sobota, 11 stycznia 2014

Horror #6 °0° THE END

Sieeemson, długo oczekiwana część horroru ! Mam nadzieję, że wam się spodoba :)

----------------------------------------------------
Poszłam do kuchni za zapachem śniadania . Pocałowałam swojego męża . Zobaczyłam, że nie ma na palcu obrączki .. To dziwne, czyżby ukrywał coś ?
- em Louis * zapytałam
- słucham skarbie ?
- dlaczego nie masz obrączki ? * zapytałam
- bo ją gdzieś zgubiłem -* powiedział
Zgubił ? Gdzie ? Kiedy ?

Nagle poczułam gniew w sobie. Ocknęłam się i usiadłam spokojnie przy stole, zaczynając jeść.
Nie wiem co się ze mną działo. Kiedy skończyłam jeść, poszłam się ubrać.
Gdy dotarłam do garderoby, otworzyłam wielką szafę. Zobaczyłam swoje ubrania i Louis'a
Poczułam do swoich ubrań obrzydzenie, te kolory. Nie podobały mi się. Ale musiałam się w coś ubrać.
Ubrałam białe koronkowe spodnie, czarne martensy, czarną koszulkę z dwoma kościotrupami po obu stronach koszulki. Rozpuściłam swoje długie blond włosy. Zrobiłam lekki makijaż i poszłam z synkiem na plac zabaw.
James pobiegł na ślizgawkę a ja usiadłam na ławce.
Zaczęłam się zastanawiać, co się ze mną dzieje. Gniew który co chwile pojawia się we mnie, a potem panuje spokój.

Po chwili zauważyłam, jak ktoś mnie obserwuje, spojrzałam w prawą stronę i zobaczyłam tego samego mężczyznę, którego zabiłam . Co ? Czyżby on przeżył ? ! Zawołałam szybko Jamesa i zaczęłam wracać do domu.
Ten mężczyzna szedł za nami, a ja zaczęłam przyspieszać.
- mamo zwolnij trochę * powiedział James
- no właśnie Liu, zwolnij troszeczkę * powiedział
- zostaw nas w spokoju ! * krzyknęłam, po czym szybko wzięłam syna na ręce i zaczęłam biec. Kiedy byłam przy drzwiach, otworzył nagle je Louis i zaczął potem walczyć z nim.
Louis po chwili dostał mocno w brzuch i padł na ziemię, kazałam James'owi biec do swojego pokoju.
Ja wkroczyłam do akcji. I znowu poczułam zło w sobie. Chciałam kogoś zabić.

Zaczęłam bić tego mężczyznę, lecz on był szybki, uderzył mnie w głowę od tyłu i lekko poddusił . Ja padłam na ziemię i patrzyłam się, jak on szedł do pokoju James'a . Usłyszałam nagle krzyk syna. Wstałam szybko i pobiegłam do pokoju. Zobaczyłam jak ten mężczyzna dźgnął w brzuch mojego syna. Zaczęłam ryczeć.
- ZOSTAW GO ! * krzyknęłam, po czym wzięłam nóż, który leżał obok syna i skoczyłam na mężczyznę, który śmiał się.
Usłyszałam później odgłos syreny policji. On zwinnym ruchem uderzył mnie , lecz ja byłam szybsza i na oczach policji rzuciłam nóż prosto w jego serce.
Dobry cel * pomyślałam . Padłam na ziemię. I nastała ciemność.

- Panno Liu, czy pani mnie słyszy ? * zapytał ktoś
Ja powoli otworzyłam oczy i poraziło mnie światło dochodzące z okna.
- jak się pani czuje ? * zapytał
- g...gdzie jest mój syn ?* zapytałam
- przykro mi, ale pani syn nie żyje. Stracił dużo krwi i nie udało się go uratować.
Nie wierzyłam w to co lekarz powiedział .
James nie żyje ? Poczułam smutek, rozpacz ale i też gniew, które tkwiło we mnie .

kilka miesięcy później .
2 miesiące wcześniej był pogrzeb James'a . Mama nie wiedziała o śmierci.
Moje ubrania potem stały się czarno białe.
Louis znowu zabijał.
A ja ? Postanowiłam to samo robić.
Lecz nie za pieniądze. To była dla mnie już przyjemność.
Zrobiłam sobie maskę. Była taka sama jak Louis'a
Zapytacie się pewnie co się stało z wrażliwą, miłą, opiekuńczą Liu ?
Stała się potworem, maszyną do zabijania.
Nadal się kochali. Obrączka Liu została zakopana . Nie rozstali się.
Ich miłość była jeszcze większa i mocniejsza niż wcześniej.

