - A tak na poważnie, to przyjdziecie?
 - No pewnie. A teraz leć wyrzucić tą kartkę, a najlepiej ją potargaj, no bo wiesz.
 - Jasne - powiedziałam i odeszłam.
Gdy znalazłam się kilka metrów dalej, jeszcze raz przeczytałam i potargałam notatkę, a gdy poszłam do hotelu, directionerka, która mnie śledziła, z powrotem odtworzyła kartkę i przeczytała na głos:
 - Spotkajmy się wszyscy jutro o 6 p.m. na najmniej znanej ulicy w Londynie. - pech chciał, że ta dziewczyna wiedziała, gdzie to jest - Gdy znajdę tą szmatę, która chce odebrać mi Zayna, to ją zabiję. - nikt nie usłyszał tego złowieszczego szeptu.

Przygotowywałam się do wyjścia. Miałam dość długą, czarną sukienkę i marynarkę, poza tym czarne okulary przeciwsłoneczne zasłaniały moje oczy, a włosy były spięte w niechlujnego koka.
Gdy tylko znalazłam się na zewnątrz, sprawdziłam godzinę i od razu ruszyłam w stronę samochodu. W końcu zostało mi tylko dziesięć minut, a w tamtym miejscu musiałam być punktualnie! Na szczęście udało mi się dojechać na miejsce nawet szybciej, niż oni. Stałam w ciemnej uliczce i czekałam na 1D, gdy usłyszałam coś niepokojącego. Coś jak... przeładowywanie pistoletu.
 - Nie odzywaj się, bo strzelę ci w głowę. I nie ruszaj się. - usłyszałam damski głos, a po chwili coś zimnego dotknęło tyłu mojej głowy. Lufa pistoletu.
Po kilku sekundach dało się słyszeć wesołą rozmowę chłopaków. I wtedy właśnie zrozumiałam, co ona chce zrobić.
 - Nie... - szepnęłam, ale było już za późno. Zayn, Liam, Harry, Louis i Niall stanęli jak wryci, wpatrując się to w zapłakaną mnie, to w dziewczynę za mną - Uciekajcie! - krzyknęłam, ale oni dalej stali w miejscu. W każdym razie dopóki dziewczyna nie oderwała pistoletu od mojej głowy i nie strzeliła mi w nogę. Upadłam na kamienie, wrzeszcząc z bólu, a oni, zdziwieni, nadal stali, aż w końcu Louis i Zayn jednocześnie z krzykiem rzucili się na tę dziewczynę. Wtedy poczułam jeszcze przerażający ból w klatce piersiowej i zanim zdążyłam zarejestrować to, że ta szmata przestrzeliła mi serce, zasnęłam na zawsze. I nigdy się nie dowiedziałam, dlaczego to zrobiła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz