poniedziałek, 7 stycznia 2013

#28 Louis cz.I

Z dedykacją dla Karoliny Kucharskiej ;**
***
Zadzwonił twój telefon. Zakręciłaś wodę, wyszłaś z pod prysznica i odebrałaś.
T: Słucham.
L: Cześć Karcia jesteś w domu?
T: Jestem. Coś się stało?
L: Nie, a mogę przyjść?
T: No pewnie.
L: Okej to zaraz będę.
T: Czekam.- Powiedziałaś, po czym się rozłączyłaś.
Szybko się wytarłaś i poszłaś się ubrać (click). Po piętnastu minutach był już Lou. Louis był jednym z szóstki twoich najlepszych przyjaciół: Zayna, Harrego, Nialla, Liama i Eleanor. Gdy cię dostrzegł zrobił smutną minę i cię przytulił.
T: Ej... Tomlinson, VAS HAPPENIN?- Sparodiowałaś Malika.
L: Eleanor odrzuciła moje oświadczyny.
T: Pewnie nie jest jeszcze no to gotowa, jakbyś nie zauważył wszyscy jesteśmy bardzo młodzi.- Uśmiechnęłaś się szeroko do niego.
L: Ale ona ze mną zerwała.
T: Żartujesz sobie chyba?
L: Nie, powiedziała, że nie może dłużej tego ciągnąć, że była ze mną tylko dla tego, żeby zdobyć sławę i wybiegła z domu.
T: O Boże!- Zrobiłaś duże oczy.- A to suka!
L: Pewnie właśnie teraz wróciła, żeby się spakować i wyprowadzić.
T: Na pewno. Nie smuć się, bo nie warto.
L: Masz rację.
T: To co zjesz ze mną śniadanie?- Uśmiechnęłaś się ponownie.
L: No pewnie.
Usiadł na kanapie i włączył twojego laptopa, a ty poszłaś do kuchni. Po trzydziestu minutach były już gotowe wasze ulubione naleśniki z syropem klonowym. Wzięłaś talerz i poszłaś do salonu.
T: Gotowe!
L: Już nie mogłem się doczekać.- Oblizał się.
Gdy zjedliście rozległo się pukanie do drzwi. Wstałaś myśląc, że to któryś z chłopców, lecz się rozczarowałaś. Była to El.
T: Czego chcesz?
E: Mogę u ciebie zamieszkać na kilka dni, bo nie mam się gdzie podziać?- Z oczu zaczęły płynąć jej łzy.
T: Po tym co zrobiłaś jeszcze masz czelność mnie o to prosić?!
E: Dobrze wiem, że źle zrobiłam, ale proszę cię.
T: To dobrze, że chociaż wiesz!- Krzyknęłaś i czasnełaś jej drzwiami przed twarzą.
Chyba połamałaś jej nos, bo było słychać jej upadek na ziemię, gdy zamknęłaś drzwi. Louis znowu posmutniał.
T: Ty nie zawracaj sobie znowu tym głowy, tylko dzwoń do chłopaków co dzisiaj robimy, bo ja niestety nie mam pomysłu.
Wyciągnął posłusznie telefon i zadzwonił do Hazzy.
H: Co tam?
L: Carroti się pyta co dzisiaj robimy, bo ona nie ma pomysłu.
H: Nie wiem, może pojedziemy na plażę?
L: Okej, a o której?
H: Może o 13:00?
L: Dobrze przekaże małej. Na razie.- Rozłączył się.
T: To jakie dzisiaj mamy w końcu plany?
L: Jedziemy za dwie godziny na plażę.
T: Oo... to super.
L: To ja się będę zbierał do siebie.
T: Nie. Poczekasz, aż się przygotuję i pojedziemy wtedy do ciebie okej?
L: Okej.
Pobiegłaś się szykować. Po godzinie byłaś gotowa (click).
L: No wreszcie myślałem, że się tu ze starzeję.- Zażartował.
***
Polecam bloga: 
OBSERWOWAĆ !!! :)


3 komentarze: