środa, 16 lipca 2014

Harry&Louis cz.II

Imagin dla: Louisowej
(Punkt za nazwę :))
Notatka na dole
--------/------\--------
Znowu to wzgórze. Pełne czerwonych kwiatów. Otoczone pomarańczowym blaskiem zachodzącego śłońca. Lekkie de ja wu(nwm czy tak się pisze ale wiem jak się czyta:deżawi). Podeszłam do Harry'ego. Dziwne że po 6 latach dalej nawiedza mnie w snach.
-Cieszę się że nie zapomniałaś. Jednak to już naprawdę ostatnie nasze spotkanie. Wiesz że opiekuję się wami,  stąd z góry, lepiej widać jaka jesteś piękna. Cieszę się że spełniłaś moją prośbę i znalazłaś szczęście. Aż zazdroszczę Louisowi. Wiedz że czekam tu na was, niechcę was popędzać, ale trochę tu bez was nudno. Chciałem Ci powiedzieć, że jestem naprawdę z Ciebie dumny i żałuję, że tamtego dnia wsiadłem do samolotu, mimo że mówiłaś, aby tego nie robił. No cóż takie życie. Obiecuję Ci że dalej będę się wami opiekować. Tobą, Darcy, Louisem,  nawet małym Tomem, bo chcę, abyś była szczęśliwa. Nigdy więcej się nie zobaczymy, póki będziesz tam na dole. Już odliczam dni do tego dnia, gdy tu przyjdziesz, a teraz  bądź szczęśliwa. Możesz jechać z Louisem do Grecji i wszędzie indziej gdzie będzie chciał Cię zabrać, nie gniewam się, ale cieszę. I ty też powinnaś. Wiesz że nie lubię się żegnać. Wiec że by nie mówić Żegnaj, pozamieniam trochę litery.-zrobił krótką przerwę i patrząc mi w oczy powiedział:
-Geżnaj  [T.I.], czekam na Ciebie.-Rozpłynął się w chmurze różowych kwiatów porwanych przez wiatr. Znowu mnie zostawił  samą... Chociaż nie zostawił mnie z Louisem. Z Darcy i Tomem, oni mi pomogą. On w to wierzył, więc ja też.
~<>~<>~<>~<>~<>~
-Wstawaj księżniczko bo się spóźnimy na samolot.
-Yyyyyy Louis, ale jest tak wcześnie, to napewno konieczne?
-Nie chcesz wstać? Będę musiał zkorzystać z innych środków komunikacji.-pocałował Cię.
-Danielle już przyszła?
-Yhm
-To idź jej wszystko wyjaśnij, a ja się ubiorę.
-Widzisz, ja to mam dar przekonywania.-roześmiałaś się. Samoloty nie były twojim ulubionym środkiem transportu, z oczywistego powodu, więc gdy tylko usiadłaś na swojim miejscu w łyknęłaś tabletki nasenne. Zasnęłaś oparta o Louisa.
Kiedy się obudziłaś nie byłaś w samolocie, ani na lotnisku, ani w Gracji. Wszędzie było biało i niebiesko. Widziałaś przechadzających się ludzi z wielkimi skrzydłami z tyłu. Pewna para tych stworzeń podeszła do Ciebie. Potrzebowałaś chwili by zauwarzyć, że to Harry i Louis z wielkimi skrzydłami.
-Gdzie jestem?
-Witaj w Niebie.
-To znaczy że umarłam?
-Samolot się rozbił.
-Nie sądziłem, że tak szybko się spotkamy.-powiedział Harry.
-Ale teraz już żaden z was mnie nie opuści?
-Nieda się umżeć dwa razy.
-Niezapomnij, że mówimy o Louisie Tomlinsonie. On jest zdolny do wszystkiego-roześmialiście się.
-Choć pokarzemy Ci coś.-pociągneli mnie za ręce. Szliśmy jakieś pięć minut, ale w niebie chyba czas nie obowiązuje.  Stwierdziłam, że po chmurach całkiem przyjemnie się chodzi boso. Kiedy przystaneliśmy, chłopcy kucneli i rozsuneli delikatnie chmury. Również przykucnełam. Zobaczyłam dom Liama i Danielle. Wszyscy siedzili w ogrodzie. Najwidoczniej jescze nie wiedzieli o katastrofie.
-Popatrz tam jest moja wspaniała córeczka Darcy. Dobrze, że urodę ma po mamie.-wskazał dziewczynkę bawiącą się lalkami.
-A tam jest mój synek, mały Tomi.-Louis wskazał chłopca którego Danielle próbowała nakarmić.
-A tam są moji wspaniali przyjaciele Liam i Danielle.
-Ej a my?!?-wykrzykneli jednocześnie.
-Wy jesteście kimś więcej
------------------------------------------------------
Nie planowałam drugiej części tego imagina, ale Louisowa prosiła o dedykację nie mogłam jej odmówić. Niewiem czy wyszedł. Miałam dodać wcześniej, ale byłam zbyt wstrząśnięta postem Ady, więc troche potrwało zanim się ogarnęłam na tyle żeby  to napisać. Jestem aktualnie u Babci , a wiadomo co tamto pokolenie myśli o komputerach itp. więc nie wiem  kiedy będę mogła coś wstawić. Przykro mi z powodu Ady, ale nic  nie poradzimy na to , więc nie należy jej hejtować, ale uszanować.  Mam nadzieję, że nieodwrócicie się  od tego bloga. Nie można jej zmuszać, aby została i robiła coś czego nie lubi. Mam nadzieję, że ma to trochęnsensu w waszych oczach. Spróbujemy sobie z Martą poradzić. Myślę że uszanujecie decyzję Ady, mimo że była ona zaskoczeniem dla nas wszystkich.  Koniec Kazania. Teraz czas na tą przyjemniejszą część: planuję imagina z Liamem i imagina z Louisem(musicie wiedzieć, że jestem straszną Louisjastką, jak kolwiek dziwnie to brzmi)
oraz siedmio częściowego imagina i epilogiem, narazie nie zdradzę z kim, ani o czym.  Możecie zamawiać dedykacje na te opowiadania tu pod spodem.
A teraz już się nie rozpisuję. Papatki :* 









1 komentarz: