piątek, 18 stycznia 2013

#43 Liam cz.III

Osiem dni później (sylwester)...
Założyłaś szybko swoje czarne szpilki z czerwonym spodem, wyszłaś z sypialni i zeszłaś do Liama. Wzięłaś z  
wieszaka swoją torebkę i pojechaliście na sale. Gdy dojechaliście na miejsce. Przed wejściem czekali na was chłopcy ze swoimi towarzyszkami. Zayn przyszedł z Perrie. Louis z Elenor, Harry z jakąś brunetką o krótkich włosach, a Niall z Demi Lovato. Przywitaliście się ze sobą i weszliście do środka. Siedzieliście wszyscy przy jednym stoliku.
E: To co dziewczynki na parkiet i bawimy się na całego.
T: Oczywiście!
Podszedł do ciebie Liam, wziął za rękę i zaprosił do tańca. Po 22:00 tańczyłaś już chyba z wszystkimi i połamałaś obcas w lewym bucie, dobrze że w torebce miałaś jakieś baleriny. Gdy wybiła 24:00 wyszliście na zewnątrz  puszczać fajerwerki. Louis i Hazza je podpalali. Nagle jedna z nich bardzo poparzyła rękę Lou.
Tylko Liam i ty byliście trzeźwi z całej paczki. Oczywiste jest to dla czego ty byłaś trzeźwa, ale Liaś nie pił z tego powodu, że od jakiegoś czasu było gorzej z jego nerką. Pojechaliście na imprezę własnym autem, więc zawieźliście szybko Tomlinsona do szpitala. Do szpitala pojechała jeszcze z wami El i Harold. Lekarz opatrzył poparzenie i założył opatrunek. Źle się czułaś i miałaś ochotę pojechać do domu.
T: Liam pojedziemy już do domu?
L: Ja muszę jeszcze zostać z Louisem, ale jak chcesz to idź.
T: No co ty jest bardzo późno.
L: Nie bój się, przecież pełno ludzi teraz wraca z imprez.
T: W sumie racja to ja pójdę.- przytuliłaś go, wzięłaś swoje rzeczy i wyszłaś ze szpitala idą w kierunku waszej posiadłości.
Podczas drogi czułaś się śledzona. Weszłaś do ciemniej uliczki. Szedł za tobą jakiś mężczyzna. Zaraz pojawił  się drugi. Zaczęli jakoś dziwnie się do ciebie zbliżać, zaczęłaś uciekać. Dogonili cię, brutalnie pobili i wyrwali torebkę, lecz podczas ucieczki z torebki wyleciał twój telefon. Jak już się oddalili wyciągnęłaś po niego ręce i zadzwoniłaś do Liama.
L: Co się stało kotku?
T: Pobili mnie, jestem w tej uliczce koło lombardu Amandy.- powiedziałaś, po czym straciłaś przytomność. Po dwudziestu minutach zostałaś zabrana przez karetkę.
Dzień później...
Obudziłaś się w małej sali, obok twojego łóżka siedział Liam. Gdy zauważył, że się ocknęłaś, szybko zbliżył się do ciebie z uśmiechem na twarzy.
L: Cześć Kochanie!!
T: Cześć. Co z naszym dzieckiem?- powiedziałaś dotykając po posiniaczonym brzuchu.
L: No wiesz...- posmutniał.
T: Gadaj!- powiedziałaś wystraszonym głosem.
L: Straciłaś je. podczas któregoś z uderzeń jego główka została zmiażdżona.
Zaczęłaś głośno płakać. Liaś próbował cię uspokoić, ale sutek za bardzo ściskał cię za serce.
L: Proszę nie płacz już. Zrobimy sobie znowu dziecko.
T: Wyjdź z tond!
L: Dlaczego??
T: Bo to wszystko przez ciebie. Dla ciebie był ważniejszy Tomlinson, niż ja!
L: To nie tak.
T: A jak?! Gdybyś mnie odwiózł, to leżałabym teraz nie w szpitalu, tylko przed TV z moim dzieckiem.
L: No przestań.
T: WYJDŹ!!- krzyknęłaś do Liama.
Przed wyjściem zdążył jeszcze oberwać z glinianego kubka. Po dwóch miesiącach wasze małużeństwo stało się fikcją. Nie potrafiłaś mu tego wybaczyć.
***
Sorry że tak dawno nie pisałam, ale sporo nauki.
Zrobiłam bloga, o którym wcześniej pisałam

1 komentarz:

  1. Naprawdę szybki zwrot akcji ! Ciekawe co będzie się działo dalej !

    OdpowiedzUsuń