Było po północy. Zobaczyłam tą dziewczynę, co wcześniej u Louis'a w domu. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam biec do niej z nożem. Zaskoczyłam ją od tyłu i przyłożyłam nóż do jej gardła
- proszę, proszę . Kogo my tu mamy ? * zapytałam
- Liu ? Co ty odpierdalasz ?! * zapytała
- och, spokojnie. Ja ci tylko przysługę jestem winna, za opiekowanie się moim mężem . * powiedziałam śmiejąc się
Szybko i zwinnym ruchem podcięłam jej gardło. Od razu padła na ziemie . Chciała krzyczeć, lecz nie mogła.
Umarła szybko i niewinnie. Ja uciekłam z miejsca śmierci i pobiegłam po kolejne ofiary.
Tak się chciałam odpłacić za śmierć James'a
Powiem wam szczerze, podoba mi się nowa Liu.
Moja mama próbowała mnie odwiedzić, dzwonić, lecz ja zawsze ją ignorowałam.
Niech poczuje, jak to jest być ignorowanym .

kilka dni później . . .
Siedzę właśnie z Louis'em w salonie i oglądamy nudne horrory.
Spojrzałam na zdjęcie, na którym byłam ja Louis i James. Byliśmy tacy szczęśliwi. Teraz to tylko wspomnienia. Nagle do domu wparowała mama. Jak mnie odnalazła ?
- Gdzie jest James ? ! * krzyknęła
Ja i Louis nadal siedzieliśmy. Mama zaczęła szukać go po całym mieszkaniu. Ja poszłam do kuchni się czegoś napić.
Nagle mama szturchnęła mnie przez co prawie nie wpadłam na noże, które leżały na blacie.
- Gdzie jest James ?! * znowu zapytała
- nie ma go * powiedziałam
- jak to go nie ma ?! * krzyknęła
- on został zamordowany. * powiedziałam
- CO !? Ty chyba jesteś jakaś głupia ! Nie umiesz go pilnować, tylko go ignorujesz, nawet się z nim nie pobawisz. * powiedziała
Poczułam, że lecą mi łzy, lecz poczułam coś jeszcze. Zło które było we mnie
- I kto to mówi ?! Ty mnie przez całe życie ignorowałaś, bo dla ciebie praca się liczyła. A po pracy co ? Pierdoliłaś się w łóżku ze swoim szefem, byś dostała podwyżkę ! * krzyknęłam
Ona uderzyła mnie w policzek . Tego już za wiele. Wzięłam ostry nóż i wymierzyłam jej w serce.
Louis pobiegł szybko do kuchni .
- LIU STOP ! * krzyknął
Ja go nie posłuchałam. Zwinnym ruchem wbiłam nóż w serce mojej mamy.
Ona spojrzała się na mnie i ostatni raz . Padła na ziemię, z niej leciała krew.
- odbiło ci ? * zapytał
Ja na niego spojrzałam .
On powoli się wycofywał . Ja wyciągnęłam nóż z mamy i zaczęłam ją ciągnąć na śmietnik.
Niech ma za swoje . * pomyślałam .

Nasza miłość nadal żyła. Lecz zabijaliśmy raz osobno, raz razem . Polubiłam zabijanie.
Później poczułam żal . Zło we mnie ustąpiło i zniknęło.
Louis zaproponował kilka dni później na piknik. Stwierdziłam, że to dobry pomysł .
Kiedy dojechaliśmy na miejsce. Teren był znakomity. Wielkie urwisko i zachód słońca.
Gdy skończyliśmy jeść. Wsiedliśmy do samochodu, lecz ja chciałam kierować.
- Louis * powiedziałam
- słucham skarbie * powiedział
- kochasz mnie ? * zapytałam
- ależ oczywiście * oznajmił
- ja ciebie też. Nie wytrzymam bez mamy i James'a. Chcę umrzeć.  Pozwól mi na to.
- wybaczam ci. * powiedział - Bez nich to nie to samo życie.
Ja puściłam hamulec i jechałam szybko do krawędzi urwiska. I nagle się stało. Kiedy lecieliśmy nad ziemią, ja pocałowałam Louisa namiętnie i przytuliłam go.
Wypowiedzieliśmy sobie ostatni raz 'Kocham cię'
Roztrzaskaliśmy się w mgnieniu oka.

Mieliśmy swój wielki grób, w którym leżeliśmy z James'em. Nasze ciała była zmasakrowane, lecz twarze były całe. Umarliśmy z uśmiechem. James leżał pomiędzy nami. Nasze ręce były złączone.

Bez dziecka nie da się żyć ...
Rodzice są oczkiem w głowie dziecka. 
Powinniśmy dziękować Bogu za dar, czyli za nasze dziecko . . . 

--------------------------------------------
Woooah . Wiecie, nie spodziewałam się takiej akcji. ale wszystko pisane na ostatnią chwilę.
Mam nadzieję, że wam się spodoba. To koniec imagina Horror °0°

MAŁY SPOJLER :D
Planuję imagin kilkuczęściowy podobny do tego.


3 komentarze:

  1. http://second-face-story.blogspot.com/ proszę przeczytajcie I rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. G E N I A L N E. ! < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW ale zakończenie nie spodziewałam się tego !!!!!!!!!!! Genialne !!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń