5 minut ...
10 minut ...
15 minut ...
20 minut ...
Znowu się spóźnia . . . * pomyślałam
Czekałam na mojego chłopaka w domu, bo mamy iść na kolację, z okazji naszej drugiej rocznicy.
Lecz znowu nie wypali, bo oczywiście pieprzony koncert jest ważniejszy, bo przecież to 'jedyna okazja w życiu'
25 minut ...
30 minut ...
Jeżeli za 5 minut się nie zjawi, to normalnie go zabije ..
Siedziałam na kanapie z założonymi rękami i wpatrywałam się w zegarek, który wisiał na ścianie
Nagle drzwi do domu się otworzyły i wbiegł zdyszany brunet ..
- spóźniłeś się . . *powiedziałam oschle
- przepraszam skarbie, ale koncert się przedłużył . * oznajmił tuląc mnie, lecz ja nie odwzajemniłam - przecież wiesz, że to jedyna okazja * dokończył
Ja wstałam z kanapy, odwróciłam się, a on znowu zaczął robić te wielkie, słodkie oczka kota, lecz one już na mnie nie działały
- Tak Liam, wiem o tym. Ciągle mi o tym mówisz. Mam już po prostu dość takiego życia, w którym ty jesteś raz na kilka miesięcy. Nie mogę wyjść z domu, bo paparazzi oraz głupie fanki stoją pod domem !
* krzyknęłam
- wiem, przepraszam skarbie. * powiedział
- dobra, nie ważne .. Możemy już iść na tą kolację ? * zapytałam
- yyyy, tak, ale jest pewna zmiana planów .. * powiedział
- jaka ? * zapytałam
Po chwili weszli pijani chłopacy ..
- ej Niall, pijemy w sobotę ? * zapytał Louis
- Niii, albo dobra ! * krzyknął
- czyli taka zmiana planów ? * zapytałam sarkastycznie .. Muszę już iść ... * powiedziałam, wychodząc z ich domu ..
- ale [T.I] * powiedział
Kiedy wróciłam do domu, przebrałam się w czyste ciuchy i poszłam zrobić sobie gorącą czekoladę..
Ciągle zastanawiałam się, czy ten związek w ogóle przetrwa.. Ciągle ma jakieś wywiady, trasy, koncerty ... Nie przeszkadza mi to ... Co ja w ogóle mówię ? Przeszkadza ! I to cholernie !
Kilka dni później . . .
Siedziałam z Liam'em w restauracji, na spóźnionej kolacji z okazji naszej rocznicy . . .
- [T.I] muszę ci coś powiedzieć * oznajmił
- o co chodzi ? * zapytałam
Widać, że był niepewny ...
- jutro wyjeżdżamy z chłopakami w trasę po całej Ameryce . . * oznajmił ponownie
- co ? Znowu mnie zostawiasz ?! * zapytałam
- nie zostawiam cię, przecież będziemy rozmawiać na skype, pisać do siebie * odpowiedział
Teraz byłam już pewna, że ten związek nie ma przyszłości . .
- wiesz co ? Nie będziemy ani pisać do siebie, ani rozmawiać na skype, bo to koniec Liam. Ciągle ciebie nie ma, jeżeli już jesteś to wracasz zwykle rano i wychodzisz później na imprezy. Nigdy nie mogliśmy spokojnie porozmawiać, bo twoja kariera była ważniejsza ode mnie ! Jeżeli tak ma wyglądać nasz związek, to ja pasuje * powiedziałam i od razu wyszłam z restauracji i wróciłam do domu ..
Czy ja dobrze zrobiłam ? Kocham go, ale nie daję rady w tym całym 'przedstawieniu'
Moja mama miała rację .. Mogłam nie godzić się na taki związek ..
Myślałam, że już nie będę żyć samotnie, tylko z kimś, kogo kocham, wyjdę za mąż, urodzę gromadkę dzieci, zestarzeję się, będę miała wnuki, a potem umrę w spokoju z moim ukochanym ..
Czy na prawdę życie z osobą, którą kocham.... nie było mi dane ? Dlaczego ? Może to ja zrobiłam błąd?
Nie wiem ..
-----------------------------------------------------------------------------
Taki krótki, denny, smutny ... Nie krzyczcie !
Mam nadzieję, że ta wypocina się wam spodoba :)
Narazie !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz