niedziela, 20 stycznia 2013

#45 Niall cz.1

                                           Z dedykacją dla Oli Świerc :)

Był jesienny wieczór, wracałaś z księgarni kiedy to nagle lunął deszcz. Na twoje nieszczęście miałaś na sobie sukienkę i lekką kurteczkę więc po parenastu minutach byłaś już przemoczona do suchej nitki. Do tego telefon ci się niedawno rozładował. Byłaś już taka mokra i zmęczona że usiadłaś na krawężniku i zaczęłaś płakać. Po chwili usłyszałaś warkot silnika i znajomy głos:
-Hej.Widzę że strasznie zmokłaś. Podwieźć cię gdzieś?-w wypasionym fordzie ujżałaś blondyna w okularach przeciwsłonecznych.
-Cześć...
-To podwieźć cię?-wyszczerzył zęby.
Nie mogłaś się zdecydować. Z jednej strony nie chciałaś dłużej tu tkwić, ale przecież tyle sie teraz mówi o tych bezmyślnych dziewczynach które wsiadają do samochodu obcego faceta a później są porywane przez niego...Jednak widziałaś w tym chłopaku kogoś znajomego, kogoś godnego zaufania.
-Oh.No dobrze...- otworzyłaś drzwi samochodu.
-Gdzie jedziemy?-zapytał.
-Ebury Street.-odparłaś.
-Ok.
Potem nastała grobowa cisza.Nie trwała jednak długo.
-Czy my się skądś nie znamy?-zapytał chłopak.
-Mnie też tak sie wydaje.
-A jak masz na imię?
-Ola, a ty?
-Niall!-wzkryzknął.-Chodziliśmy razem do przedszkola!
-Tak. Nic się nie zmieniłeś.
-Serio?-uniósł brwi.
-No może troszkę.
-Ty też tylko trochę sie zmieniłaś,ale uśmiech ten sam.
Patrzyłaś na niego. Nadal był tak samo słodki jak w przedszkolu, ale teraz coś się zmieniło.Stał sie taki...zniewalająco przystojny. Spodobał ci się. Nie wiedziałaś czy to tylko zauroczenie czy...miłość.
Twoje przemyślenia przerwał głos Horana:
-Wyładniałaś.-posłał ci zawadiacki uśmieszek.
-Ty również.-odpowiedziałaś.-Nawet bardzo.
-Dzięki.-zarumienił się.
Jechaliście dalej. Po paru zakrętach byliście na miejscu.
-Zatrzymaj sie. To tutaj.-powiedziałaś głośno.
Nialler wyszedł z samochodu i otworzył ci drzwi.
-Podprowadzić cie?-zaproponował.
-Jak chcesz.
Stanęliście pod twoimi drzwiami. Niall patrzył na ciebie jak na jakiś skarb po czym zapytał:
-Czy dałabyś mi....-jąkał się.
-Co?-przerwałaś.
-Swój numer?-poczerwieniał.
-Pewnie.-uśmiechnęłaś się i zaczęłaś dyktować blondynowi swój numer.
-Dzięki.-powiedział i udał się w stronę swojego auta.
-Zadzwoń kiedyś!-krzyknęłaś za nim i weszłaś do domu. Byłaś szczęśliwa pomimo wciąż  mokrych ubrań.




                                             
                                     

3 komentarze: